Życie w UK

Benefity, kolejki i dokładki – co każdy imigrant wiedziec powinien?

Wysiadając na osławionym dworcu autobusowym „Victoria”, wielu z nas wyobraża sobie, że głos jaki popłynie do nas z głośników będzie należał do znanej z „Misia” amatorki pierogów, której ni w ząb nie będziemy w stanie zrozumieć. Taki scenariusz jest teoretycznie możliwy, choć należy sobie uświadomić, że przyjeżdżając na Wyspy kłopoty ze zrozumieniem będziemy mieć nie tylko w stosunku do osób konsumujących kluski w miejscu pracy. Jak pewnie wielokrotnie słyszeliście, angielski brytyjskich ulic w porównaniu z naszym „polgliszem” uczonym w szkołach brzmi jak suahili. Przekraczając progi Królestwa warto zatem wyczulić uszy na pewne wyrażenia opisujące elementy brytyjskiej kultury, o których na pewno – raczej prędzej niż później – usłyszymy.

Benefity, kolejki i dokładki – co każdy imigrant wiedziec powinien?

 

Immigrants are stealing our jobs [Imigranci kradną nasze miejsca pracy]

Słów „immigrant” i „stealing” należy zdecydowanie nauczyć się przed przyjazdem – głównie po to, by wiedzieć, kiedy zareagować głośnym sprzeciwem. W związku z dużą liczbą Polaków przebywających na Wyspach, miejscowe brukowce co jakiś czas na szybko odgrzewają kotlet pod tytułem „immigration threat” [„zagrożenie ze strony imigrantów”]. Przechodząc koło stoiska z gazetami, na którym królować będą tego typu nagłówki, nie należy się broń Boże, obruszać. Od dłuższego już czasu Polacy, wbrew temu, o czym w dalszym ciągu trąbi UKIP (eurosceptyczna Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), przez rdzennych mieszkańców postrzegani są jako „hard-working” [„pracowite”] i „driven individuals” [„zdeterminowane jednostki”], a nie „benefit-claming scroungers” [„żyjące z zasiłków darmozjady”]. Wszyscy imigranci oraz znaczna część Brytyjczyków (choć ci, którzy w klapie marynarki noszą fioletową przypinkę z logo UKIP nie przyznają tego nawet przypalani żywym ogniem) zgadza się z opinią, jaką rzekomo wygłosił amerykański komik – Louis C. K.: „Of course foreigners steal your job. But maybe, if someone without contacts, money, or speaking the language steals your job, you’re shit” [„Oczywiście, że obcokrajowcy kradną twoją pracę. Ale jeśli ktoś bez kontaktów, pieniędzy i znajomości języka zabiera ci miejsce pracy, to ty jesteś do bani”].

 

„It’s not easy being on benefits” [„Nie jest łatwo żyć z zasiłku”]

„Benefits” to kolejne słowo, które zdominowało w ostatnich czasach debatę publiczną w Wielkiej Brytanii. Oznacza mniej więcej tyle co polski „zasiłek”, ale końcówka „-s” sugerująca w angielskim liczbę mnogą, nie jest tu bez znaczenia Brytyjskie „benefity”, jak przyjęło się je nazywać w polsko-angielskim slangu, są bowiem naszymi zasiłkami podniesionymi do n-tej potęgi. „Benefit claimants”, czyli osoby, którym się one należą, często „live like kings” [„żyją jak królowie”] – wygodnie, bo z reguły w mieszkaniach opłacanych z pieniędzy urzędu miasta [tzw. „city council’] i na dość wysokiej stopie, sądząc po problemach, jakie ich dotyczą. Jeden z nagłówków robiących w brytyjskich mediach furorę brzmiał: „It’s not easy being overweight and on benefits” [„Nie jest łatwo być otyłą i żyć z zasiłków] i zapowiadał historię 25-letniej matki dwójki dzieci, która pozując na tle szafki wypchanej po brzegi śmieciowym jedzeniem, twierdzi, że pieniędzy z „benefitów” nie starcza jej na owoce i warzywa. Co ciekawe, na markowe słodycze – już jak najbardziej.

 

„Please, stand in lline”[„Proszę ustawić się w kolejce”]

Tu zaskoczenie – o ile w Polsce nawoływania do ustawienia się w „ogonku” zwykle spełzają na niczym, o tyle w Wielkiej Brytanii nikt zalet „queuing” [„ustawiania się w kolejce”] nie musi reklamować.„Queuing” to niemal sport narodowy, a zasady, których należy przestrzegać są w niektórych przypadkach bardziej restrykcyjne niż te panujące w Polsce czasów PRL-u. Myślicie, że swojskie komitety kolejkowe odeszły w niepamięć? Co to, to nie. Organizatorzy turnieju tenisowego Wimbledon co roku publikują broszurę pod tytułem: „A Guide to Queueing”, gdzie wszystkie zasady „kolejkowania” zostały dokładnie opisane.

 

„Do you want a second helping” [„Chcesz dokładkę?”]

Zanim zgodzisz się na dokładkę czegokolwiek, miej na uwadze obiegową opinię, jaka krąży na temat brytyjskiej kuchni („jest najgorsza na świecie”), ale zupełnie się nią nie sugeruj. „Full English breakfast” składające się z fasoli, kiełbasek, jajek i kliku innych elementów może rzeczywiście nie zadowolić polskich kubków smakowych, tak samo jak „dmuchany” chleb czy wszechobecne, zapakowane w plastik, gotowe do odgrzania w mikrofali obiady. Jeśli jednak kiedykolwiek nadarzy się wam okazja, aby wprosić się do zaprzyjaźnionego angielskiego domu na tradycyjną „Sunday roast”, być może zmienicie zdanie. O ile uda wam się oczywiście znaleźć rodzinę w której obiady gotuje się samodzielnie – Brytyjczycy są bowiem znani ze swej miłości do „fast-food”. „Fish-and-chips” powoli przebijają się do mainstreamu, podczas gdy informacja, że na Wyspach frytki polewa się octem („chips with vinegar”) jakoś nie trafia do mas – a szkoda.

author-avatar

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj