Złote globy – kolorowe ptaki

Rozdanie Złotych Globów od lat uważane jest za przedsmak Oscarów. Zarówno nominowani (zwłaszcza nominowane), jak i asystujący nominowanym nie żałują grosza na kiecki i dodatki, bo wiedzą jak ważne jest, aby już teraz – prawie na miesiąc przed Oscarami oczy świata i łamy gazet zwrócone były właśnie na ich olśniewające kreacje.

Na tegorocznym rozdaniu nagród obecne były wszystkie najważniejsze trendy tego sezonu – sukienki o kroju syreny, błyszczące jak tęcza dżety, diamenty, pióra, odkryte palce (u stóp), zakryte nadgarstki (u Madonny). Wszystkie gazety zajmujące się modą dosłownie zapiały z zachwytu nad cudowną kreacją Charlize Theron. Ja – chociaż często idę pod prąd – przyłączam się tym razem do tych peanów, bo aktorka nie dość, że wybitnie utalentowana i urodziwa, to jeszcze zawsze ubiera się tak, że jej uroda rozkwita. Przeciwnie niż Kelly Osbourne, która tym razem miała mocna niedoróbkę w postaci siwo-błękitno-żółtawych włosów, które postarzyły ją o co najmniej dekadę. Madonna ubrała za małą sukienkę w biuście, dlatego wylewał jej się z dekoltu i ledwo mogła się uśmiechać. Pięknie i oryginalnie wyglądała Meryl Streep. Miała na sobie skromną, ale niezwykle ciekawą sukienkę, dostosowaną do roli, za jaką dostała Złoty Glob (Margaret Thatcher w filmie „Żelazna Dama”). Na cały akapit zasługuje kreacja Heidi Klum. Delikatna, z odkrytymi plecami z doskonale dobranymi dodatkami.  W tym roku aktorki postawiły na intensywne kolory, co wyszło im zdecydowanie na korzyść. Która kreacja najbardziej Wam się podoba?

Ilona Korzeniowska