Życie w UK

Bollywood po polsku

Polskie dziewczyny tańczą za pieniądze w hinduskich klubach w Londynie. Atmosfera ich pracy owiana jest jednak tajemnicą.

Jak to robią w Bomabaju? >>

Azjatycka Eurowizja >>

Wydaje się, że nie ma już zawodu, którego nie wykonywaliby w Wielkiej Brytanii Polacy. W północno-zachodnim Londynie kilkanaście Polek pracuje w hinduskim klubie nocnym – tańczą bollywood dance. To taniec spopularyzowany na świecie wraz z indyjską kinematografią, korzeniami sięgający historycznych tańców wykonywanych przez kurtyzany w północnych Indiach. Polki chętnie opowiadają o tym co robią, ale bez podania prawdziwych imion, jednak niektóre z nich w ogóle nie chcą na ten temat rozmawiać.

Próżność za pięć funtów

Dziewczyn jest kilkanaście, pracę zaczynają późnym wieczorem, od czwartku do niedzieli. Bywa, że kończą przed szóstą rano. Klub, w którym tańczą Polki, podzielony jest na dwie części. W położonym niżej, mniejszym pomieszczeniu, znajduje się sala, gdzie przychodzą wyłącznie hindusi. Wpuszczany jednak jest nie każdy, kto chce.
– Polacy, a przy okazji z reguły jedyni biali, których można tu spotkać, pracują jako barmani, ochroniarze no i my, tancerki. Do końca nie wiemy, jak wprowadzane są tu kolejne osoby, ale co tydzień pojawiają się raczej te same twarze – opowiada Karolina, niespełna 20-letnia blondynka z dużymi oczami.
Polki, ubrane w hinduskie stroje rodem prosto z bollywoodzkich filmów (kolorowe suknie do ziemi i topy, czasem rodzaj welonu), tańczą do charakterystycznej muzyki, mieszanki tradycyjnych rytmów indyjskich ze współczesną muzyką dyskotekową. Dookoła parkietu na kanapach siedzą śniadzi mężczyźni, a przed nimi poukładane pokaźne pliki pięciofuntowych banknotów.

– Jest kilku stałych klientów, którzy rozmieniają na początku wieczoru kilkaset funtów. Kolejne piątki, pojedynczo lub całymi seriami, wręczają przez całą noc dziewczynom, które dla nich tańczą. Czasami dla jednego gościa trzeba tańczyć pół nocy, jeśli ma takie życzenie. Nie wszyscy są mili, zdarza się, że po kilku godzinach występowania dla jednego mężczyzny, ten potrafi po prostu wyjść nie płacąc ani grosza, ale z reguły taniec kończymy stąpając po gotówce. Po każdej piosence zbieramy banknoty i niesiemy do szefowej, a ta podlicza nasz utarg stawiając na kartce obok naszych imion kółeczka – każde oznacza kolejne pięć funtów zebrane z parkietu. Raz w tygodniu dostajemy wypłatę, czyli 40 procent tego, co zarobiłyśmy tańcząc – wyjaśnia Alicja, wysoka, szczupła szatynka.

– Najlepsze dziewczyny, które potrafią tańczyć, dają z siebie dużo na parkiecie i mają szczęście spodobać się bogatszemu gościowi, mogą liczyć na naprawdę dobry zarobek, nawet 300 funtów za noc – dodaje.

W tańcu panują sztywne zasady, kontrolowane przez baczne oczy ochroniarzy klubu. Klientom nie wolno zbliżyć się za bardzo do tancerek, nie ma mowy o ich dotknięciu. Z kolei dziewczynom nie wolno umawiać się z klientami, czy przyjmować propozycji odwiezienia do domu, nawet poza pracą. Zdarza się jednak, że pod wpływem alkoholu i piękna ciał tancerek, klienci zaczynają czuć się bardziej swobodnie. Wtedy interweniuje ochrona i wyprasza takiego gościa. Do tego dochodzi zestaw obyczajów nie do końca zrozumiały dla Polek. – Na przykład jeden gość podaje mi banknot i gestem wskazuje mi innego mężczyznę, siedzącego gdzieś po drugiej stronie sali. Wtedy muszę tańcząc przed tym drugim owiewać mu banknotem głowę. Może to jakaś wróżba, by sprzyjało mu w interesach szczęście? – zastanawia się Karolina.
Kilka dni temu w klubie pojawił się nowy ochroniarz – Brytyjczyk. Dziewczyny czują się bezpieczniej, bo bardziej zdecydowanie ingeruje w kontakty pomiędzy klientami, a tancerkami.
By nie opaść z sił, dziewczyny mają prawo do dwóch darmowych drinków w ciągu nocy. Barmani najchętniej podają im wódkę z Red Bullem. Kombinacja co prawda silnie obciąża organizm, ale wyzwala niezbędną po kilku godzinach pracy energię.

O pracy opowiem, ale bez nazwisk

Szefowa klubu to również Polka. Interes prowadzi wspólnie z mężem i zajmuje się opieką nad tańczącymi dziewczynami. Kandydatek szuka poprzez ogłoszenia w polonijnej prasie i internecie. Nam nie udało się jednak z nią porozmawiać, pomimo kilkakrotnej próby kontaktu. Dziewczyny opowiadają o pracy chętnie, ale tylko pod warunkiem, że obiecamy im zmianę imion. Nie chcą być rozpoznane przez rodziny ani szefową klubu, nie wszystkie przyznały się nawet swojemu chłopakowi do tego co robią, by nie czuł się zazdrosny. Nie ma również mowy o wejściu do samego klubu czy zrobieniu w środku zdjęć. Ochroniarz wyraźnie daje to do zrozumienia.

– Pomiędzy tancerkami tworzona jest czasem sztuczna konkurencja, żebyśmy rywalizowały ze sobą. Atmosfera nie zawsze jest dobra – twierdzi Alicja, chociaż nie ma zamiaru na razie zrezygnować, bo zarabia więcej niż w jakiejkolwiek poprzedniej pracy na Wyspach. Co rozumie przez nie najlepszą atmosferę?

Jak zwykle głównie chodzi o naliczanie wypłaty oraz zasady zatrudnienia. Tancerki uważają, że nie zawsze szefowa sprawiedliwie nalicza im pensję, poza tym większość nie ma umowy o pracę. Właściwie zatrudnione są nielegalnie, bo choć powinny otworzyć własną działalność i płacić podatki oraz ubezpieczenie samodzielnie, to mało która z dziewczyn to robi. Zresztą nawet przy zatrudnieniu na zasadach „self employed”, jeśli osoba posiada tylko jedno miejsce pracy, powinna zostać zatrudniona w nim na „pay roll”, czyli dostać etat. Po kilku miesiącach jest teoretyczna szansa na zatrudnienie z umową, ale w tej chwili pracuje w ten sposób tylko jedna dziewczyna, która jest najdłużej. Rotacja w klubie jest spora, a żadna z tancerek, z którymi udało nam się porozmawiać, nie pracuje tu dłużej niż kilka miesięcy i nie zamierza też długo zostać. Dziewczyny chciałyby też być odwożone po pracy do domu.

– Chociaż część pieniędzy za taksówkę byłaby dobrym rozwiązaniem – uważa Alicja.

Po kilku godzinach tańca, o piątej rano, kiedy nie działa jeszcze kolej i metro, muszą wracać do domu same, niektóre aż czterema autobusami. Szefostwo klubu oferuje podwiezienie tylko tym tancerkom, które mieszkają niedaleko klubu, reszta jest zdana na siebie.

Imiona tancerek zostały zmienione.

Błażej Zimnak

Jak to robią w Bomabaju? >>

Azjatycka Eurowizja >>

author-avatar

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj