Bez kategorii

Akcja „Powroty” nie dla wszystkich

Na masowe powroty nie tylko trzeba będzie poczekać, ale wręcz nastawić się na kolejną falę emigracji. Budowa obiektów olimpijskich w Londynie i towarzyszące im inwestycje wymagają coraz większej liczby pracowników, zarówno tych wykwalifikowanych i nie.

 

W Wielkiej Brytanii nadal brakuje rąk do pracy w rolnictwie i usługach, a do tego funt znów pnie się w górę. Za tydzień ruszy zapowiadana jeszcze w ub. roku przez Donalda Tuska rządowa akcja pod hasłem: „Polacy, wracajcie do domu!”. Przez kilka miesięcy pracowało nad nią 30 ekspertów obecnego rządu i ma ona solidne podstawy proponując wiele konkretnych rozwiązań. Czy można się jednak spodziewać masowych powrotów? Entuzjazmu – jak na razie – wśród emigrantów nie widać, a do tego w perspektywie Olimpiada w Londynie, rąk do pracy potrzeba coraz więcej. Czy naprawdę jest, do czego wracać? Poseł Platformy Obywatelskiej Piotr Tomański, członek Sejmowej Komisji ds. Finansów Publicznych uważa, że tak, choć zastrzega, iż apel premiera i PO nie dotyczy wszystkich emigrantów, bo nie każdy znajdzie natychmiast pracę w kraju. Ale też nikt przecież czegoś takiego nie mówił. Tomański wyjaśnia, że akcja nie ma charakteru ograniczonego czasowo, ponieważ jej koncepcja polega na tym, by emigranci wracali w miarę przybywania miejsc pracy. A tych drugich przybywa. W niektórych branżach nawet w postępie geometrycznym.

Postęp prawie geometryczny

W roku 2006 okazało się, że jest 300 tysięcy wolnych etatów, a w ub. roku ta liczba podwoiła się i stale rośnie. Rząd Jarosława Kaczyńskiego ten niemal geometryczny postęp zapisywał sobie po stronie zasług, choć wiadomo było, że gros owych wakatów jest skutkiem tego, że większość fachowców wyemigrowała z kraju. Nie zapominajmy jednak, że w tym samym czasie dostaliśmy potężny zastrzyk finansowy z Unii na rozwój infrastruktury, że Polska się dynamicznie rozwija, że przed nami Euro 2012.
– W branży budowlanej np. istnieje duży, wręcz niebezpieczny deficyt rąk do pracy, w związku z czym zachodzi potrzeba zatrudnienia robotników z Chin, Wietnamu, Ukrainy czy Białorusi. Gdyby polscy budowlańcy zdecydowali się na powrót, przyjęto by ich z otwartymi rękami – mówi poseł Tomański.

Powrót za 17 złotych

Tadeusz Szuba, budowlaniec z Grójca, wyruszył do Wielkiej Brytanii dwa tygodnie po wejściu Polski do UE. Jego do powrotu zachęcać nie trzeba, sam się zdecydował.
– Niby wyjeżdżać nie musiałem, bo mieszkam blisko Warszawy, a tam roboty nie brakowało, więc smaku bezrobocia nie zaznałem, skusiły mnie znacznie większe pieniądze, które mogłem zarobić w Anglii. Wracam do Polski, bo dowiedziałem się, że mogę zarobić tam 17 zł za godzinę.
A dowiedział się o tym od Andrzeja – swojego kolegi, który przyjechał do Tadeusza na pięciotygodniowy urlop, na którym postanowił popracować.
– Nie opłaca mi się tyrać tutaj za pięć czy sześć funtów za godzinę, skoro w Polsce mam ponad cztery.
Obaj podkreślają, że dodatkowym plusem powrotu jest to, że rodziny znów będą razem.

Na przykład Wrocław

We Wrocławiu, jak donosi tamtejsza mutacja „Gazety Wyborczej” brakuje 8 tysięcy budowlańców, z tego powodu istnieje konieczność ściągnięcia ich z Niemiec, Chin, Portugalii. Potrzebni będą przy budowie Sky Tower, hali koncertowej i stadionu w Maślicach. To wszystko ma zostać ukończone przed Euro 2012. Ukraińcy, którzy jeszcze dość licznie pracują na polskich budowach, niebawem zaczną wyjeżdżać, bo niedługo i u nich ruszy budowa obiektów sportowych oraz dróg. Wrocław to tylko jeden z przykładów. W skali całego kraju deficyt rąk do pracy na budowach oraz przy drogach i autostradach sięga podobno nawet 300 tysięcy.
Brakuje nie tylko robotników budowlanych, spawaczy, cieśli, lecz również kierowców autobusów, kasjerek, ekspedientek, techników i inżynierów różnych branż, operatorów, projektantów.

Co da nam akcja

Nienotowana od lat na Wyspach liczba wyborców w znakomitej większości postawiła na Donalda Tuska i jego ugrupowanie. Podczas sond, które przeprowadzili dziennikarze „Polish Express” przed lokalami wyborczymi w Londynie, niemal wszyscy wyborcy twierdzili, że głosować będą na Platformę, bo liczą na to, że będą mogli szybko wrócić do kraju.
– Robimy wszystko, żeby ten powrót przyspieszyć, stąd m.in. abolicja podatkowa, komisja Palikota i sztab 30 ekspertów, którzy opracowali założenia całej akcji – tłumaczy Tomański. W każdej stolicy europejskiej stworzyliśmy niezależnie od naszych ambasad i konsulatów punkty informacyjne. Polscy emigranci dowiedzą się tam, jakie w Polsce obowiązują przepisy i jak „przeflancować” działalność gospodarczą z innego kraju do Polski, jak się zameldować, jak złożyć wniosek o prawo jazdy, itp.

Walka z absurdami

Piotr Tomański jest człowiekiem młodym i rzutkim, jest magistrem ekonomii, wcześniej był wójtem, ale jeszcze wcześniej i przez długie lata biznesmenem, dlatego oprócz pracy w komisji finansów bierze aktywny udział we wspomnianej już „komisji Palikota”. Kiedy mówię mu, że założenie działalności gospodarczej trwa w Wielkiej Brytanii kilka minut, a w Polsce ciągnie się miesiącami, uśmiecha się gorzko.
– Znam to wszystko z autopsji. Kiedy prowadziłem własny interes dostawałem białej gorączki. Już wtedy stykałem się z niewiarygodną liczbą przepisów prawnych, które zahaczały o granice absurdu i równie często je przekraczały. Nie sądziłem jednak, że jest tego taki ogrom. Skutki tej radosnej działalności legislacyjnej potrwają jeszcze wiele lat.
Potrwają, bo już teraz wiadomo, że zmienić lub wycofać będzie trzeba ponad stokilkadziesiąt ustaw, na podstawie których wydano tysiące ministerialnych rozporządzeń, a później zarządzeń, przepisów wewnętrznych, itp. Nie jest możliwe zrobienie tego przy pomocy jednego cięcia.

Licencja na grzybobranie

Na zmiany czekają również przepisy podatkowe, jak również działania administracji podatkowej. Obecny rząd dąży do tego, by np. wyeliminować konieczność przedstawiania na wszystko zaświadczeń. Według nowych propozycji wystarczy, by „papiery” miały oświadczenie składane pod odpowiedzialnością karną. Ograniczona ma być również liczba kontroli skarbowych. W kolejce czekają też różne licencje i zezwolenia. Na początku lat 90. licencje były zaledwie dwie: na handel bronią i narkotykami. Obecnie jest ich grubo ponad 200 (Janusz Korwin-Mikke wyliczył, że 270)! Nawet na zbieranie grzybów w strefie przygranicznej trzeba mieć stosowne zezwolenie.

Ja tam wolę poczekać

Z wypowiedzi na forach internetowych nie wynika, że Polacy czają się do powrotu z Wysp czy z innych krajów. Wielu rodaków nawet tych, którzy głosowali na Platformę w przekonaniu, że uczyni ona kraj normalnym, nie kwapi się do powrotu w najbliższym czasie, a niejeden zamierza na Wyspach zakotwiczyć się na stałe. Wynika to również z naszych cotygodniowych sondaży.
Olek przetrwał najgorszy okres. Ma już stałą pracę, nieźle zarabia, zaczął się uczyć angielskiego i zmierza podnieść swoje kwalifikacje. Głosował na Tuska, ma do niego zaufanie, ale z powrotem jest ostrożny.
– Wierzę Tuskowi, ale nie wierzę pracodawcom w Polsce. Większość, to kombinatorzy, którzy pracowników mają za nic. Przeżyłem tam trzy zwolnienia z pracy, tu mam perspektywy. Wiem, że jeśli będę dobrze pracował, to mnie nie zwolnią.
Olek niekoniecznie musi mieć rację, bo w UK też niestety zwalnia się dobrze pracujących tyle, że łatwiej tu o kolejną pracę. Majka pracuje jako kelnerka, studiuje. Nie spieszy się do Polski, bo jeszcze długo nie będzie dla niej pracy. Tu będzie nauczycielką z możliwością częstych awansów i godnymi zarobkami. Urszula nie ma żadnych kwalifikacji, pracuje przy taśmie, pakuje sałatki warzywne do woreczków. Narzeka, bo w hali produkcyjnej panuje niska temperatura, ale przynajmniej ma z tego jakieś pieniądze.

Do Polski na wakacje

Krzysztof pracuje na farmie wraz z żoną, oboje nie mają żadnego wyuczonego zawodu. Tu mają po siedem funtów na godzinę, w Polsce jeszcze długo nie uda im się tyle zarobić.
– Wiem, że w kraju jest teraz łatwiej o pracę, ale to nie znaczy, że tak jest w całej Polsce, a nie każdy mieszka w Warszawie czy w Gdańsku – mówi Krzysztof.
Trudno odmówić mu racji. Zdecydowana większość polskich emigrantów, to mieszkańcy rejonów dotkniętych największym bezrobociem i wiele wody będzie musiało upłynąć w Wiśle, zanim pojawią się tam miejsca pracy. Bo co np. można zaproponować mieszkańcom Wałbrzycha czy podwałbrzyskich miejscowości (bezrobocie od 20 do 40 procent), a przecież Wałbrzych czy Boguszów, to niejedyne miejsca dotknięte bezrobociem. Stamtąd właśnie pochodzą Leszek i Mariusz.
– Mogłem dostać pracę pod Poznaniem za dwa tysiące przy robotach drogowych, ale zamiast emigrować pod Poznań i stamtąd dojeżdżać do rodziny, wołałem przyjechać tutaj i zabrać ze sobą żonę i dzieci.
Na masowe powroty nie tylko trzeba będzie poczekać, ale wręcz nastawić się na kolejną falę emigracji. Budowa obiektów olimpijskich w Londynie i towarzyszące im inwestycje wymagają coraz większej liczby pracowników, zarówno tych wykwalifikowanych i nie. Coraz więcej osób potrzeba w usługach turystycznych i innych, zarobki są wyższe niż w Polsce i życie jest tu łatwiejsze, wygodniejsze. Spora liczba rodaków doceniając brytyjskie standardy coraz rzadziej myśli o powrocie do Polski. – Chyba, że na wakacje – mówi Mariusz.

Janusz Młynarski
[email protected]

Wielka Brytanian: Legendy o powrotach >>

Wielka Brytania: Wbrew pozorom nikt nie wraca >>

author-avatar

Przeczytaj również

Mężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujeMężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujePięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billPięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i majuZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i maju46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją Rosjanie46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją RosjanieRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla UkrainyRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj