Styl życia
Black Friday: Sklepy nadal czekają na klientów
W Wielkiej Brytanii właśnie zaczął się dzień największych wyprzedaży – Black Friday. Detaliści otworzyli swoje sklepy przygotowani na tłumy zakupowiczów. Okazało się jednak, że łowców okazji przyszło niewielu.
Na Oxford Street w Londynie, na której mieści się ponad 300 sklepów, każdego roku już przed północą ustawiały się długie kolejki. Łowcy okazji w czasie tegorocznego Black Friday najwyraźniej postanowili robić zakupy online, gdyż wraz z otwarciem tradycyjnych sklepów, pojawiło się tylko nieliczne grono zainteresowanych.
Jako jeden z pierwszych otwarto sklep Boots, który już przy wejściu umieścił olbrzymie plakaty mające zachęcić klientów. Niestety ku zdziwieniu pracowników sklepu, nikt się nie pojawił. Podobne zaskoczenie spotkało pracowników Tesco w Norwich, którzy nawet przesunęli barierki ochronne, aby zabezpieczyć frontowe drzwi przed zbytnim naporem klientów przy otwarciu o 5 rano. Okazało się jednak, że do sklepu przyszło zaledwie 20 osób zainteresowanych okazjami cenowymi, a barierki wcale nie były potrzebne.
Pamiętając o zeszłorocznych dantejskich scenach lokalna policja zdecydowała się wysłać trzy radiowozy, by sprawdziły, czy zachowane są zasady bezpieczeństwa przy rzekomym szturmowaniu sklepów. W tym roku eksperci przewidzieli, że prawdziwe oblężenie przeżywać będą nie tradycyjnie sklepy, ale te internetowe. Dochód ze sprzedaży online miałby wynieść według prognoz nawet miliard funtów.