Styl życia
Bez litości – angielscy kibole surowo ukarani za bijatykę na londyńskim Stadionie Olimpijskim
W ramach rozgrywek o Puchar Ligi Angielskiej na Stadionie Olimpijskim w stolicy UK doszło do starć pseudokibiców West Hamu i Chelsea Londyn.
Chuligani "The Blues", których niewiele obchodziły wydarzenia na boisku, wyraźnie dążyli do konfrontacji z fanatykami "Młotów". Gospodarze dali się łatwo sprowokować i ruszyli do ataku. W ruch poszły nie tylko przedmioty, które mieli pod ręką (od butelek po zapalniczki), ale także wyrwane fotele. Przepychanka szybko zamieniła się w bijatykę, która po pewnym czasie została przerwana przez służby porządkowe i policję. Gdy tłum udało się uspokoić mundurowi aresztowali kilkadziesiąt najbardziej krewkich kiboli.
Trouble here. Segregation breaking down, seats and other objects thrown pic.twitter.com/Yd9BvYfLFD
— Matt McGeehan (@mattmcgeehan) 26 października 2016
"Jesteśmy całkowicie przeciwko takim zachowaniom. Tego rodzaju rzeczy, zwłaszcza w Anglii, są nie do przyjęcia" – komentował po meczu menedżer West Hamu, Slaven Bilić. – "Naprawdę nie lubię oglądać takich sytuacji" – wtórował mu menedżer Chelsea, Antonio Conte.
Szok: Brytyjskie sieci handlowe wykorzystują do niewolniczej pracy dzieci z Syrii!
Przedstawiciele londyńskiego klubu nie zamierzali zamiatać sprawy pod dywan. "Potępiamy zachowanie osób biorących udział w incydentach. Choć sytuacja została szybko opanowana, to klub zgodnie ze swoją polityką zerowej tolerancji będzie ściśle współpracował z władzami Stadionu Olimpijskiego, stołeczną policją oraz Chelsea w celu identyfikacji osób biorących udział w tych zamieszkach" – czytamy w oficjalnym oświadczeniu. Władze West Hamu zapowiedziały, że 200 osób (!!!) zostanie ukaranych zakazem stadionowym.
Dodajmy tylko, że mecz skończył się wynikiem 2:1 i do następnej rundy awansowali piłkarze West Hamu.
Schizofrenia Brytyjczyków: Nie lubią nas – Polaków, a chcą, żebyśmy pracowali na Wyspach!
Jak widać co jakiś czas stadionowy bandytyzm powraca na Wyspy. To, co w latach 70-tych i 80-tych było codziennością w ówczesnej Premiership dziś zdarza się jedynie incydentalnie. Dlaczego? Bo wszystkim – Football Association, rządowi i klubom – zależy na tym, aby na stadionach było spokojnie. I nikt z kibolami się nie cacka. Sprawcy identyfikowani są szybko i równie sprawnie karani. Szkoda, że przedstawiciele polskiej piłki (vide – działacze Legii Warszawa) nie potrafią korzystać z dobrych wzorców obowiązujących na Wyspach.