Życie w UK

Bezdomność Polaków na Wyspach

Najchłodniejsze miesiące roku mamy za sobą, a słoneczna pogoda cieszy wszystkich. Jednak szczególnie długo czekali na nią ci, którzy nie zawsze mają gdzie się podziać, przespać w czystym łóżku lub odpocząć w ogrzanym mieszkaniu. Na Wyspach liczba ludzi bezdomnych z roku na rok rośnie, wśród nich według danych szacunkowych z 2011 roku ludzie z Europy Centralnej oraz Wschodniej stanowią 26%.

Bezdomność Polaków na Wyspach

W stosunku do roku 2010 przybyło ich aż 8 % . Największym skupiskiem bezdomnych w Wielkiej Brytanii jest Londyn i w nim bez dachu nad głową żyją także nasi rodacy. okładnej liczby wszystkich bezdomnych żyjących na terenie Wielkiej Brytanii nie są w stanie określić urzędy statystyczne.

Dokonanie tych obliczeń utrudnia częste przemieszczanie się ludzi, którzy są w trudnych życiowych sytuacjach, a głównym źródłem wszystkich oficjalnie dostępnych danych są zgłoszenia do lokalnych urzędów i władz regionalnych. Bazują one również na badaniach, jakich dokonuje CHAIN, czyli Combined Homeless Action and Information Network. Liczba ludzi żyjących na ulicach UK jest olbrzymia.

Ich miejscami noclegowymi mogą być opuszczone budynki, nocne linie autobusowe, namioty lub garaże. Bezdomni znajdują dla siebie miejsca także w parkach, przy dworcach, w łódkach czy ulicznych pasażach. Na każde 10 osób bezdomnych przypada 1 kobieta, zatem zdecydowaną ich większość stanowią mężczyźni.

Wg danych z 2011 roku największą grupę wiekową bezdomnych, czyli 61%  tworzą osoby w wieku od 26 do 45 lat. Kolejne 29% to ludzie, którzy przekroczyli 46 lat, a reszta ma poniżej 25 lat. Łatwo więc zauważyć, że bezdomność dotyka niemal wszystkich grup wiekowych, a przyczyny utraty zakwaterowania są rozmaite.

Przyczyny bezdomności

Wielu z nas myśląc o bezdomności zadaje sobie pytania: kim są ci ludzie i co jest powodem tego, że tracą swoje domy? Czy może be zdomność jest rezultatem jakiejś osobistej życiowej porażki?

Na wszystkie te pytania nie znajdziemy jednoznacznej odpowiedzi, bo przyczyn bezdomności jest wiele i mogą na nią wpływać cechy charakteru, pochodzenie, skłonność do uzależnień: alkoholu lub narkotyków, brak kwalifikacji i wsparcia socjalnego, długi, słabe zdrowie fizyczne lub psychiczne, rozpad związku lub zamieszanie w działalność przestępczą.

Jak w grze domino, jeden problem popycha drugi i tracą oni to, co dotąd posiadali: pracę, domy, a w końcu kontakt z rodziną. Po pewnym czasie nie widzą dla siebie perspektyw na lepszą przyszłość i możliwość odwrócenia biegu swego losu.

Nadzieja

W Wielkiej Brytanii znajduje się 198 dziennych placówek różnych organizacji, które swą pracą pomagają dziennie średnio ok. 10 000 ludzi. Miejsca te dają bezdomnym nową nadzieję, wspomagając ich nie tylko duchowo, ale przede wszystkim tworząc dla nich w całym kraju ponad 43 000 miejsc noclegowych, dając posiłki i odzież lub załatwiając za nich sprawy urzędowe.

Niezastąpionymi miejscami pomocy dla bezdomnych są również kościoły i każda forma pomocy, niekoniecznie finansowa, od ludzi z zewnątrz. Angielskie kościoły potrzebują wolontariuszy, którzy np. pomogą wydawać bezdomnym posiłki, kawę i herbatę, zmyją naczynia, wyniosą śmieci lub odkurzą kościół. We wszystkich miejscach pomocy dla bezdomnych panuje atmosfera prawdziwego wsparcia i bliskości.

Pani Maria (31 lat) od 2 lat pracuje w jednej z takich placówek w rejonie Wimbledon. Dziś dzieli się z nami swoimi obserwacjami: „Do naszej placówki przed kilkoma laty przychodziły może tylko 4 osoby z Europy Wschodniej, a teraz mamy ich kilkanaście. Nasza placówka otwarta jest 2 razy w tygodniu, ale tylko w ciągu dnia. Wieczory i noce są dla bezdomnych największym problemem. Najważniejsza dla tych ludzi jest u nas atmosfera. Bezdomni mają tu możliwość spędzenia ze sobą czasu i widzą, że ktoś się nimi interesuje.

Nieustannie jednak szukamy pieniężnych lub rzeczowych darów dobroczynności. Czekamy też z otwartymi ramionami na wszystkich, którzy chcieliby nam pomóc jako wolontariusze“. Z uwagi na to, że rośnie liczba bezdomnych z Polski, wzrasta też zapotrzebowanie na polskich wolontariuszy i każdy z nas może okazać im swą pomoc.
 

Życie bez domu

W kościołach spotkałam wielu potrzebujących i tu zapytałam o ich życie, chcąc lepiej zrozumieć ich sytuacje i położenie. Polacy pod brytyjskim niebem żyją bez dachu nad głową już latami. Jednym z nich jest 40-letni Rafał z Lublina, który przyjechał tu do swego ojca przed 17 laty: „Przyjechałem tu z założeniem, aby znaleźć pracę i ułożyć sobie życie. Ale ja zbyt długo w jednym miejscu nie usiedzę. Po miesiącu każda praca mi się nudzi.

Na początku miałem pracę. Najpierw w sklepie meblowym, potem myłem naczynia, pracowałem też na budowach, ale od 8-9 lat żyję na ulicy. Nie zwracam uwagi na zimno. Gdy robi się chłodniej, automatycznie nakładam drugą kurtkę.

Na nic nie narzekam i na nic się nie skarżę. Ludzie mają pieniądze i mają inne problemy, a mi na pieniądzach nie zależy. Nie potrafię ich odkładać. Gdy nieco uzbierałem grając na gitarze, to i tak potem wszystko poszło na „przelewy”… w gardło. Pochodzę z rodziny alkoholików. Już jak miałem 8 lat, to jeździłem po Polsce pociągami z miasta do miasta.

Jeśli wróciłbym do Polski, to niewiele by się w moim życiu zmieniło, bo przecież tylko przeniósłbym się na inną ulicę. A Polacy są materalistami. Może dobrze się stało, że jestem tu. Bo w Polsce może skończyłbym jak przestępca? A w tym kraju podoba mi się to, że tu jest ta pomoc dla takich jak ja.

Poza tym ja jestem dobrze zorganizowany. Mam dwa namioty. Jeden w Richmond, a drugi w Kingston. Ale jak nie pada, to śpię w przejściach ulicznych, znajduję kartony i mam koc.

Największym alkoholikiem nie jestem i kocham ludzi, choć nie lubię tego, co oni stworzyli. Najlepiej żyłoby mi się na wsi, ale w mieście łatwiej jest mi przeżyć”. Pan Leszek z Wrocławia (59 lat) tak widzi swoją sytuację: „Jestem tu od 8 lat. Syn mnie tu ściągnął. Na początku było wszystko dobrze. Pracowałem na budowie.

Przez jakiś czas miałem nawet dobrą robotę. Kiedy skończyła się praca, skończyło się mieszkanie i zaczęły się progi. Człowiek zaczął krążyć. Od roku już tak żyję. Teraz mam miejsce w garażu. Zimą spałem w kościele. Trzeba sobie radzić. Do Polski wstyd wracać, a bezdomni w Polsce mają gorzej od nas“.
 

Jakoś to będzie…

Placówki dla bezdomnych w UK starają się pomóc ludziom potrzebującym na wiele różnych sposobów. Efekty ich pracy widać po ludziach, którzy się podnoszą i zaczynają od nowa. Historia życiowa Zbigniewa zwieńczona jest happy endem. „Życie to nie bajka. A czasami, to nawet i żyć się nie chce.

Ale teraz na nic nie narzekam. Od dwóch miesięcy mam mieszkanie z councilu i co dwa tygodnie wypłacane benefity w wysokości 142 funtów. Muszę z tego opłacić gaz i światło. Ale teraz przynajmniej mam gdzie mieszkać. 2 dni w tygodniu chodzę w Richmond do szkoły, za którą nie płacę i tu uczę się języka angielskiego. Nie piję alkoholu.

Jestem na dobrej drodze“ – mówi Zbigniew. Ludzie bezdomni są wyzwaniem dla współczesnego społeczeństwa. Nie można ich lekceważyć, lecz należy otoczyć serdecznością i pomocą. Czasami może przynieść zaskakujące rezultaty

 

Beata Truszkowska

author-avatar

Przeczytaj również

Nastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódki
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj