Życie w UK

Warto walczyć o swoje…

Niejednemu walka z takim gigantem jak British Gas i to o stosunkowo niewielką sumę nawet do głowy by nie przyszła. Ale nie Pawłowi Górze ze Stevenage, który jak przystało na prawdziwego mieszkańca Wysp postanowił o swoje się domagać. I dobrze, bo skarga poskutkowała.

Warto walczyć o swoje…

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Na gazie i pod prąd >>

Nieuczciwy operator komórkowy, pomyłka urzędnika w councilu czy błędny rachunek za energię – kto przynajmniej raz w życiu nie był w podobnej sytuacji. Jak się wtedy zachowuje przeciętny Polak? Ponarzeka, zaklnie, a nawet zadzwoni z furią do wrogiej firmy, po to, żeby później w duchu sobie powiedzieć: „No cóż, o te kilkadziesiąt funtów nie będę kruszył kopi”. Na tym zazwyczaj sprawa się kończy. I bardzo źle. Bo w Wielkiej Brytanii, gdzie z powodu ogromnej mieszanki kultur, akcentów i języków o błąd i pomyłkę nietrudno, takie sytuacje mogą zdarzać się naprawdę często i nieźle nadszarpnąć nasz budżet. Nie brakuje też firm, które właśnie te wymówki wykorzystują, aby oszukać klienta i wyłudzić pieniądze. Dlatego też Brytyjczycy skargi opanowali do perfekcji, a dowiedzenie swojej racji to dla nich sprawa niemal honorowa (patrz: „Kraj skarg i zażaleń”, Polish Express, nr 244).

Wracający problem
Za honor właśnie postawił sobie walkę z firmą British Gas, 31-letni Paweł Góra, inżynier mechanik od sześciu lat mieszkający w Wielkiej Brytanii. Wszystko zaczęło się w czerwcu ubiegłego roku, kiedy to nasz rodak przeprowadził się do swojego nowego domu w Stevenage, niedaleko Londynu. Postanowił, że nie będzie rezygnował z dotychczasowego dostawcy energii i gazu. Formalności związane z przeniesieniem adresu na nowe mieszkanie potrwały mniej więcej miesiąc. Przez ten krótki czas Paweł Góra był zmuszony korzystać z wcześniejszego dostawcy, czyli firmy British Gas. Jakie było jego zdziwienie, kiedy za ten, wakacyjny przecież, miesiąc otrzymał rachunek na sumę około 80 funtów, czyli ponad dwa razy tyle, ile wynikało ze stanów licznika. Jako, że rachunek nie był nawet wystawiony na jego nazwisko, a na tzw. Occupier, postanowił nie reagować, dopóki firma nie zdecyduje się sprawdzić jakie jest poprawne zużycie. Kolejny krok British Gas był jeszcze bardziej zastanawiający. Zamiast bowiem jakiejś próby wyjaśnienia sprawy, do mieszkania pana Pawła przyszedł kolejny rachunek za ten sam okres czasu, tym razem jednak na sumę 60 funtów. Skąd się wzięła ta różnica pozostaje zagadką. – W tej sytuacji postanowiłem działać. Zadzwoniłem do firmy, podałem swoje dane, na które założyli mi konto. Podałem też stany licznika, firma miała mi przygotować rachunek finalny i jeszcze raz wysłać – opowiada.

Chciałem mieć to już z głowy
Prawidłowego rachunku jednak nie było, a zamiast tego nasz Czytelnik otrzymał list od firmy windykacyjnej, żądającej spłaty zaległości. – Skontaktowałem się więc z windykatorem i wyjaśniłem sprawę. Ten zaproponował mi 20-procentowe obniżenie kwoty na rachunku i zapomnienie o sprawie. Jako, że zaproponowana suma mniej więcej zgadzała się ze zużyciem, a i ja miałem już trochę tego dosyć, zgodziłem się na takie rozwiązanie. Zapłaciłem rachunek i chciałem mieć to już z głowy – wspomina.
Nic jednak bardziej mylnego. To była bowiem tylko cisza przed burzą. Po mniej więcej miesiącu Paweł Góra został „uraczony” listem z kolejnej firmy windykacyjnej, domagającej się zapłacenia zaległości w tej samej kwocie za ten sam okres rozliczeniowy. – Płacę rachunki regularnie, nie lubię mieć zaległości, a oni po raz drugi straszą mnie, że grozi mi odpowiedzialność karna, wpis do historii kredytowej i tym podobne – oburza się 31-latek. – Tego było już za wiele. Dlaczego miałem po raz kolejny płacić ten sam rachunek – dodaje. Postanowił wytoczyć najcięższe działa przeciw firmie. – Zacząłem przeglądać ustawy i zauważyłem, że British Gas co najmniej kilkakrotnie złamał prawo. Nie wolno mu bowiem korzystać w jednej sprawie z dwóch różnych firm windykacyjnych, wysuwać żądań na podstawie szacunkowego zużycia, oskarżać kogoś bez przeprowadzenia śledztwa i próby wyjaśnienia sprawy. Postanowiłem, że nie odpuszczę. Na szczęście jest to tak mała kwota, że mogę się z nimi spokojnie poszarpać, bo żaden komornik mi nie grozi. Chcę dociec swojej racji i poprawić sobie humor. Firma British Gas pokazała tutaj swój ogromny brak profesjonalizmu i jakąś taką złodziejską taktykę, co jest po prostu nie w porządku – mówi Paweł Góra. Sprawą ma zająć się w najbliższym czasie biuro Citizens Advice Bureau.

Prawda czy fałsz?
Z zapytaniem zwróciliśmy się również do British Gas. Firma twierdzi, że sprawa jest już wyjaśniona a klient usatysfakcjonowany.  – Rozmawialiśmy z panem Górą odnośnie rachunków, które otrzymał. Sprawa jest właśnie wyjaśniana. Zaktualizowaliśmy nasze dane i przeprosiliśmy pana Górę za wszystkie problemy, które były tą sytuacją spowodowane – mówi nam rzecznik prasowy British Gas i zapewnia, że wyjaśnienie zostało przesłane już do klienta. – Żadnego rozwiązania nie otrzymałem, a tym bardziej przeprosił. Mam nadzieję, że tym razem mówią poważnie i nie otrzymam kolejnego listu od windykatora – żartuje Paweł Góra.

Na pewno warto dochodzić swoich racji
Postawa Polaka podoba się prawniczce i adwokatowi Marcie Grzelak z kancelarii McHale & Company Solicitors. – Na pewno warto się skarżyć i próbować dochodzić swoich racji. Poważna firma, której zależy na wizerunku, będzie się starać uczciwie wyjaśnić sprawę. Przy poważniejszych sumach, powyżej 5 tysięcy funtów, warto skorzystać z pomocy prawnika, przy mniejszych klienci starają się rozwiązywać problemy na własną rękę. Bardzo pomocne mogą być wtedy państwowe instytucje takie jak biura Citizens Advice czy Rzecznika Praw Konsumenta – mówi Grzelak.

Ilona Blicharz / Fot. GETTY IMAGES

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Na gazie i pod prąd >>

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj