Życie w UK

Bezdomność Domów Polskich

Kryzys finansowy, a także zmiana struktury emigracyjnej spowodowała problemy finansowe istniejących od lat polskich ośrodków w Wielkiej Brytanii, utrzymujących się w dużej mierze z działalności gospodarczej, takiej jak restauracja czy sklep. Te, które nie wytrzymają presji czasu, zagrożone są nawet upadkiem. Niemal wszystkim potrzebne są zmiany.

Bezdomność Domów Polskich

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

POSK też dla młodych >>

Nieduży szary budynek położony niedaleko popularnego centrum handlowego Bullring w Birmingham nie wyróżnia się niczym specjalnym. To, co przyciąga uwagę to rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem zdobiącą fasadę budynku oraz wisząca nad wejściem flaga biało-czerwona. Co wnikliwsi zobaczą jeszcze tablicę upamiętniającą mord katyński. To Polish Millenium House, tzw. Polski Klub, który od lat skupia Polaków mieszkających w tym regionie.
Ten, pierwszy w Wielkiej Brytanii od fundamentów zbudowany przez emigrantów znad Wisły, Dom Polski powstał w 1962 roku i od tamtej pory praktycznie się nie zmienił. W środku znajdują się m.in. restauracja, pub, sklep polski, kiosk czy sala konferencyjna, gdzie odbywają się wydarzenia z życia Polonii. Różnica jest tylko jedna – kiedyś pękał w szwach, dziś świeci pustkami.

Coraz mniej klientów
– Od dwóch lat nie jest zbyt dobrze. Kryzys daje nam się we znaki. Rosną koszty, przede wszystkim utrzymania personelu, a spada liczba klientów. Staramy się jak możemy, wynajmujemy sale, obcinamy koszty jak się da, ale nadal jest ciężko – mówi nam prezes zarządu centrum Ryszard Weber. – Nie mamy żadnych dotacji ani wsparcia, utrzymujemy się tylko z tego, co wypracujemy, kiedyś centrum przynosiło dochody, dziś już raczej tylko straty – przyznaje.
Jak dodaje, szansę na jego odrodzenie upatrywano w nowej emigracji. Oficjalne statystyki mówią o 56 tysiącach Polaków mieszkających w tym regionie, ta liczba może być jednak kilkakrotnie wyższa, a większość stanowią właśnie osoby, które przyjechały tutaj po wejściu Polski do Unii Europejskiej. – Niestety, te przewidywania się nie spełniły, tak naprawdę bardzo mało nowo przybyłych interesuje się ośrodkiem – mówi.
Zdaniem młodych emigrantów, przyczyną tej sytuacji jest jednak nie tylko kryzys finansowy, ale także to, że polskie centrum nie spełnia ich potrzeb. Na brak kontaktu z ojczyzną nie mogą narzekać – w każdej chwili można wsiąść w samolot czy autokar i za kilka godzin być w kraju, nie ma też problemów z dostępem do polskiego jedzenia – polski sklep można znaleźć niemal na każdym rogu.
– Czasy się zmieniły, Polacy szukają w Anglii jakiejś nowoczesności, czegoś przeciwnego do znienawidzonej komuny, tymczasem to miejsce nadal tkwi w latach 60. Władze centrum nie zauważają potrzeby zmiany i są bardzo odporne na nowe pomysły – mówi Sebastian, który przez dłuższy czas był związany z ośrodkiem. – Przecież to wszystko da się rozkręcić, sklep, restauracja, nauka angielskiego, szkoła sobotnia, inicjatywy kulturalne. Wystarczy dobre zarządzanie, trochę marketingowego podejścia, poszukania zysków, stania się konkurencyjnym – dodaje.

Szanse i pomysły
Wiceprezes Zjednoczenia Polskiego Jan Mokrzycki nie ma wątpliwości, że bez współpracy obu stron się nie obejdzie. – Takie budynki, centra to ogromne bogactwo, zbudowane ciężką pracą naszych przodków, nie można tego zaprzepaścić i porzucić. Młodzi będą musieli w końcu je przejąć, bo kto to przejmie – pyta. – Ale nie można się łudzić, że będzie to proces natychmiastowy, dlatego potrzeba się dogadać, porozumieć, wspólnie poszukać rozwiązań – dodaje.
Pomysły są różne. Jednym z nich jest przekazanie części działalności w prywatne ręce. W niektórych miejscach to się sprawdziło jak np. w Nothingam, Stratford czy chociażby w londyńskim POSK-u, gdzie sklep i kawiarnię prowadzą prywatne osoby. – Trzeba jednak znaleźć odpowiednią osobę, aby korzyści finansowe nie przysłoniły innych celów, które taki ośrodek musi spełniać – mówi Mokrzycki. – Na pewno potrzeba czasu, wiadomo, że w Londynie, gdzie mieszka najwięcej Polaków i jest to bardzo zróżnicowana grupa, jest o wiele łatwiej niż w innych miejscach, ale zmiany przyjdą
i tam – dodaje.

Cierpi też kościół
Na tym jednak problemy się nie kończą. Kryzys finansowy takich miejsc odbija się też na polskich parafiach. Tak dzieje się chociażby w Birmingham, ale i w innych miejscach, gdzie działalność polskiego Kościoła jest częściowo finansowana ze źródeł centrum. – Utrzymanie kościoła sporo kosztuje, centrum do tej pory bardzo nas wspierało. Ostatnio jest naprawdę kiepsko, można powiedzieć, że jesteśmy na minusie – przyznaje proboszcz polskiej parafii w Birmingham ks. Marcin Kordel. – Na szczęście, taka działalność jest tylko wsparciem dla polskich kościołów, dlatego nie trzeba obawiać się ich likwidacji. Trzeba jednak pamiętać, że my nie mamy żadnych dotacji. Polska Misja Katolicka, na którą składa się ponad 200 ośrodków, utrzymuje się tylko z wiernych – wyjaśnia rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii, ksiądz prałat Tadeusz Kukla.

Ilona Blicharz / Fot. GETTY IMAGES

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

POSK też dla młodych >>

 

author-avatar

Przeczytaj również

Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyWielka Brytania uruchomi program odstraszania nuklearnegoWielka Brytania uruchomi program odstraszania nuklearnego
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj