Życie w UK

Zielona Wyspa już nie biegnie

Kryzys ekonomiczny dał się we znaki mieszkańcom Irlandii. Tragedii nie ma, ale wyraźnie wszystko zwolniło.

Zielona Wyspa już nie biegnie

Ostatnie dziesięć, piętnaście lat to w historii Irlandii prawdziwy złoty okres. Stolica kraju z prowincjonalnego miasteczka zmieniła się w kolejny wielokulturowy tygiel Europy. Na ulicach Dublina pojawili się Filipińczycy, Czesi, Polacy, a za nimi polskie i orientalne sklepy, czeskie knajpy. Gdy w połowie 2006 roku szło się ulicami irlandzkiej stolicy, ciężko było nie odnieść wrażenia, że tu bez przerwy wszyscy są na zakupach. Wypchane towarami i ludźmi sklepy, ulice kolorowe od papierowych toreb. Ciężko było zauważyć auto mające więcej niż 5 lat (tu pierwsze dwie cyfry rejestracji oznaczają rok produkcji pojazdu). Irlandia przeżywała swój najlepszy okres od wielu dziesięcioleci.

Kredyt za uśmiech

Boom ekonomiczny przyszedł wraz z atrakcyjną polityką podatkową wspomagającą zagraniczne inwestycje. Pod Dublinem wyrosły parki przemysłowe, w których swoje europejskie siedziby ulokowali tacy giganci jak IBM, Microsoft czy Google. Irlandia postawiła zresztą na najnowsze technologie, a to szybko zaprocentowało. Świat zalały komputery rodzimej marki Dell, europejskie niebo opanował Ryanair, tania linia lotnicza z największą na kontynencie flotą.
W takich warunkach Irlandczykom żyło się świetnie. Po latach permanentnego kryzysu, bodaj po raz pierwszy w historii nie musieli emigrować, praca była na miejscu. I nie tylko praca.

– Banki pożyczały ludziom praktycznie każdą kwotę pieniędzy. Niektóre z nich nie wymagały żadnego wkładu własnego. Mając stałą, normalną pracę można było dostać trzy, cztery kredyty hipoteczne. Ludzie kupowali powstające jak grzyby po deszczu domy, jako inwestycje – mówi Aidan O’Brian, dublińczyk, pracujący jako opiekun w szpitalu.

Byle nie stracić pracy

Wszystko skończyło się wraz ze światowym kryzysem na rynkach finansowych, który nadciągnął w połowie zeszłego roku ze Stanów Zjednoczonych. Stanęły inwestycje, skończył się ruch w budownictwie, ponieważ dziś banki niechętnie pożyczają pieniądze. Budownictwo, które w 2007 roku wytwarzało aż 15 proc. dochodu narodowego i zatrudniało prawie 300 tys. ludzi, nagle praktycznie przestało istnieć. Dell przeniósł swoją fabrykę do Polski. Ceny nieruchomości spadły o 10 procent, ale i tak mało kogo w tej chwili stać na kupno domu. Kredyty, a ponad połowa z nich ma tu zmienne oprocentowanie, nabrały większej wartości niż nieruchomości, pod które były brane. Chociaż ceny w sklepach raczej nie wzrosły, to szał zakupowy też jakby przycichł. Na parkingach nie stoją samochody z rejestracją zaczynającą się od 09. Dziś Irlandczycy i mieszkający tu obcokrajowcy najbardziej obawiają się utraty pracy. Chociaż kryzys jest tematem rozmów, to na razie nie dotknął powszechnie mieszkańców Zielonej Wyspy, na przykład przez wzrost podatków lub cen. Efekt załamania gospodarczego odczuli właśnie ci, którzy stracili parcę. W tej sytuacji znalazło się, między innymi, wielu budowlańców z Polski.
– Praca na budowach kończyła się dosłownie z dnia na dzień. Kiedyś nie byłoby to takim problemem, bo pracy było dużo, ale nie teraz. Część osób musiała wrócić do Polski – opowiada Justyna Kobyłt, pielęgniarka od dwóch lat mieszkająca w Dublinie. – Jeśli ktoś ma pracę, to właściwie w jego życiu niewiele się zmieniło, ale co i rusz dowiadujemy się z mediów o kolejnych zamyknych firmach, które zwalniają po kilkaset osób – dodaje.

Emigrant – kozioł ofiarny

W irlandzkim społeczeństwie zaczynają pojawiać się podobne głosy, jakie słyszymy z ust niektórych Brytyjczyków – nagle Polacy zabierają pracę.

– Jeszcze dziesięć lat temu w szpitalach cała obsługa była irlandzka, od sprzątaczy, przez lekarzy po zarząd i wielu Irlandczyków pracowałoby tu nadal, bez względu na zajmowane stanowisko, ale taniej było zatrudnić do tej pracy imigrantów – wyjasnia Aidan. – W tej chwili zawody takie jak pielęgniarz czy sprzątacz są w całości zajęte przez obcokrajowców – dodaje Irlandczyk.

Imigranci mają równocześnie duży wkład w obecną gospodarkę. Nieruchomości wybudowane w ciągu ostatnich lat, w dużej części wynajmowane są właśnie przez przybyszy z Polski i innych państw. Ich nagły wyjazd do swoich krajów raczej zaszkodziłby niż pomógł irlandzkiej gospodarce.

Powrót do prostego życia

Na ulicach Dublina wciąż słychać język polski. Przybyszy znad Wisły widać w każdym sklepie, pracują jako ochroniarze i ekspedientki, szpitale pełne są polskich pielęgniarek i opiekunów. Posiadając kwalifikacje wciąz można zarabiać tu 20 euro na godzinę i to bez nadmiernego wysiłku. Wynajem mieszkania jest tańszy niż na przykład w Londynie. W Irlandii nadal żyje się wygodnie, może tylko trochę mniej spokojnie niż dwa lata temu. Nasza emigracja do Irlandii ustabilizowała się.

– Polaków jest mniej – mówi Karolina, ekspedientka w jednym z polskich sklepów. – Ale wyjechali głównie ci, którzy stracili pracę lub bali się w tej sytuacji ściągać do Irlandii rodziny. No i raczej nie przyjeżdżają już nowi – dodaje.

Kilka dni temu władze Irlandii przyjęły plan ratunkowy dla dwóch największych banków – AIB oraz Bank of Ireland. Z publicznych pieniędzy przeznaczone zostanie na to 7 mld euro. Brian Cowen, premier Irlandii, podczas swojego wystąpienia zapowiedział konieczność powrotu do „prostego życia”.

– Jesteśmy to winni przyszłej generacji. Mieliśmy lepsze czasy niż poprzednia generacja i prawdopodobnie przyszła – mówił Cowen.

Błażej Zimnak

author-avatar

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj