Styl życia

Tyle znacy co Ignacy…

Dawno już, dawno temu niejaki Barack Obama zabiegając o głosy wyborców przed elekcją na salony Białego Domu, walił się w piersi aż dudniło, że za punkt honoru wystawia sobie uwolnienie Polaków od konieczności ubiegania się o wizy na wypadek ochoty udania się do Stanów Zjednoczonych. Obiecywał, że na pewno stanie się to za jego kadencji. Nie wspomniał jednak, którą kadencję ma na myśli. Ba! Skąd mógł wówczas wiedzieć, że zostanie wybrany po raz wtóry.

Tyle znacy co Ignacy…

Latka lecą, druga kadencja trwa w najlepsze, a o zniesieniu wiz dla Polaków cicho jak po śmierci organisty. Nasuwa się zatem dość przykra konstatacja. Wychodzi na to, że uchodzący za najpotężniejszego polityka globu, prezydent Stanów ma – delikatnie to ujmując – nie za wiele do powiedzenia w istotnych kwestiach.

W tym miejscu przypomniała mi się przyśpiewka na ludową nutę, jaka została wymyślona nad Wisłą przed wielu laty, a miała ona za zadanie zdefiniowanie zakresu kompetencji ówczesnego prezydenta drugiej RP Ignacego Mościckiego. Brzmiała ona: „tyle znacy co Ignacy, a Ignacy g***o znacy”.

Ze zrozumiałych względów jakoś od pewnego czasu przyśpiewka ta zostaje odkurzona w mojej pamięci na okoliczność perypetii moich rodaków z wizami do kraju zarządzanego (ponoć!) przez Obamę.

Amerykański sen Szpilki

Tym razem z gościnnością naszego Wielkiego Brata miał wątpliwa przyjemność zapoznać się polski bokser Artur Szpilka. Otóż miał z dużym wyprzedzeniem zakontraktowaną walkę z Bryantem Jenningsem.

Na miejsce starcia wyznaczono Nowy Jork. Na kilkanaście dni przed walką Szpilka jak gdyby nigdy nic, z paszportem opatrzonym amerykańską wizę, wkroczył na pokład samolotu lecącego za Ocean. Aeroplan przyziemił na lotnisku O’Hare i tutaj zaczęły się „schody”. I to dosyć strome.

– Strażnicy czekali na mnie, zapytali się, czy to ja boksuję na gali transmitowanej przez HBO, a potem zaprosili mnie na bok. Przekreślili mi ważną do 2018 roku wizę i powiedzieli, że jest nieważna – relacjonował Szpilka portalowi ringpolska.pl. W stanie niemałego szoku musiał rozejrzeć się za lotem powrotnym.

Na szczęcie znalazł stosowne połączenie i pojawił się w Warszawie. Jego trenerzy bez przeszkód pozostali na ziemi amerykańskiej. Żeby było zabawniej okazuje się, że wszystko odbyło się jak najbardziej w zgodzie z prawem.

Jankeskim rzecz jasna. Tamtejsi urzędnicy mogą lekką ręką anulować ważną wizę bez słowa wyjaśnień i natychmiast odprawić w drogę powrotną. Niewykluczone, że powodem anulowania wizy Arturowi Szpilce była jego niechlubna przeszłość.

W 2009 roku Szpilka na osiemnaście miesięcy trafił za kratki w następstwie kradzieży telefonu komórkowego i pobicia. Fakt, aniołkiem nie był. Cały „dowcip” zasadza się na tym, że od dnia, kiedy wyszedł z tarnowskiego więzienia na świeże powietrze, już wiele razy gościł w Stanach.

Za każdym razem tuż po wylądowaniu musiał co prawda spowiadać się ze swych grzeszków, ale nigdy nie cofnięto go do Polski. Dlaczego zatem, tym razem stało się inaczej? Cóż, wzorcowa amerykańska demokracja wzięła górę. A najpewniej widzi mi się jakiegoś urzędasa. Problem w tym, że postępował zgodnie z literą prawa!

Obamy obiecanki – cacanki

 W efekcie Szpilka miast spokojnie sposobić się do ważnego w jego karierze pojedynku latał samolotami jak opętany, a potem niemal na kolanach wycierał posadzki w gabinetach warszawskiej ambasady amerykańskiej.

Jak chłopu ziemia, należała mu się wiza typu P-1, która należy się sportowcom, bądź artystom udającym się do USA na imprezę z własnym udziałem.

Na szczęście intensywne zabiegi promotorów walki, jak i samego pięściarza, przyniosły efekty i Szpilka mógł ponownie zasiąść w samolocie udającym się za Wielką Wodę. Efekt walki znamy. Umiejętności Artura Szpilki nie sprostały niestety kwalifikacjom pięściarskim Jenningsa.

Może gdyby Polak mógł przygotowywać się do walki bez „atrakcji” zgotowanych mu przez amerykański system prawny…  Zostawmy jednak te dywagacje na uboczu. Osobiście dziwi mnie jeden dość zastanawiający aspekt ten sprawy.

Zachodzę w głowę, jak to się dzieje, że obywatel Polski dostaje wizę uprawniającą go do podróży do Stanów Zjednoczonych, po czym na miejscu okazuje się, że może ją wetknąć sobie w część ciała najbardziej przydatną do czynności siedzenia.

I druga sprawa. Jakoś na okoliczność perypetii Szpilki w krajowych mediach nikt nawet nie zająknął się na okoliczność obiecanek –  cacanek prezydenta Obamy.

Na razie wszystko przemawia za tym, że najprościej wystrychnął Polaków na dudków. Niestety, nie on pierwszy i nie ostatni, ale to akurat marna pociecha…

Między Odrą a Bugiem krytykowanie naszego wielkiego sojusznika wydaje się być sporym nietaktem. Poprawność polityczna dyktuje zupełnie co innego. Tymczasem obywatele USA mogą sobie wjeżdżać do Polski bez żadnych opłat i korowodów wizowych.

Jak widać sport niezwykle często ma punkty styczne z wielką polityką. Zazwyczaj jednak w sposób niepożądany i mało budujący. Ciekaw jestem, która kolejna nasza sportowa gwiazda jako następna zapozna się bliżej w walorami demokratycznej praworządności Jankesów?

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj