Życie w UK
“Atak dronów” na lotnisku Gatwick – śledztwo utknęło w martwym punkcie
Śledztwo w sprawie "ataku dronów" na lotnisko Gatwick trwa, ale jak przyznaje szef Sussex Police, utknęło w martwym punkcie.
Wydawało się, że w dochodzeniu prowadzonym przez oficerów Sussex Police już wkrótce dojdzie do przełomu. W miniony weekend niedaleko terenów portu lotniczego w Gatwick udało się znaleźć szczątki drona. Przypuszczono, że to właśnie on został użyty do "ataku" na jedno z największych brytyjskich lotnisk.
Niestety, po dogłębnej analizie okazało się, że odciski palców nie należą do żadnej osoby znanej policji. Co więcej, jak przyznał szef policji w Sussex Giles York na falach BBC Radio 4 rzeczone urządzenie mogło należeć do policji i być używane w śledztwie! Tym samym to, co zdawało się być bardzo obiecującym tropem, poprowadziło służby donikąd. Liczono na świeży trop w sprawie i mocno się przeliczono.
York zapewnia jednak, że policja w tej sprawie pracuje pełną parą. Zbadano 26 lokalizacji, które uznano, za potencjalne miejsce z których można było sterować dronami, które zepsuły świąteczny wypoczynek tysiącom osób na Gatwick. Przeanalizowano 115 zgłoszeń dotyczących aktywności dronów na tym terenie, z czego 92 miało pochodzić z "wiarygodnych źródeł". Niestety, efektów tych działań wciąż nie widać, a do wyjaśnienia tej sprawy jest nadal daleko.
Nowa fala nielegalnej imigracji zalewa Wielką Brytanię
W dodatku aresztowanie Paula Gaita i Elaine Kirk-Gait okazało się kompromitującą wpadką, która mocno zaszkodziła wizerunkowi Sussex Police. Małżeństwo w średnim wieku spędziło w areszcie ponad 24 godziny tylko po to, aby później zostać zwolnionym bez postawienia jakichkolwiek zarzutów. York w BBC Radio 4 bronił tej decyzji, mówiąc o uzasadnionych podejrzeniach.