Życie w UK

Z wiatrem nad kanałem La Manche

O lataniu marzyli od dziecka, a każde wzbicie w powietrze jest dla nich poczuciem totalnej wolności. Grupa polskich paralotniarzy zawładnęła niebem nad Wielką Brytanią.

Z wiatrem nad kanałem La Manche

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Muzeum w domu, czyli pasja na Wyspach >>

Pociągasz za linki, odrywasz się od ziemi i w jednej chwili wszystkie problemy codziennego życia zostają tam, na dole. Jak mówią paralotniarze, uczucie nieprawdopodobnej wolności jest tym, co daje im największą satysfakcję w uprawianiu jednego z najbardziej odlotowych sportów. Dyscyplina ta jest coraz bardziej popularna wśród Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Aby odnaleźć kolegów po fachu i umawiać się na zorganizowane wyjazdy, założyli nawet klub internetowy „Grupa 303”, nawiązujący swoją nazwą do walczącego w powietrzu o Anglię legendarnego Dywizjonu 303. – Nie lubiłem latać samodzielnie, a wiedziałem, że jest nas więcej. Dziś nasza grupa liczy 35 osób z całej Wielkiej Brytanii – mówi w rozmowie z „Polish Expressem” Paweł vel. „Fly Rambo”, pomysłodawca i założyciel „Grupy 303”.
 
Pogoda jest najważniejsza
Paweł rozpoczął przygodę z lataniem na Wyspach trzy lata temu. Jak mówi, mieszkając w Polsce nawet nie miał pojęcia, że coś takiego istnieje. Dziś nie wyobraża sobie spędzać weekendu inaczej niż wisząc w powietrzu podczepiony do paralotni. Sprzęt do latania po raz pierwszy zobaczył u kolegi. Pojechali razem do Brighton, wdrapali się na wzgórze i znajomy przez pół dnia objaśniał Pawłowi, które linki do czego służą. Aż w końcu przypiął mu uprzęże i kazał wystartować. Jak wspomina Paweł, pierwszy start nie miał wiele wspólnego z prawdziwym lataniem – udało mu się unieść ledwo na kilka metrów, a w całej akcji więcej było biegania niż faktycznego szybowania.
– Ale przeżycia były niesamowite – wspomina dziś Polak. Tyle wystarczyło, by połknąć haczyk. Paweł zapisał się na kurs paralotniarski i szybko zrobił uprawnienia pilota. Skazany był na brytyjskich instruktorów, bo w Anglii polskiej szkoły paralotniarskiej nie ma do dziś. Grupa 303 nie organizuje szkoleń, choć chętnie zabierają na wyjazdy tych, którzy nigdy wcześniej nie latali. Przychodzą ludzie ciekawi tego sportu, podpatrują, dopytują i wielu z nich chce się przekonać na własnej skórze, jak to jest poszybować
w przestworza z doczepionym do pleców skrzydłem. Jeśli tylko dopisuje pogoda, polscy paralotniarze jeżdżą na wypady do Cardiff w Walii i na południe Anglii, w okolice klifów. Nim spakują plecaki i wyruszą w drogę, przez kilka dni śledzą prognozy i kierunki wiatrów by ocenić, czy będą mieli wystarczająco komfortowe warunki. Wymagania są spore – w grę nie wchodzi silny wiatr ani zupełna cisza, latanie całkowicie dyskwalifikuje deszcz, a czasami nawet temperatura i nisko wiszące chmury. Jeśli zignorowaliby któryś z tych czynników, lot mógłby zakończyć się tragicznie. – Miałem już na koncie kilka mniej lub bardziej poważnych kontuzji – przyznaje Paweł.
– Najczęściej były to skręcone kostki lub stawy, choć zdarzają się złamania obojczyka i poważniejsze urazy. Pilot zastrzega, że najczęstszą przyczyną wypadków jest niewiedza oraz brak doświadczenia. Dochodzi do nich z reguły podczas lądowania – paralotniarz zbliża się do ziemi z dużą prędkością i jeśli nie będzie potrafił nad nią zapanować, może się solidnie potłuc. – Z każdego błędu wyciągam wnioski, tak samo jak każdy lot jest dla mnie nową lekcją
– podkreśla polski paralotniarz.
 
Unikają lotnisk i elektrowni
Ile czasu trzeba poświęcić, aby zrobić kurs paralotniarski? Polscy piloci twierdzą, że na opanowanie wiedzy i zdanie egzaminów wystarczy tydzień czasu, choć na Wyspach zrobienie uprawnień w takim tempie jest niemożliwe. Po pierwsze – instruktorzy traktują szkolenia bardzo drobiazgowo i na oswojenie się ze sprzętem przeznaczają znacznie więcej czasu. Drugi powód to zmienna i nieprzewidywalna pogoda – o idealnych warunkach przez tydzień czasu pod rząd można zapomnieć, a na ukończenie kursu można czekać nawet pół roku. Znacznie lepiej pojechać do Czech albo na Słowację, gdzie naukę można połączyć z urlopem wypoczynkowym, a do Anglii wrócić z uprawnieniami pilota.
Tak zrobił Maciej, paralotniarz z Grupy 303. Jak mówi, szkolenia w Czechach są o połowę tańsze niż na Wyspach (koszt brytyjskiego kursu to 1200 funtów), a liberalne czeskie prawo pozwala łatwo zaliczyć wszystkie egzaminy. A jest ich sporo – będziemy musieli wykazać się nie tylko umiejętnościami praktycznymi, ale też wiedzą z meteorologii, a nawet prawa lotniczego. To ostatnie przyda się na Wyspach w szczególności, gdyż Wielka Brytania ma najbardziej zatłoczoną w Europie przestrzeń powietrzną i trzeba wiedzieć, w którym miejscu nieba nie powinno nas być pod żadnym pozorem.
– Nie chodzi tylko o zbliżanie się do lotnisk cywilnych i wojskowych, ale również liczne strefy zastrzeżone dla ruchu lotniczego – tłumaczy Maciej. Nie wolno wlatywać w rejony zakładów chemicznych ani elektrowni atomowych. Skąd wiadomo, gdzie one leżą?
– Latam z GPS-em, który posiada mapy lotnicze. Czasami lecę fantastyczną trasą, ale muszę zawracać, bo pojawia się informacja o zakazie lotów – mówi polski pilot.
Świeżo upieczonych pilotów najbardziej interesuje odpowiedz na pytanie, jak wysoko można się wzbić na skrzydle paralotni? Większość amatorów wykonuje loty do 2 tysięcy metrów, choć zawodowcy potrafią wznieść się nawet do 5 tysięcy. Polacy ze zgrozą wspominają historię polskiej zawodniczki Ewy Śnierskiej, która podczas zawodów straciła kontrolę nad paralotnią i chmury porwały ją na 10 tysięcy metrów. Straciła przytomność, ale szczęście pomogło jej bezpiecznie wylądować.
Bo latanie na paralotni jest dla człowieka prawdziwym sprawdzianem. – To nie gra w tenisa, gdzie można raz w roku chwycić rakietę i pobiegać po korcie. Każda dłuższa przerwa w lataniu może być niebezpieczna, zwłaszcza, jeśli latamy na wyczynowych skrzydłach. Po dwóch czy trzech miesiącach nie ma już tej pewności, gubi się niezbędne odruchy – zauważa Maciej.
 
Łączy ich pasja
Można powiedzieć, że paralotniarstwo to sport nie tylko dla młodych i bogatych. Grupę 303 tworzą przedstawiciele niemal wszystkich możliwych profesji – nieważne dla nich jest z czego żyją, liczy się, że chcą latać. Paweł pracuje na co dzień jako kamieniarz i obrabia marmurowe płyty, Maciej jest inżynierem z branży IT. – Każdy z nas od dziecka fantazjował o lataniu. Gdy odrywamy się od ziemi, ogarnia nas uczucie totalnej wolności – wyznają.
 
WARTO WIEDZIEĆ:
500 funtów za oderwanie się od ziemi
Czy latanie na paralotni to kosztowny sport? Teoretycznie nie, bo sprowadza się do ukończenia kursu pilota i kupna sprzętu. Ale wielbiciele paralotniarstwa potrafią wymieniać sprzęt każdego roku, a nowa paralotnia kosztuje około
3 tysiące funtów. Hobbyści podkreślają, że dla początkującego amatora można kupić używany sprzęt już za 500 funtów. A pierwsze oderwanie się od ziemi jest dla większości z nich spełnieniem życiowych marzeń.
 
Gdzie ich szukać: Kontaktu z członkami Grupy 303 można szukać na stronie internetowej klubu: www.grupa303.jak.pl

Tomasz Ziemba

 Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Muzeum w domu, czyli pasja na Wyspach >>

author-avatar

Przeczytaj również

Rekordowa liczba pasażerów na lotniskach w UK. Chaos na drogach i na koleiRekordowa liczba pasażerów na lotniskach w UK. Chaos na drogach i na koleiRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajek
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj