Życie w UK
Znamy OSTATECZNĄ datę Brexitu!
Według pierwotnych założeń uruchomienie procedur związanych z Artykułem 50. miałoby mieć miejsce przed końcem marca 2017 tak, aby negocjacje ze Wspólnotą udało się zakończyć w 2019 roku. Czy Wielkiej Brytanii uda się dotrzymać tych terminów?
Od czasu decyzji, którą Brytyjczycy dokonali 23 czerwca Theresa May wyraźnie ociąga się z konkretnym działaniem w tej sprawie. Premier UK długo trzymała brytyjską opinię publiczną w niepewności kiedy cały proces się rozpocznie, a poszukiwanie odpowiednich specjalistów, którzy mieliby czuwać nad tą skomplikowaną operacją wciąż trwa. Teraz, podczas przemówienia w Izbie Gmin May wyraziła powątpiewanie czy negocjacje rzeczywiście skończą się w 2019 podkreślając, że mogą potrwać dłużej, niż przewidziane dwa lata. Co oznacza to dla Brytyjczyków i Polaków mieszkających na Wyspie?
Według regulacji przewidzianych w Artykule 50. kraj występujący ze struktur unijnych ma dwa lata, aby dopełnić wszystkich formalności. Co jednak stanie się, gdy porozumienie nie zostanie osiągnięte? Czy zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje? W zasadzie nie wiadomo. Z pewnością nie będzie żadnego problemu, jeśli na "rozszerzenie" negocjacji zgodzi się także Unia. Jeśli tak by się nie stało Zjednoczone Królestwo z pewnością spotkałyby jakieś nieprzyjemności.
Imigranci obrażają Europejki: „Białe kobiety nadają się tylko do seksu”!
Warto dodać, że najbardziej zagorzali eurosceptycy są gotowi na zerwanie ze Wspólnotą bez uruchamiania procedur przewidzianych w unijnym prawie. Jeśli realizacja projektu May będzie się przeciągać radykałowie mogą urosnąć w siłę i sami przeforsować swój pomysł związany z "twardym" Brexitem. Jaki byłyby tego skutki dla Wielkiej Brytanii i jak zachowałaby się Unia? Strach przewidywać. Z pewnością trudniej byłoby o zachowań swobód związanych z podróżowaniem i "najlepszego" rozwiązania związanego z dostępem doi unijnego rynku, a są to dwie kluczowe dla May kwestie.