Życie w UK

Anglicy dostali po genitaliach!

Za oknami szaro, buro i mokro. To, co bez ustanku leje się nam na głowę samo podsuwa temat. Wypada wejść na grząskie (dosłownie i w przenośni!) poletko zarządzane przez moją ulubioną panią ministrę dr. nauk ekonomicznych śliczną Joannę Muchę.

Anglicy dostali po genitaliach!

Pretekst wszyscy doskonale znamy – blamaż na okoliczność mundialowo-eliminacyjnego meczu Polska – Anglia.  – Stadion Narodowy spadł ze świetności do śmieszności – jak to trafnie ujął korespondent „The Daily Telegraph”.

Dyzma na ministra!

Najszczodrzej obdarowani wysokimi premiami pracownicy Narodowego Centrum Sportu nawet nie zdążyli wydać wszystkich pieniędzy, a już okazało się, że cała inwestycja to po prostu jakaś niedoróbka. To była naprawdę inwestycja za pół miliarda funtów. Poważny błąd architekta, który go projektował – donosił z kolei „The Guardian”. I znów jak tu nie przyznać racji angielskiemu pismakowi?

Po co było wydawać tyle z krwawicy podatników na monstrualny obiekt, w którym w czasie opadów deszczu nie można zamknąć dachu? To tak jakby nie móc otworzyć parasola, gdy zacznie solidnie lać. Ale nie wgłębiając się w sprawy konstrukcji warszawskiego obiektu, czy w Polsce nie jest dostępna prognoza pogody?! – kontynuuje reporter „The Guardian”.

Znów trafieni i zatopieni! To już doprawdy trudna do racjonalnego zdefiniowania katastrofalna kompromitacja. Od paru ładnych lat mamy już 21. z kolei stulecie. Cywilizacja cyfrowa rozwija się w obłąkańczym tempie, a tu nie było komu poważnie zająć się kwestią prognoz synoptyków. Dawniej z takim „problemem” bez trudu poradziłby sobie pamiętny Wicherek z TVP.

Mamy Ministerstwo Sportu i Turystyki, Polski Związek Piłki Nożnej, Narodowe Centrum Sportu i nikomu nie przyszło do głowy, by sprawdzić prognozy?! Otóż w tej impotencji decyzyjnej wszystko niestety jest możliwe. Jako swego rodzaju rekompensatę, za doznane przykrości mieliśmy potem prawdziwy festiwal zwalania winy na innych.

Zgodnie z umową pomiędzy PZPN a Ministerstwem Sportu i Turystyki przygotowanie płyty boiska (w tym drenaż) jest obowiązkiem Narodowego Centrum Sportu – operatora Stadionu Narodowego – głosił dumnie PZPN w wydanym na tę okoliczność oświadczeniu. Już Nikodem Dyzma mawiał „że umiejętność rządzenia, to umiejętność podejmowania szybkich decyzji”. Tak, tylko skąd dziś mamy wziąć do rządzenia ludzi pokroju Dyzmy…?

Zwykła trawa to też problem

Skoro już padło słowo „drenaż”, to warto przystanąć (w gumiakach!) nad tym zagadnieniem. Historia futbolu może podsunąć nam mnóstwo przykładów meczów rozgrywanych podczas rzęsistych opadów i to w epoce stadionów bezdachowych. Deszcz padał sobie w najlepsze, a przemoczeni zawodnicy uganiali się za piłką, która jakoś nie stawała w kałużach wody. Cud jaki, czy co? Raczej nie.

Od cudów, także związanych z wodą, był zupełnie kto inny. Najkrócej mówiąc, to zielone rozłożone między bramkami okazało się zwykłym bublem! Rozłożono cienką trawę grubości pięciu centymetrów i to działa tak, jakby się położyło dywan na płycie betonowej. Ta murawa właściwie nie ma drenażu – bronił swojego „dziecka” projektant Narodowego, Zbigniew Pszczulny.

To w takim razie kto ponosi winę za rozłożenie złej murawy? Czy istnieje jakiś „Podręcznik Obsługi Stadionu Narodowego”? Zajrzeć, przekartkować, pomyśleć i położyć odpowiedni dywanik. Mam nadzieję, że chodziło o zwykłą oszczędność środków, bo boję się nawet pomyśleć o zgoła innych przyczynach takiego obrotu spraw…

Przesadzają, czy mają?

Jak to zwykle bywa w przypadku podobnych afer winowajca kowal ma się doskonale, a Cygan sobie zadyndał. Mam tu na myśli tysiące przemoczonych i zawiedzionych kibiców. Zwłaszcza tych, którzy pofatygowali się nad Wisłę znad Tamizy. Chyba najpikantniej całą sytuację skomentował dziennikarz „The Sun”: Naszych kibiców było 2,5 tysiąca i po meczu zostawiono ich samych sobie. Kopnięto ich w jaja! Pytanie brzmi: czy w ogóle je mają skoro tak biadolą, że nikt nie zatroskał się nad ich losem…

Pretekst wszyscy doskonale znamy – blamaż na okoliczność mundialowo-eliminacyjnego meczu Polska – Anglia.  – Stadion Narodowy spadł ze świetności do śmieszności – jak to trafnie ujął korespondent „The Daily Telegraph”.

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Awantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiKursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?Kursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj