Bez kategorii

Jest alternatywa dla angielskiego zmywaka? “Nie musisz w niczym być ekspertem, a zarobki są wyższe”

W Chinach Polacy nie pracują na przysłowiowym zmywaku. W Pekinie to przede wszystkim wysoko wykwalifikowani członkowie kadry zarządzającej wielkich firm, a w całym kraju przybywa polskich nauczycieli języka angielskiego.

Jest alternatywa dla angielskiego zmywaka? “Nie musisz w niczym być ekspertem, a zarobki są wyższe”

Pracownicy szczebla kierowniczego są przeważnie wysyłani do Chin na kontrakty przez duże międzynarodowe firmy. Część z nich trafia do Chin nie z Polski, ale z innych krajów, w których pracowali wcześniej – mówią przedstawiciele środowiska polonijnego w Chinach. Niektórzy posługują się obcymi paszportami, choć wciąż czują się Polakami, przychodzą na spotkania do polskiej ambasady i uczestniczą w życiu środowiska polonijnego.

– Wydawać się może, że Polacy pracujący za granicą w międzynarodowych firmach to wyjątkowe zjawisko, ale tak naprawdę to jest powrót do normalności – ocenia prezes zarządu chińskiego oddziału międzynarodowej korporacji tytoniowej Andrzej Dąbrowski, który do Chin przyjechał z Hiszpanii, a wcześniej pracował w kilku innych krajach.

– Jeżdżąc, coraz częściej spotykamy Polaków na wysokich stanowiskach. Kiedyś tak nie było – dodaje jego żona Joanna.

Dąbrowscy podkreślają, że chociaż mieszkanie tak daleko od ojczyzny wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami, jak np. konieczność rozluźnienia części więzów rodzinnych, w Pekinie żyje im się dobrze. Podoba się tam szczególnie ich dzieciom, które uczęszczają do międzynarodowych szkół o bardzo wysokim poziomie nauczania.

Podobnego zdania jest Krzysztof Kucharczak, menedżer ds. inżynierii w chińskiej firmie motoryzacyjnej o zasięgu globalnym, który również mieszka w Pekinie razem z żoną i córką. Zwraca uwagę jedynie na duże zanieczyszczenie powietrza i na chińskie produkty spożywcze, których jakości nigdy nie można być pewnym. – Ograniczamy zakup chińskiej żywności do minimum – podsumowuje jego żona Alicja.

Według Renaty Inokomis, która mieszka w Pekinie od ponad 20 lat i prowadzi tam największą polonijną listę mailingową, w mieście na stałe przebywa prawdopodobnie około 600, a w całych Chinach nieco ponad tysiąc Polaków.

Choć większość z nich to pracownicy wysłani tam przez duże firmy, w ostatnich latach w związku z kryzysem i bezrobociem w Europie do Chin przyjeżdża coraz więcej osób szukających pracy na własną rękę. – Chiny stają się potęgą i są tu perspektywy rozwoju kariery – ocenia Inokomis.

Coraz więcej młodych ludzi zaczyna swoją przygodę w Chinach jako nauczyciele angielskiego, ponieważ jest to praca dobrze płatna, a od kandydatów często nie oczekuje się niczego poza białą skórą i średnio zaawansowanym angielskim. Inokomis ostrzega jednak, że jest to ryzykowne, ponieważ – szczególnie w dużych miastach – pracodawcy rzadko są w stanie wyrobić wizy uprawniające do legalnej pracy osobom niebędącym native speakerami, czyli obywatelami krajów anglojęzycznych.

– Łatwo o pracę osobom bez doświadczenia. Nie musisz być ekspertem w żadnej dziedzinie, nikt nie weryfikuje twoich umiejętności – mówi Małgorzata, z wykształcenia germanistka, która pracuje dorywczo jako nauczycielka angielskiego w Kantonie (prowincja Guangdong) na południu kraju. – Takie rzeczy to tylko w Chinach – dodaje.

Podobne spostrzeżenia ma Kuba, absolwent ekonomii, który po raz pierwszy przyjechał do Chin w 2007 roku i przez rok uczył angielskiego w „zwykłym przedszkolu”. Teraz jest wicedyrektorem międzynarodowej szkoły podstawowej w Dongguanie w prowincji Guangdong. – W Polsce nie było ciężko znaleźć pracę za 1500 złotych miesięcznie, ale pytanie, czy każdy tak chce – mówi. Dodaje, że w Chinach zarabia o wiele więcej i ma tam o wiele większe perspektywy rozwoju.

Chociaż szkoły międzynarodowe celują raczej w wykwalifikowanych i doświadczonych native speakerów, większość „zwykłych szkół” zadowala się białą twarzą. W takich placówkach – jak mówi Kuba – biały jest i będzie “tą małpą”, która ma “przyciągnąć uczniów i sprawić, żeby się dzieci dobrze bawiły, i wyciągnąć pieniądze” od ich rodziców. Fenomen Polaków uczących w Chinach angielskiego Kuba ocenia jako „fajną przygodę i fajną alternatywę”.

– Można trochę pieniędzy odłożyć. To może być alternatywa dla wyjazdu do Anglii na zmywak. Tam rynek jest nasycony. Przyjedziesz tutaj, dostaniesz 15 tys. juanów na miesiąc (7,5 tys. zł) i mieszkanie. Przy oszczędnym trybie życia możesz spokojnie odłożyć 10 tys. juanów miesięcznie (5 tys. zł) – wyjaśnia.

PAP/Media Polonijne

author-avatar

Przeczytaj również

Mężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujeMężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujePięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billPięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i majuZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i maju46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją Rosjanie46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją RosjanieRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla UkrainyRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj