Życie w UK
Anglia szykuje się na sylwestrową inwazję Walijczyków i Szkotów “uciekających” przed covidowymi restrykcjami
Walijczycy szykują istną "inwazję" na Anglię w zbliżającego się Sylwestra. Oczekuje się, że tysiące osób chcących uniknąć surowszych restrykcji obowiązujących w Walii przywita Nowy Rok w Anglii. Podobnie sytuacja ma się w przypadku Szkocji i Szkotów.
W chwili obecnej w Wielkiej Brytanii obowiązują mocno zróżnicowane ograniczenia covidowe. Władze Anglii nie zdecydowały się na zaostrzenie zasad przed Nowy Rokiem. Inaczej postąpiły jednak lokalne rządy w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej, które wprowadziły nowe restrykcjie wraz z końcem świąt Bożego Narodzenia. 26 grudnia 2021 w Walii wprowadzono między innymi obostrzenia, które mocno utrudniają świętowanie Nowego Roku. Przede wszystkim odwołano wszelkie duże imprezy (maksymalna liczba uczestników w pomieszczeniach zamkniętych to 30 osób, a na zewnątrz – do 50 osób), a od 27 grudnia zamknięto wszystkie kluby nocne. Co w związku z tym planują Walijczycy? Przyjazd do Anglii, gdzie tak surowe restrykcje po prostu nie obowiązują!
Podobnie sytuacja wygląd w przypadku Szkotów. John Swinney, wicepremier Szkocji, zaapelował do wszystkich osób, które na Sylwestra wybierają się do Anglii, aby tego po prostu nie robili. Byłoby to "niewłaściwym sposobem postępowania", jak komentował na antenie BBC BReakfast i sprzeczne z duchem szkockiej polityki. "Ludzie mają wolność, aby podjąć taką decyzję, ale ja zdecydowanie bym ją odradzał" – mówił Swinney.
Czy Anglię czeka prawdziwa inwazja Szkotów i Walijczyków w Sylwestra?
Nick Newman, przewodniczący Cardiff Licensees Forum nie ma najmniejszych złudzeń, że czeka nas sylwestrowa inwazja na Anglię "Z Newport do Bristolu jest 40 minut drogi. Dojazd z północnej Walii do Manchesteru lub Liverpoolu jest bardzo łatwy" – komentował na łamach "Guardiana". Newman jest rozczarowany postawą walijskiego rządu względem surowszych restrykcji i nie ma złudzeń, że ludzie, którzy będą chcieli wziąć udział w imprezie na Nowy Rok to po prostu to zrobią. Tyle, że w Anglii…
Według wyliczeń, na jakie powołuje się portal "Metro" zjawisko takiej "sylwestrowej turystyki" może być udziałem nawet 100 tysięcy osób!
Ze względu na ostrzjesze restrykcje, tylko w Anglii mogą mieć miejsce "większe" imprezy
Mark Finlay, menadżer wielu pubów i barów w położonym w Wrexham, a więc blisko granicy między Walią, a Anglią nie ma złudzeń, że będzie to zjawisko masowe. "To bardzo frustrujące" – komentował. "Dla nas będzie to przeciętna noc. Nie będzie prawdziwej atmosfery imprezowej. W pełni oczekuję, że ludzie pojadą na przykład do Chester" – dodawał.
Brytyjski rząd przeznaczył w ramach specjalnego programu pomocowego 120 milionów funtów dla przedsiębiorstw, które ucierpią w wyniku wprowadzonych obostrzeń. Jednak według przedstawicieli branży jest to po prostu kropla w morzu potrzeb…