Życie w UK

„Andergrantowa” tradycjonalistka

„Nie wyobrażam sobie świąt bez rodziny. Zawsze byliśmy wtedy wszyscy razem. Jedyne co jest w stanie nas rozdzielić, to śmierć”. O spędzaniu Bożego Narodzenia i pierwszej wizycie na Wyspach Brytyjskich rozmawiamy z Renatą Przemyk.

„Andergrantowa” tradycjonalistka

 

 
 
„Nie wyobrażam sobie świąt bez rodziny. Zawsze byliśmy wtedy wszyscy razem. Jedyne co jest w stanie nas rozdzielić, to śmierć”. O spędzaniu Bożego Narodzenia i pierwszej wizycie na Wyspach Brytyjskich rozmawiamy z Renatą Przemyk. 
 
Dosyć długo, bo aż cztery lata, kazałaś nam czekać na swoją ostatnią płytę. Kiedy możemy spodziewać się Twojego kolejnego wydawnictwa?
– To nie dzieje się według ustalonego z góry planu. Rzeczywiście, było trochę przeszkód czasowych i sporo pracy. Brakowało mi pełnej wolności twórczej, między innymi za sprawą mojej latorośli. Mam nadzieję, że się powiedzie plan wydania płyty w 2008 roku. Możliwe też, że wyjdzie płyta koncertowa z dużego przedsięwzięcia razem z orkiestrą. Zagramy z nią na wiosnę, pierwszy koncert odbędzie się w Tychach, ale na tym się nie skończy. Będą też wydane piosenki, które dwa lata temu przygotowałem do spektaklu teatralnego „Odjazd”.
 
Ostatnio mocno udzielasz się właśnie w spektaklach. Gdzie lepiej się czujesz – na deskach teatralnych, czy na scenie z mikrofonem?
– Nie da się tego porównać. To są zupełnie inne doświadczenia, tylko pozornie obie sceny wyglądają podobnie. W teatrze jest się częścią dużego zespołu i trzeba ze sobą współpracować. Ja zawsze byłam panią siebie, to jest innego rodzaju wyzwanie. Teraz gram postać, której nikt nie lubi, taką zimną i wyniosłą kobietę. Może nie jest to jakaś wielka rola mówiona, ale jednak poważna, śpiewana, grana i tańczona. Generalnie jest to komedia muzyczna o depresji. Doświadczenia teatralne bardzo pomogły mi radzić sobie ze stresem scenicznym, trochę się ze sceną zaprzyjaźniłam. Przy moich piosenkach cały czas jest podobne natężenie, cały czas gram tę główną rolę i mam na sobie największy ciężar odpowiedzialności. W teatrze jest ciut mniejsze napięcie, jest czas na zebranie w sobie energii i wejście z nią w odpowiedni moment.
 
Czy nie odchodzisz powoli od swojej głównej działalności muzycznej? Angażujesz się w teatr, występujesz z Pidżamą Porno, a gdzie Twoja własna twórczość?
– Nie sądzę. Pidżama Porno właśnie zawiesiła działalność, choć bardzo tego żałuję, bo strasznie mi się podobały wspólne koncerty. Wiem, że będziemy nagrywać razem z Krzysztofem „Grabażem” Grabowskim studyjną płytę pod nazwą „Zakazane piosenki” z kawałkami z Jarocina. Jestem wśród zaproszonych gości, między innymi, obok Tomka Budzyńskiego z Armii. Będę w ciekawym towarzystwie. Cieszy mnie też propozycja nagrania płyty z zespołem Habakook.
 
Wrócisz z Londynu do Polski i wpadniesz prosto w świąteczny szał – zakupy, prezenty, karp, porządki. Weźmiesz się osobiście za przygotowania do świąt?
– Przede mną w Polsce są jeszcze dwa koncerty, więc przyjadę do domu niemal w ostatniej chwili. Większość obowiązków spadnie na brata i bratową. Przyjedziemy z córką dopiero w dniu Wigilii i będziemy pomagać, ile się da. Ale karpia przyrządzi bratowa.
 
Zamordowałaś kiedyś własnoręcznie karpia?
– Nie. Mam nawet u siebie w ogrodzie staw rybny, są w nim karpie i karasie. Mają szansę dożyć sędziwego wieku, bo nie ma chętnych, żeby je zabić. Ja jestem ostatnia w kolejce.
 
Wyobrażasz sobie spędzenie świąt w Londynie, dwa tysiące kilometrów od domu?
– Nie wyobrażam sobie świąt bez rodziny. Jedyne co jest w stanie nas rozdzielić, to śmierć. Nie ma już mojego taty, ale zawsze byliśmy razem i dla mnie nie istnieją święta na Bahamach czy gdzieś pod palmą. Co innego, gdyby wystąpiła sytuacja totalnie przymusowa, gdy ludziom coś się zdarza.
 
Zawsze można zabrać rodzinę na Bahamy…
– Mało prawdopodobny scenariusz, bo moja rodzina jest bardzo tradycyjna.
 
Raz śpiewasz ostre, punkowe piosenki, innym razem ballady. W jakim repertuarze najlepiej się czujesz?
– Najbardziej podoba mi się repertuar z drugim dnem, z podtekstami, natomiast same rytmy są mniej istotne. Są to spokojniejsze i szybsze piosenki, ale zawsze muszą być o czymś głębszym, muszą mieć wyraźny przekaz. Nie chodzi o potwornie ciężkie kawałki, czy takie, których bez słownika i podręcznika nic się nie zrozumie, lecz muszą skłaniać do głębszego przeżywania.
W takim razie jaka jest Twoja ulubiona piosenka, którą napisałaś?
– Nie ma takiej. Zawsze najbliższe mi piosenki pochodzą z ostatniej płyty, ale tym razem mają szansę zostać bliskie na długo, bo na tej płycie bardziej się otworzyłam niż zwykle. Wiele jest piosenek, które nie tylko słuchacze, ale ja sama mogę poprzeżywać. Ważną piosenką była dla mnie „Kochana”, która mówiła o przyjaźni. Może w końcu przeproszę się ze śpiewaniem cudzych piosenek. Kiedyś nie śpiewałam coverów ani piosenek innych wykonawców, ale chyba powoli zacznę włączać do repertuaru inne utwory. Na początek wezmę balladę „Stąpając po niepewnym gruncie”, którą śpiewałam na koncertach Pidżamy Porno. Strasznie ją polubiłam.
 
Zdarza Ci się słuchać swoich własnych płyt?
– Bardzo rzadko, ale lubię płytę „Balladyna”. Większości nie słuchałam, bo jestem zbyt krytyczna wobec siebie. Ale tę jestem w stanie puścić sobie sama dla siebie.
 
A gdy jedziesz samochodem i w radiu leci Renata Przemyk, to przełączasz stację?
– Bez przesady. To są raptem 3,5 minuty, więc wytrzymam. Lubię swoje piosenki, chociaż dzisiaj nagrałabym je trochę inaczej, coś tam na pewno bym ulepszyła. Ale kiedy je tworzyłam, było to maksimum moich możliwości, robiłam to z całym zapałem i radością. Nagrywam od kilkunastu lat, przez ten czas zmieniła się i technika, i moje możliwości. Ale żadnej swojej płyty się nie wstydzę.
 
Jak się czułaś lecąc po raz pierwszy w życiu do Londynu na zupełnie nieznany grunt?
– Byłam strasznie podekscytowana. Zawsze przyglądałam się Londynowi z daleka, bardzo chciałam tutaj przyjechać i żałowałam, że wcześniej nie trafiła się okazja. Wiedziałam, że część publiczności wyczekuje tego koncertu, bo dostawałam sygnały drogą mailową. Ale nie sądziłam, że fanów będzie aż tak wielu. Nie miałam pewności, że będzie mi dana akceptacja, bo to jest trochę daleko od domu.
 
Poczułaś się tutaj jak w domu widząc wielu Polaków?
– Głównie na koncercie. Było miło, zwłaszcza że przyszło też trochę „miejscowych”. Polscy fani przyprowadzili znajomych Anglików i chyba oni kupili tę muzykę. Co prawda nic nie rozumieli, ale bawili się całkiem dobrze.
 
Czym najbardziej zaskoczyło Cię „województwo londyńskie”?
– Jechałam tutaj ze świadomością, że jest to wielka metropolia. Przywitał mnie ogłuszający hałas, przewidywałam też, że szybko mnie rozbolą nogi od zwiedzania. Ale wiedziałam, gdzie jadę, znałam Londyn ze zdjęć, filmów, albumów. Zaskoczyło mnie zainteresowanie ze strony mediów, na tyle duże, że nie mogłam pogodzić innych planów. Głównie zabrakło czasu na zakupy. Nie dotarłam też do Bloomsbery ani do domu, w którym mieszkała Sylwia Plat.
 
Byłaś rozpoznawana na ulicach?
– Tylko w jednej knajpie spotkało mnie miłe zaskoczenie. Ale generalnie mogę spokojnie tutaj chodzić po ulicach. Może dlatego, że odrobinę inaczej teraz wyglądam, noszę dłuższe włosy. Ale nawet jeśli byłam wcześniej rozpoznawana, nie były to nachalne akcje. Ktoś do mnie pomachał, krzyknął „cześć Renata”. Faktem jest, że w Polsce często czuję na sobie wzrok w miejscach publicznych. Tutaj ta anonimowość była dla mnie czymś miłym.
 
Tomasz Ziemba
 
author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj