Życie w UK

Tylko test, czy już wyrok?

O wirusie HIV i AIDS z pewnością słyszał niemal każdy z nas. Problem polega jednak na tym, że na znajomości samych nazw często kończy się nasza wiedza.

Tylko test, czy już wyrok?

HIV w ofensywie >>

Pierwszy przypadek wyleczenia HIV >>

Sam temat wydaje się też być dość abstrakcyjny, odległy i niedotykający nas bezpośrednio. Tymczasem może nadejść taki moment, kiedy będziemy zmuszeni do zrobienia sobie testu na HIV. HIV to wirus niedoboru odporności (ang. Human Immunodeficiency Virus) a AIDS, czyli choroba nim wywołana, to zespół nabytego niedoboru odporności (ang. Acquired Immune Deficiency Syndrome). W praktyce oznacza to, że organizm przestaje się bronić i jest tak osłabiony, że groźne może okazać się zwykłe przeziębienie i następujące po nim komplikacje.

Jest udowodnione, że epidemia narodziła się w wyniku przeniesienia wirusów zwierzęcych na człowieka. Nosicielami były afrykańskie małpy. Śmiercionośny mikrob przedostał się do krwiobiegu polujących na nie ludzi bądź to wskutek bezpośredniego kontaktu rannego z krwią zakażonych zwierząt, bądź też w wyniku stosunków seksualnych. Wracający do swych wiosek mężczyźni zarazili kobiety a te z kolei żołnierzy stacjonujących w Afryce, którzy przynieśli zarazę do Europy i Ameryki.

Po raz pierwszy świat usłyszał o AIDS w 1981 r. kiedy to poinformowano opinię publiczną o dziwnej chorobie dziesiątkującej homoseksualistów w Los Angeles.
Parę lat później dwa, działające niezależne od siebie zespoły badawcze z USA i z Francji wyizolowały i nazwały groźnego wirusa.

By dokładnie określić geograficzny zasięg rażenia i szybkość jego rozprzestrzeniania się przeprowadzono też symulację komputerową. Jej wyniki były cokolwiek szokujące. Okazało się, że wirus zbierał swoje żniwo prawdopodobnie już około 1939 roku. Wyniki tego eksperymentu zdają się potwierdzać najstarsze, zarejestrowane przypadki zakażeń: nosiciela z Kongo (1959 r.), nastolatka z St. Louis (zmarł w 1969 r.) oraz norweskiego marynarza (zmarł w 1976 r.).

Nie żonglując ponurymi statystykami i smutnymi liczbami dotyczącymi ofiar AIDS i nosicieli HIV wystarczy odwołać się do jednego z porównań: co dziesięć sekund na świecie dochodzi do nowego zakażenia. Impet, niestety, nie słabnie. A lekarstwa, póki co, brak.

 

Emigracyjna grupa ryzyka

Wędrówki ludów i emigracyjny boom w zjednoczonej Europie sprzyjają nowym infekcjom. Wielka Brytania to, według różnych źródeł, jedyny kraj na zachodzie Europy, w którym liczba zakażeń cały czas rośnie. A Polakom na Wyspach często przytrafiają się przypadkowe przygody seksualne – kilka chwil ubawu może jednak kosztować resztę życia. I to nie tylko naszego. Całkiem nieświadomie możemy potem zakażać innych. Bo HIV to wybitnie perfidny przeciwnik i upływa z reguły trochę czasu zanim wystąpią pierwsze, niepokojące objawy.
Młody, polski emigrant, mieszkający od paru lat w Bristolu, nie chce ujawniać swojego nazwiska. Od pewnego czasu źle się czuł. Po wizycie u lekarza pierwszego kontaktu skierowany został na oddział immunologiczny w Southmead Hospital w Bristolu. Chodziło o zwykłe badania alergiczne, ale ku jego przerażeniu, specjalista polecił zrobienie testu na obecność HIV. Pobrano mu krew a na wyniki kazano czekać siedem dni.

– Jakbym dostał obuchem w łeb. Nie mogę przestać o tym myśleć – mówi.

Chodzi nerwowo po pokoju siadając i wstając co minutę.

– A jeśli za tydzień zmieni się wszystko? Nie wiem co zrobię jeżeli wynik potwierdzi najgorsze przypuszczenia. Może wyjadę gdzieś daleko… Póki co to mam się ochotę napić…

Życie jest piękne!

Takie czekanie potrafi wykończyć. A człowiek na przemian bądź to katuje wyobraźnię najgorszymi wizjami, bądź też nagle nabiera niczym nieuzasadnionej nadziei graniczącej z ulgą.

– Trudno opisać jak się czuję. To najgorsze chwile mojego życia – nasz bohater siedzi przed komputerem i przegląda strony internetowe traktujące o chorobie.

Czyta półgłosem, przedzierając się przez medyczny żargon: limfocyty, antygeny, odwrotna transkrypcja; słowa, które u laika nie wywołują żadnych skojarzeń, ale w tym przypadku oznaczają definitywny koniec wielkich planów życiowych i nadziei.

– Będąc w pracy nawet nie wiem gdzie jestem i co robię. Ale muszę pracować. Nie powiem przecież, że jestem podejrzany o nosicielstwo, bo wylaliby mnie na zbitą twarz. Poczekam na wyniki i wtedy będę myślał co dalej.

Wreszcie nadszedł wyznaczony dzień. Jedziemy samochodem do szpitala.

– Szczerze mówiąc to jest mi już wszystko jedno. Wiem, że nie zabrzmi to dobrze, ale ostatnie kilka dni spędziłem w towarzystwie butelki. I chyba jeszcze nie do końca wytrzeźwiałem.
Wchodzimy do budynku. Pielęgniarka sprawdza dane pacjenta i wskazuje drogę do gabinetu lekarskiego. Mijają ciężkie minuty aż w końcu, na tle sterylnej bieli korytarza, ukazuje się twarz naszego rodaka.

Wysoko w górze trzyma kciuk wzniesiony w geście radości.

– Jestem zdrowy!

Wychodzimy na zewnątrz. Jest słoneczny i bezchmurny dzień.

– Życie jest piękne! – chłopak oddycha pełną piersią.

Tym razem skończyło się happy endem. Ale nie zawsze darowane są nam szczęśliwe zakończenia. W przypadku HIV jest jednak tak, że nie wszystko zależy od ślepego trafu. To my sami mamy kapitalny wpływ na ostateczny wynik testu a co za tym idzie na resztę naszego życia.

Radosław Purski

HIV w ofensywie >>

Pierwszy przypadek wyleczenia HIV >>

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj