Życie w UK

Wywiad: Zmienię wizerunek Polaków w UK o 180 stopni

Z księciem Janem Żylińskim o wynikach wyborów w Wielkiej Brytanii, o tym, czego Polacy w UK mogą się spodziewać w ciągu kolejnych pięciu lat urzędowania rządu Davida Camerona i do czego książę chce namówić Polaków, rozmawia Ilona Korzeniowska.

Wywiad: Zmienię wizerunek Polaków w UK o 180 stopni

Czy jest pan zaskoczony miażdżącą przewagą Partii Konserwatywnej, która wygrała wybory?
Prawdę powiedziawszy jestem tym zaskoczony. Zadziałali bardzo dobrze i podejrzewam, że nawet Cameron nie spodziewał się, że będzie tak dobry wynik.

Po prostu Miliband, pomimo że to poniekąd nasz rodak, pochodzący z Polski,  nawet to mu nie pomogło i biedak przegrał z kretesem. Generalnie można powiedzieć, że nastąpiła rzeź opozycji i innych mniejszych partii, za wyjątkiem szkockich nacjonalistów. Tak więc ustąpił Nigel Farage, który przegrał w tym okręgu, gdzie startował, ustąpił także przywódca liberalnych demokratów i lada godzina ustąpi David Miliband.

W ten sposób został pogrążony przeciwnik, którego wzywał pan na pojedynek.
W ostatnim wywiadzie, którego udzieliłem dla „Gazety Wyborczej”, ostatnie słowa, które padły to była moja przepowiednia, że dni Farage’a są policzone. Okazało że… zaledwie jeden dzień.

Generalnie jestem zadowolony, choć jednocześnie jest mi przykro, jestem w stanie żałoby, bo każdy potrzebuje dobrego przeciwnika. Farage był cudowny pod tym względem. To taki angielski Korwin-Mikke i ja bardzo lubiłem z nim walczyć, więc jestem w stanie żałoby.

Na pewno niebawem pojawi się nowy wróg, dlatego myślę, że na tym nie skończy się pańska działalność?
Niewątpliwie UKIP będzie miał nowego przywódcę. Trzeba przyznać, że mając te dwa mandaty są obecni w Izbie Gmin. To jest pewnego rodzaju sukces.

Nigel Farage powinien być dumny, i zapewne jest, z tego, że to osiągnął. UKIP będzie się dalej rozwijał, a ja tutaj będę się naradzał z różnymi ludźmi, co robić dalej. Zanim dowiedziałem się, że Farage przegrał w swoim okręgu i ustąpił z przywództwa partii, to nawet rozważałem możliwość wytoczenia mu procesu o rasizm.

Utajony oczywiście, bo on nie mówi o tym otwarcie. Tak więc moja kampania trwa dalej (wywiad został przeprowadzony dzień po wyborach, kiedy Farage ogłosił swoją dymisję, jednak według najnowszych danych Nigel Farage zostanie na stanowisku – przyp. red.).

A zasadniczym jej celem jest to, aby w ciągu trzech lat zmienić o 180 stopni wizerunek Polaków tutaj na Wyspach. Żebyśmy naprawdę zostali uznani za skarb narodowy, żeby wszyscy zrozumieli, że jesteśmy najlepszymi pracownikami w Europie, jak to „Times” powiedział oraz to, że ratujemy ten kraj teraz tak, jak nasi piloci ratowali Anglię w czasie bitwy o Wielką Brytanię.

A przede wszystkim, żeby nas pokochali i żeby to wyrazili. Więc nagrałem taki satyryczny filmik z sobowtórem Farage’a. Mogę przyrzec pani czytelnikom, że ja tych wszystkich rasistów załatwię w przeciągu trzech lat. Sam oczywiście nie zrobię wszystkiego, ale co mogę zrobić, to jest ludzi mobilizować, inspirować, być przykładem i chcę to robić.

Dla mnie jest to wielka przygoda i frajda. Ojciec mój dowodził szarżą kawalerii zwycięską w 1939 roku no i ja teraz nareszcie mam jakąś wojnę, mam wroga, z którym mogę walczyć. Oczywiście pokojowo, ale ja też mogę urządzać szarże tak jak ostatnio na Farage’a. Duch ułański żyje w Londynie i nie zaginął. Chcę takim podejściem zarazić też naszych rodaków, którzy niestety, zbyt często ignorują te problemy.

Zrobił pan do tej pory wiele rzeczy, o których niedowiarkowie mówili, że sobie pan z nimi nie poradzi. Czy zmiana sposobu myślenia o polskich imigrantach w Wielkiej Brytanii jest możliwa?
Bez problemu tak. To jest absolutnie do załatwienia. Zresztą pierwszą akcję taką polską zrobiłem już w 1978 roku. Zrobiłem wystawę plakatów polskich w Teatrze Narodowym w Londynie. Teraz postanowiłem wejść na większą scenę i to zawdzięczam panu Farage’owi.
Mimo wszystko negatywny wizerunek polskich imigrantów na Wyspach jest wciąż bardzo silny. Znajdzie pan na tyle siły, żeby przeciwstawić się niechętnym nam brytyjskim politykom, mediom, szkalującym dobre imię Polaków?
Problemy to jest też część mojego przekazu. Czy to wróg czy nieprzyjaciel, czy szef, który nas nie rozumie, czy problem życiowy to są fajne rzeczy tak naprawdę. Oczywiście, że wpadamy czasami w depresję i się załamujemy, ale w sumie te rzeczy nas mobilizują, dzięki tym problemom stajemy się silniejsi, mądrzejsi, światlejsi i w ten sposób człowiek wygrywa, przez to, że się sam rozwija.

Ja stale podkreślam, że to, co ja robię z tą szablą oraz używając takich słów jak „wojna” czy „szarża”, tu nie chodzi o przemoc fizyczną. Absolutnie nie, i nie chcę, aby ktokolwiek kojarzył mnie z przemocą. Tu chodzi o to, żeby pokonać własny strach i rozpocząć dialog z ludźmi. Jak mi powiedziała jedna dziewczyna tutaj, co mnie bardzo wzruszyło: „Janku, ty w sobie nie masz strachu, ty się nie boisz. My czujemy i myślimy to samo, co Ty, ale my się boimy to wypowiedzieć, a ty się nie boisz”.
David Cameron zapowiadał, że jeśli wygra wybory doprowadzi do referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Miałoby się odbyć w 2017 roku. Jednak w tym samym czasie, Wielka Brytania będzie przewodniczyć Unii Europejskiej. Czy przewodnictwo w UE nie wyklucza referendum?
Ja myślę, że on musiał tak zareagować, bo presja jest taka ostra. Trzeba pamiętać o tym, że to, co widzieliśmy przez ostatnie parę lat w Anglii, z UKIP i Farage, to jest zjawisko ogólnoeuropejskie. W Parlamencie Europejskim na skutek zeszłorocznych wyborów ponad 30% europosłów jest narodowcami różnych maści, z różnych krajów. Jest to trend, nawet z Polski jest wielu takich europosłów, choćby wspomniany wcześniej Korwin-Mikke.

Unia jest w kryzysie i to bardzo wyraźnie widać na przykładzie Grecji. Więc takie są nastroje w Anglii jak i w całej Europie. Jest to trend ogólny i to jest tak jak przypływ morza – z tym nie ma dyskusji. Trzeba zaakceptować to, co się dzieje. Sądzę, że Cameron będzie próbował negocjować i to przyniesie jakieś efekty. Dopiero po dwóch, trzech latach rozpocznie się referendum i może wygrać.

Zresztą trudno przewidzieć, bo w ciągu następnych dwóch lat dużo rzeczy może się wydarzyć, Grecja może opuścić strefę euro, może być wojna z prawdziwego zdarzenia na Ukrainie czy na Litwie… Nie wiadomo, co nas czeka, więc trudno przewidzieć, jaki będzie rezultat.

Poza tym uważam, że to nie jest niekorzystne dla Polaków dlatego, że nawet UKIP twierdzi, że ci Polacy, którzy tutaj teraz żyją, nie będą proszeni, na wypadek gdyby Wielka Brytania opuściła UE, o opuszczenie tego kraju. Zachowają wszystkie prawa, które mają obecnie.

Natomiast inaczej będą się przyglądać tym, którzy będą chcieli przyjechać?
Tak, ale powiem pani szczerze, na pewno też się pani z tym spotkała, są takie głosy Polaków, że już jest na Wyspach zbyt wielu imigrantów z Polski.

Co można zrobić, aby poprawić sytuację Polaków na Wyspach?
Ostatnio dostałem zaproszenia z różnych ośrodków na terenie Wielkiej Brytanii: Oxford, Brystol, Edynburg, nawet Irlandia Północna, żebym przyjechał z wykładami, spotkał Polaków i żebym ich zmotywował. I mam zamiar to robić. Chcę również, a może przede wszystkim, oczywiście w Londynie takie rzeczy zrobić, bo jest nas tu najwięcej.

Ponadto jest już konkretna akcja, która się rozpoczęła ponad miesiąc temu, na skutek mojej szarży z szablą, mianowicie wywieranie presji na poszczególnych tutejszych brytyjskich radnych i posłów. Jest taka organizacja British Poles, która za pośrednictwem strony internetowej udostępnia specjalny formularz, który wysyłamy pocztą elektroniczną do posłów czy radnych, z prośbą o ustosunkowanie się do różnych kwestii polskich.

Zebrano już ponad 100 pozytywnych odpowiedzi. Ja nagrałem film z politykiem z UKIP, który coś takiego podpisał i chciał przyjść na rozmowę ze mną. Przed kamerą powiedział jak szanuje Polaków za ich wkład, że zdaje sobie sprawę z bohaterstwa naszych pilotów w bitwie o Wielką Brytanię i że kocha Polaków.

To jest wyzwanie bardzo konkretne dla wszystkich Polaków tu na Wyspach. Zachęcam do udziału w takiej akcji. Nie trzeba mieć brytyjskiego obywatelstwa, aby wysłać taki formularz. Jeśli radny czy poseł podpisze taki dokument, w którym popiera nas i szanuje, a potem zmieni zdanie, to mamy na niego „haka”. Taka konkretna akcja ma bardzo duże szanse powodzenia. W ciągu roku możemy zebrać dobrych parę tysięcy podpisów.

Dziękuję za rozmowę.

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj