Życie w UK
Brexitowa kampania nienawiści nie ma nic wspólnego z falą rasizmu – kto wysnuł tak absurdalną tezę?
Kampania nienawiści wobec imigrantów, którą rozpętali politycy nawołujący do wyjścia z Unii Europejskiej zbiera swoje krwawe żniwo. Wszystkie dane na to wskazują. Ale niektórzy politycy nie potrafią (albo nie chcą!) tego dostrzec.
Oficjalne statystyki dostarczone przez policję jasno pokazują, że liczba “hate crimes” zwiększyła się o 58 procent w ciągu pierwszych tygodniu po referendum sprawie Brexitu. W ostatnim czasie nie ma właściwie tygodnia, aby ofiarą rasistowskiego ataku Brytyjczyków nie padł Polak.
Do UK tylko za opłatą. “To możliwe” – mówi minister spraw wewnętrznych
Po tragedii w Harlow doszło do kolejnego podobnego wydarzenia, tym razem w Leeds. Pomimo tych wszystkich faktów, dla niektórych czarno jest białe, a białe jest czarne. Politycy, który bezpardonowo atakowali imigrantów podczas swojej kampanii w żywe oczy przeczą, że ich działania miały wpływ na nastroje społeczne na Wyspie, które przełożyły się na bezprecedensową falę przemocy.
Daniel Hannan z Partii Konserwatywnej nie widzi związku między tym, co mówiono na wiecach Vote Leave, a obecną falą przemocy wobec Polaków i przedstawicieli innych narodowości. Co więcej, uważa on, że media, które piszą o aktach przemocy i pokazują ich związki z Brexitem atakują… brytyjskie społeczeństwo! Lider partii Liberalnych Demokratów Tim Farron zarzuca torysowi, że “jest ślepy na prostą prawdę, że brudna, dzieląca społeczeństwo kampania Vote Leave ma przerażające konsekwencje”. I trudno się z nim nie zgodzić!
Farage podżegał do nienawiści. Jego odpowiedź? “Dajcie spokój”
Odporność posła Hannana na proste fakty pokazuje jak bardzo zepsuta jest klasa polityczna w Wielkiej Brytania. Za nic ma ona policyjne raporty, analizy przygotowane przez specjalne komisje ONZ czy wreszcie ofiary rasizmu, które giną na ulicach. Dla osiągnięcia swoich politycznych celów kłamią w żywe oczy i nawet się nie zająkną.