Życie w UK

Anglik po przekładce jak nowy

Brytyjczyk cieszy się, że pozbył się starego samochodu, a Polak ma radość, że kupił tanio. Pośrednicy i właściciele warsztatów też nie chodzą smutni. W Polsce kwitnie biznes polegający na przerabianiu angielskich aut.

Anglik po przekładce jak nowy

Wielka Brytania: Obława na polskie auta >>

Nie pal w vanie! >>

33-letni Marcin Waberski z Koła jest inżynierem transportu po Politechnice Poznańskiej. Kiedyś sprowadzał używane samochody z Niemiec i Holandii, od ponad roku zarabia na „przekładkach anglików”. Przerobił około 50 samochodów z kierownicą po prawej stronie. Niedawno musiał zatrudnić kilku chłopaków do pomocy, bo interes zaczął się rozwijać w niesłychanym tempie. Na początku tego roku z jego warsztatu wyjeżdżały co miesiąc dwa odmienione pojazdy. Od jakiegoś czasu inżynier transportu wypuszcza każdego miesiąca sześć „anglików”, a kolejka nowych klientów nie maleje.
– Jest tyle pracy, że nie mam czasu na rozmowy – wyjaśnia mężczyzna przepraszająco.

Renault laguny, ople vectry B i fordy mondeo to najbardziej popularni kandydaci do „przekładki”, bo ich przeróbka jest stosunkowo prosta, a części łatwo dostępne. Poza tym ich cena w Anglii jest o ponad połowę niższa niż w Polsce. Jak mówią fachowcy, najważniejsze jest to, żeby przednia ściana grodziowa dała się wykręcić. Jeśli jest na stałe, trzeba ją wyciąć i wspawać ściankę „europejską”. Po pierwsze – więcej z tym roboty, po drugie – taki „manewr” może nie przejść tzw. przeglądu zerowego wymaganego w Polsce dla aut sprowadzanych z zagranicy.

 

O tym, jak popularny to temat, najlepiej przekonać się wpisując w internetowej wyszukiwarce słowa „przekładki anglików”. Wśród blisko 2 tysięcy wyszukanych haseł znajdziemy fora dyskusyjne poświęcone wyłącznie temu tematowi, strony handlarzy zajmujących się sprowadzaniem samochodów z Wysp Brytyjskich, warsztaty oferujące przeprowadzenie przekładki, giełdy, na których można kupić komplety części.
Najczęściej zadawane w sieci pytania to: gdzie można znaleźć w Polsce sprawdzony warsztat, ile kosztuje przerobienie danego modelu i skąd wziąć części.
– Omijam audi A4 i volkswageny passaty. A jeśli klient się uprze, to stosuję zaporową cenę. Wolę w tym samym czasie zrobić trzy laguny. Zarobię tyle samo, ale się nie namęczę – mówi jeden z mechaników znalezionych w Internecie.

Znawcy tematu tłumaczą, że nieopłacalne jest sprowadzanie z Wysp Brytyjskich samochodów ponad 10-letnich, bo po doliczeniu kosztów transportu, części i robocizny okaże się, iż w tej samej cenie identyczny samochód z kierownicą oryginalnie zamontowaną po lewej stronie można kupić w Polsce. – Powiedzmy, że ktoś nawet za darmo dostanie w Anglii lagunę, rocznik 1994. Za transport zapłaci tysiąc złotych, za części do przekładki 2 tysiące, za robociznę 1,5 tysiąca. To mu się nie kalkuluje, bo za 5 tysięcy kupi w Polsce ten sam samochód z kierownicą po lewej stronie i nie musi nic kombinować. Z kolei samochody kilkuletnie są na Wyspach stosunkowo drogie i ich cena dla nas nie jest już taka atrakcyjna, a poza tym, trudniej zdobyć używane części, bo jeszcze za mało tych aut się u nas rozbiło – poucza Marcin z Koła. Jego warsztat odwiedzają klienci z całej Polski – ze Szczecina, Ostrołęki, z Koronowa, Puław – bo wbrew pozorom znaleźć zakład, w którym znają się na przekładkach, wcale nie jest łatwo.

– Wielu ludzi przerabia „angliki” w garażach. To mechanicy amatorzy. Potem przyjeżdżają do nas klienci i trzeba wszystko poprawiać – mówi Karolina z Chotomowa pod Warszawą, współwłaścicielka warsztatu, który jeszcze przed rokiem specjalizował się w wulkanizacji, blacharstwie i mechanice pojazdowej. Od jakiegoś czasu połowa firmy nastawiła się na „angliki”. Interes się rozwija. Kilka miesięcy temu zatrudniono nowych mechaników, którzy zajmują się wyłącznie przekładkami.
– Najwięcej jest volkswagenów passatów, opli vectra, hond i audi. Zaczęło się od tego, że znajomy sam sobie przełożył samochód w garażu. Po kalkulacji kosztów okazało się, że to się opłaca i jeszcze można na tym zarobić – mówi kobieta. Uważa, że przekładkowy biznes będzie się w Polsce rozwijał.

 

Tomasz z Tucholi, technik mechanik, auta składa we własnym garażu. Zapewnia, że przyjmie zlecenie na każdy samochód. Ogłoszenie z numerem telefonu umieścił w Internecie na stronie www.angliki.fora.pl.
– Forda mondeo w tydzień przerobiłem. Szybciutko się uwinąłem. Rocznik 2001 z silnikiem 2,5 litra. Wyniósł mnie 15 tysięcy złotych razem z przeróbką. Taki samochód można u nas kupić za ponad 20 tysięcy złotych. No to chyba się opłacało? – pyta retorycznie. Przyznaje, że sporo problemów miał z peugeotem 407, z którego trzeba było wyciąć i wspawać z powrotem ścianę grodziową.
Jak mówią mechanicy, nie ma jednej marki, która lepiej niż pozostałe nadawałaby się do przekładki. Każdy model jest inny i każdy ma swoje niuanse.
– Są auta łatwiejsze do przeróbki i takie, których lepiej nie ruszać. Pierwszym samochodem, który zrobiłem, był ford fiesta, bardzo prosty do przełożenia. Potem zabrałem się za forda escorta. Skończyłem go, ale drugi raz bym się tego nie podjął. Nie można się sugerować marką. Opel vectra B jest na przykład dość prosty, ale już astra „dwójka” ma ścianę grodziową, którą trzeba ciąć. Z kolei w lagunie ta ściana jest wykręcana i nie ma żadnego problemu – porównuje Marcin z Koła.
– W niektórych modelach, zwłaszcza nowszych, grodzie są symetryczne, przystosowane do wersji angielskiej i kontynentalnej – mówią w warsztacie w Chotomowie i zapewniają, że z dobrze zrobionym „anglikiem” nic złego się nie dzieje.
– Detali, które trzeba zmienić, jest dużo. Zmienia się wycieraczki, lusterka boczne, osłony przeciwsłoneczne, reflektory i dużo innych części. W niektórych autach wystarczy zamiana stron, w innych konieczna jest całkowita wymiana. Części nie kupuje się osobno, tylko w zestawach. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce hasło „przekładka”. Ogłoszeń jest mnóstwo – mówi inżynier z Koła.

Przeróbka samochodu z Anglii nie jest łatwa, a to dopiero początek zabawy. Prawdziwe „schody” zaczynają się na stacjach diagnostycznych i w momencie rejestrowania „anglika” w wydziale komunikacji. Brak jednoznacznej interpretacji przepisów powoduje, że w każdym mieście panują inne zasady. Urzędnicy i diagności powołują się na rozmaite ustawy, rozporządzenia i wytyczne.
Oto przykład: Referat komunikacji w Bydgoszczy:
– Nie ma problemu. Tylko musi mieć pan kierownicę po lewej stronie i zaliczony pierwszy przegląd techniczny. Koszt rejestracji 245 złotych plus 500 złotych opłaty recyklingowej.
Stacja diagnostyczna: – Musi mieć pan homologację od producenta, że pojazd jest przystosowany do zmian konstrukcyjnych układu kierowniczego. Przyniesie pan zaświadczenie, to zrobimy przegląd i auto może jeździć.
– Dużo „anglików” przeszło przez waszą stację? – pytamy.
– Żaden.
– Dlaczego?!
– Bo tego zaświadczenia nie da się uzyskać – kwituje, śmiejąc się diagnosta i radzi poszukać innej stacji.

Na innej stacji doradzono nam skorzystanie z usług rzeczoznawcy, którego opinia „powinna załatwić temat”. Tam też żaden „anglik” nie zaliczył przeglądu.
Zadzwoniliśmy do jednego z producentów (marki często przerabianej), pytając o homologację:
– Jeśli chodzi o przełożenie kierownicy, to takich modyfikacji nie potwierdzimy – usłyszeliśmy.
Marcin z Koła: – Przyszedł rzeczoznawca, zrobił zdjęcie kierownicy i numeru nadwozia, skasował dwie stówy i pojechał. Najlepsze jest to, że u nas w Kole wszystko zależy od tego, która pani siedzi akurat przy okienku. Jedna rejestruje bez problemów, inna odsyła.
– Miałem taki duży problem z peugeotem 407. Nie chcieli mi zrobić przeglądu, bo stwierdzili, że ściana grodziowa jest elementem nośnym i nie może być wymieniana. No to pojechałem gdzie indziej. Tam o nic nie pytali i wszystko załatwiłem – opowiada tucholanin.

Piotr Schutta

 

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj