Antypiracka koalicja

Sześciu największych operatorów internetowych podpisało porozumienie w sprawie odcinania dostępu do sieci osobom, które ściągają z Internetu materiały chronione prawem autorskim.

Internet zmienia się >>

Sieć z powietrza >>

O pomyśle brytyjskiego rządu pisaliśmy pod koniec lutego. Wtedy firmy dostarczające Internet krytycznie komentowały plan odcinania dostępu do Internetu osobom, które korzystają z sieci wymiany plików peer-to-peer. Koncerny wydawnicze, które są głównym motorem wprowadzania zmian w prawodawstwie, doprowadziły jednak do podpisania porozumienia.

Najpierw list

Zdaniem wydawnictw nie ma akceptowalnej granicy ilości ściąganych danych, poniżej której wymiana plików byłaby legalna – proceder należy wyeliminować. Technicznie jest to niezmiernie trudne, a skala wręcz poraża. Szacuje się, że ok. 6 mln Brytyjczyków korzysta regularnie z serwisów umożliwiających pobranie muzyki, oprogramowania filmów, bez płacenia ich twórcom i wydawcom. Pierwszym krokiem do ograniczenia liczby ściąganych plików będzie wytypowanie tych użytkowników, którzy korzystają z sieci wymiany danych i wysłanie do nich listów z powiadomieniem, że to co robią jest nielegalne.

Później ograniczenie

Użytkownicy, którzy po otrzymaniu korespondencji nie zmienią swojego sposobu korzystania z sieci, mają mieć ograniczoną prędkość wysyłania i odbierania danych. Dziś standardowe łącze sprzedawane za kilkanaście funtów miesięcznie, pozwala nam na ściągnięcie filmu jakości DVD w ciągu kilkudziesięciu minut. Po ograniczeniu przepustowości łącza użytkownicy mogą poczuć się jak przed 15 laty, kiedy dostęp do sieci możliwy był przy pomocy powolnego modemu telefonicznego. Pod tym planem podpisało się na razie sześciu największych operatorów: BT, Virgin, Orange, Tiscali, BSkyB oraz Carphone Warehouse.

Na przekór UE

Podpisane niedawno porozumienie pomiędzy rządem i operatorami to pomysł, który chce wprowadzić również Francja, która w tej chwili przewodniczy Unii Europejskiej. Rozwiązanie polegające na odcięciu użytkowników od sieci jest ostro krytykowane, między innymi przez samych posłów Parlamentu Europejskiego. Eurodeputowani uznali, że nieograniczony dostęp do informacji i dóbr kultury powinien być zapewniony każdemu mieszkańcowi Unii. Zdaniem posłów PE należy zrównoważyć interesy posiadaczy praw autorskich z interesami użytkowników sieci. Wśród dostawców Internetu nie ma jedności, co do wprowadzenia ograniczeń. Mniejsze firmy odpowiadają, że nie będą wcielać się w role policjantów, śledząc działania użytkowników i decydując o tym, kto może mieć dostęp do danego typu danych. Proponowane przez niektórych specjalistów proste rozwiązanie polegające na ustaleniu obowiązkowego podatku dla każdego użytkownika sieci, z którego środki miałyby zostać przekazane organizacjom zrzeszającym twórców, nie było w ogóle przedmiotem dyskusji podczas rozmów z rządem.

Userzy wiedzą swoje

– Nie wierzę, że porozumienie może doprowadzić do konkretnych czynów. To długi proces, a firmom telekomunikacyjnym nie jest wcale na rękę odcinać swoich użytkowników lub ograniczać im dostęp. To wolny rynek i dopóki wszystkie firmy nie zaczną działać w ten sposób, zawsze będzie można podpisać kontrakt na dostawę sieci z kimś innym – uważa Krzysztof Gliszczyński, informatyk pracujący w Nottingham. Specjaliści zwracają również uwagę, że samo filtrowanie gigantycznego strumienia danych, by ustalić kto korzysta z jakich usług i ocenić ich legalność to gigantyczne przedsięwzięcie informatyczne, szczególnie dla największych operatorów.
Firmy fonograficzne cieszą się jednak z porozumienia. – To pierwszy krok, ale bardzo duży. Nareszcie rząd brytyjski zauważył, że to jest istotny problem – powiedział w rozmowie z BBC Feargal Sharkey, dyrektor British Music Rights.

Błażej Zimnak
 

Internet zmienia się >>

Sieć z powietrza >>