Życie w UK
Walka do pierwszych łez
Kopią, biją, duszą, wykręcają – ośmiolatkowie biorą udział w (legalnych!) walkach w klatach ku uciesze ryczącego tłumu dorosłych kibiców.
Oprawa walk jest niemal identyczna, jak w przypadku „dorosłej” formuły MMA. Walczący wchodzą otoczeni swoją świtą w rytm mocnej muzyki, a pomiędzy rundami w klatce pojawiają się skąpo ubrane hostessy. W przepisach szkolnej odmiany zabroniono jednak uderzać łokciami czy kolanami. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce bywa z tym różnie. W dodatku ośmiolatkowie walczą całkowicie pozbawieni jakichkolwiek ochraniaczy. Najbardziej na urazy narażona jest głowa, będąca celem częstych ataków. Zawody często przerywane są wybuchami płaczu spowodowanego bólem. Wtedy w klatce pojawia się lekarz, który sprawdza, czy „zawodnik” jest w stanie kontynuować walkę. Obrońcy praw dziecka wzywają do zakazania tych odrażających spektakli wyrządzających krzywdę ich uczestnikom. Specjaliści od mieszanych sztuk walki zapewniają, że trenowanie tego „sportu” wyrabia charakter, uczy kontrolowania agresji, rozwija tężyznę fizyczną. Organizatorzy walk zapewniają, że ich gale nie łamią żadnego z praw obowiązujących w UK, a nad bezpieczeństwem „zawodników” czuwają wyspecjalizowane służby medyczne. Co na to ich rodzice? Najczęściej to właśnie oni są menadżerami swoich pociech i przygotowują ich do kolejnych starć w klatach. A dzieci? Chyba nie rozumieją w czym biorą udział.