Życie w UK
Ulica Beatlesów na wsi
Próżno było szukać w Europie ulicy Beatlesów, nie ma jej nawet w Liverpoolu skąd pochodzi ten legendarny zespół. Tak było do niedawna, bo kilkunastu dni Beatlesi mają swoją ulicę, tyle, że w… Polsce.
Smogorzewiec, to niewielka miejscowość koło Torunia, a jej mieszkańców udałoby się zmieścić w jednym dużym bloku mieszkalnym, albowiem ich liczba nie przekracza 90 „dusz”. Niedawno Smogorzewiec trafił do mediów oraz na fora internetowe, na których spotykają się miłośnicy wielkiej czwórki z Liverpoolu – zespołu The Beatles. Wszystko za sprawą jednego mieszkańców – Kazimierza Musiałowskiego.
Aż dziw bierze, że do tej pory nikt nie wpadł na to, szczególnie na Wyspach, by uczcić pamięć tej legendy pop – rocka. Ich powstanie i działalność zaliczana jest przecież do najważniejszych wydarzeń w historii muzyki rozrywkowej.
Płyty jak relikwie
Przewodniki turystyczne wymieniają, co prawda miejsca związane z Beatlesami. W Liverpoolu jest to ulica Matthew Street, przy której znajduje się Cavern Club miejsce pierwszych występów Beatlesów, czy londyńska Abbey Road gdzie znajdowało się studio, w którym zespół realizował swoje nagrania, a w Hamburgu, w dzielnicy Sankt Pauli jest nawet plac Beatlesów, ale Hamburg, to przecież Niemcy.
Kazimierz Musiałowski w Smogorzewcu mieszka od niedawna. Kupił tam działkę, a ponieważ jest fanem Beatlesów namówił pozostałych właścicieli nieruchomości przy tej samej uliczce, by nadać jej nazwę swoich idoli. Oficjalna nazwę, czyli urzędową. Radni gminy byli jednomyślni, przyklasnęli pomysłowi i opłaciło się, bo lepszej promocji dla Smogorzewca i gminu nie można sobie wyobrazić. Kazimierz Musiałowski, emerytowany oficer marynarki handlowej Beatlesami interesował się od zawsze. Radio – jak mówi – było najważniejszym sprzętem w jego domu, a każda płyta, jeśli udało się jakąś zdobyć – relikwią. Wszystkie wieczory spędzał przy odbiorniku, słuchając listy przebojów radia Luksemburg. To była w owym czasie kultowa stacja dla wszystkich miłośników muzyki pop, nie trzeba dodawać, że utwory Beatlesów na tej liście dominowały. Odtąd towarzyszyły mu one wszędzie, w pracy, podczas nauki, w wojsku.
Maraton dla Beatlesów
Kazimierz Musiałowski jest bardzo dumny ze swojego pomysłu i nadal rozpamiętuje uroczysty akt, podczas którego oficjalnie nadano ulicy tę nazwę. Przy okazji odsłonięcia tablicy z nazwą odsłonięto również niewielki cokół z kontrefektami Johna Lennona, Paula Mc Cartneya, George Harissona i Ringo Starra. Ukoronowaniem całej imprezy był 13-kilometrowy bieg pod hasłem „For The Beatles”. A pomysł na to wziął się stąd, że Kazimierz Musiałowski ma jeszcze jedną pasję – maratony. Ma ich na swoim koncie 121.
Jednym z największych marzeń Kazimierza Musiałowskiego – jeśli nie największym – było odwiedzenie miejsca, z którego pochodziła słynna czwórka muzyków, czyli Liverpoolu. Na paradoks zakrawa fakt, że choć – jako marynarz – wielokrotnie wpływał do portów w pobliżu, to jakoś się nie złożyło, żeby zwiedzić to miasto, ponieważ pobyty były zbyt krótkie. Zrealizował swoje marzenie dopiero na emeryturze. Po powrocie z Liverpoolu napisał książkę pt. „764 kilometry dla The Beatles”. Jest to opowieść nie tylko o jego fascynacji, lecz również znakomity przewodnik po miejscach związanych z zespołem.
Janusz Młynarski
Przeczytaj również
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj