Styl życia

Victoria ma skaranie boskie (cz. 6)

Nie będę się zbytnio rozpisywał o demonie, powiem tylko tyle, że przeniósł się piętro niżej i teraz Victoria ma z nim skaranie boskie.

Poprzedni odcinek: "Aktor" zabija bakterie przyprawami (cz. 5)

Tragedia – zgubiłem klucze do mieszkania, do drzwi głównych i – co gorsza – do łazienki. To nie koniec nieszcześć, ale o tym poźniej. Wszystkie przybory do mycia, golenia, pasty, szczoteczki – wszystko zostało w łazience. Z niewiadomych powodów Paul ma teraz więcej wolnego czasu i prawie cały czas przebywa w domu. To dobrze, bo on ma drugi klucz, gorsze jest natomiast to, że sypia do drugiej po południu, a ja nie mogę tyle czekać. Dziś jednak spał krócej, bo już po dziesiątej usłyszałem szczęk zamka w jego drzwiach. Dopadłem go w holu, powiedziałem co i jak. Wówczas Paul powiedział, że ma zapasowy klucz i wręczył mi swój. No, ale idźmy dalej.

Po wyjściu z domu przeszedłem może ze 100 metrów i potknąłem się o korzeń wystający z chodnika. Runąłem jak długi. Potworny ból, nie mogłem się podnieść o własnych siłach. Na szczęście, w pobliżu stało dwóch rosłych mężczyzn – jeden czarny, drugi biały. Rzucili się z pomocą i podnieśli mnie na – tylko częściowo – równe nogi. Jeden z nich przyniósł krzesełko z pobliskiej kawiarni, a za chwilę przydreptał jej właściciel z butelką wody mineralnej i kawą. Okazało się, że nie jestem w stanie iść o własnych siłach, więc usiadłem wraz z nimi przy stoliku na zewnątrz lokalu. Czarny mężczyzna chciał zadzwonić po pogotowie, ale mu odradziłem – wierzyłem, że to tylko stłuczenie. Posiedzieliśmy chwilę, złożyliśmy sobie życzenia i ruszyłem w dalszą drogę. Tak czy owak, do świąt moja noga nie odzyska sprawności.

Choć to przedświąteczny tydzień, w naszym angielskim domu nie widać tego i nie słychać. Żadnych kolęd, żadnych dekoracji, jedynie lodówka zdominowana przez Kamila. Przeprasza, ale brat nawiózł różnych specjałów z Polski i rzecz w tym, żeby się nie rozmroziły. Kamil nie kupował choinki, ma zeszłoroczną, sztuczną oczywiście. Nie rozbierał jej od poprzednich świąt – po Bożym Narodzeniu założyłna nią foliowy worek i tak przeczekała do dziś.

 

– Mam nadzieję, że ją znajdę w tym całym bałaganie, bo wiesz, jaki u mnie sajgon – żartował Kamil, kiedy kuśtykałem po schodach do siebie na górę.
Kamil ma problem, bo przyjechał do niego kolega, który mieszka i pracuje w Dover. Jest tam od niedawna, nie zna jeszcze angielskiego ani Londynu, a ma lecieć do Belfastu… rozstać się z żoną, która jest tam od roku. Wylot ze Stansted w samą Wigilię o dziewiątej rano. O szóstej na lotnisku, bo odprawa itp.
Kamil go zawiezie, bo kolega sam nie trafi na pewno.

– Niezłe święta, co nie? Ty okulałeś, a Roberta baba zostawiła. Zadzwoniła do niego i powiedziała, że go zdradziła, ale to nie z tego powodu chce się rozjeść. Ta zdrada miała pomóc jej podjąć decyzję. Puściła się z przypadkowym gościem.
Robert nie wie, że o nim rozmawiamy, bo ma słuchawki na uszach, z których dolatuje jakaś muzyka.
– Co to w ogóle za głupi pomysł – rozchodzenie się akurat w Wigilię? – zapytałem Kamila.
– Mają jakieś tam wspólne zobowiązania, kredyty czy coś w tym stylu, a Robert ma wolne tylko trzy dni – Wigilię i święta. W tym czasie musi obgadać z nią te sprawy.
Współczuję mu, i to nie tyle utraty żony, co konieczności wstawania o czwartej rano.

Dziś Omara nie było w sklepie, zastępował go Assif, młodszy brat. Zapytałem o Omara, choć nie miałem doń żadnego interesu, ot tak, żeby zgadnąć.
– Omar zajmuje się swoją brodą – poinformował mnie Assif.
– Co to znaczy: zajmuje się swoją brodą? – zapytałem, zastanawiając się, czy nie chodzi przypadkiem o wyduszanie pryszczy. Okazało się, że przystrzyga ją i czesze.
Rozglądając się po sklepie stwierdziłem, że brak tam jakichkolwiek świątecznych dekoracji, nawet najmniejszego elementu, który przypominałby o świętach. Było to tym dziwniejsze, że wszystkie inne sklepy, czy to arabskie, czy hinduskie, były udekorowane dość widocznie. Zagadnąłem o powód.
– To głupota – szkoda czasu i pieniędzy – odparł Assif.

 

W Wigilię siedziałem sam w pokoju, coś czytałem, coś oglądałem w telewizji. Noga rwała mnie niemiłosiernie, znieczulającego żelu starałem się nie nadużywać. Prawdę mówiąc, byłem przyzwyczajony do samotnych Wigilii, więc kolejna nie robiła na mnie wrażenia. Najgorsze te nudy, bo wiadomo – w gazetach nie ma co czytać – piszą tylko o świętach, w telewizji gadają o tym samym. Porozmawiać też nie ma z kim. Na dole w kuchni słychać jakąś krzątaninę, dzwonią nakrycia, talerze, słychać polskie kolędy. Puściłem jakąś płytę, żeby to zagłuszyć i w tej samej chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Stał w nich Kamil.

– Przebierz się i zejdź na dół, posiedzisz z nami. Przyjdę za chwilę i pomogę ci zejść. Próbowałem się wykręcić, ale Kamil nalegał. Przyszedł po mnie z bratem i znieśli mnie na dół. Szok! Kuchnia rzęsiście oświetlona, talerze, talerzyki, wazy, miski, miseczki. „A karaluchy?” – pomyślałem.
– Wiem o czym myślisz – zaśmiał się Grzegorz, który wraz ze swoją dziewczyną siedział przy stole. – Nie ma, wytrute.
Było wszystko. Jak w prawdziwym polskim domu i nawet nikt alkoholu nie proponował.
– Dopiero po północy – zarządził Kamil. Mnie było wszystko jedno – brałem tabletki.
Około dziesiątej pojawiła się w kuchni Victoria. Była mocno zaskoczona tym co zobaczyła:
– A co tu się dzieje, wesele jakieś? Kolację chciałam sobie przygotować!
– Nic nie musisz, poczęstujemy cię. Zapraszamy na polską Wigilię.

Janusz Młynarski

Następny odcinek: Czarne pielęgniarki są ciepłe (cz. 7)


Wszystkie zdarzenia i osoby przedstawione w opowiadaniu, są fikcyjne, a zbieżność z osobami i zdarzeniami rzeczywistymi jest lub może być w pełni przypadkowa

author-avatar

Przeczytaj również

Rishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla UkrainyRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmu23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmuZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiCzy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Czy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Tesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiTesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonówRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonów
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj