Życie w UK
Theresa May odpuszcza twardy Brexit…? Wyjście z UE bez osiągnięcia porozumienia coraz mniej prawdopodobne
Straszenie opuszczeniem Unii Europejskiej bez osiągnięcia jakiegokolwiek porozumienia z pewnością zjednało Theresie May w styczniu wielu zwolenników. Jednak w kuluarach mówi się, że premier zrobi wszystko, aby podpisać z Unią korzystną dla obu stron umowę, ponieważ skutki odejścia od stołu negocjacyjnego bez porozumienia mogą się okazać dla Wielkiej Brytanii tragiczne.
W trakcie jednego z przemówień w styczniu Theresa May jasno zaznaczyła, że niepodpisanie umowy dotyczącej wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii będzie dla niej lepsze niż podpisanie złej umowy („no deal is better than a bad deal”). Mówiąc to Theresa May próbowała pokazać, że Wielka Brytania będzie ostro walczyć przy stole negocjacyjnym i że nie da sobie narzucić żadnych rozwiązań, które nie będą dla niej korzystne. Styczniowe przemówienie odbiło się w Europie szerokim echem, a zwolenników Brexitu upewniło w przekonaniu, że premier nie ugnie się pod naciskiem żądań unijnych negocjatorów.
Imigranci z UE będą mogli po Brexicie nadal pobierać zasiłki na dzieci mieszkające poza UK?
Jednak medialne zapowiedzi Theresa May nijak mają się do tego, jak wygląda rzeczywistość. A ta nie jest już tak różowa, ponieważ premier zdaje sobie sprawę z tego, że brak umowy wyjścia z Unii Europejskiej postawi Wielką Brytanię w bardzo trudnej sytuacji. Eksperci coraz głośniej mówią, że bez stosownego porozumienia z Unią w kraju zapanuje chaos – zagrożone zostaną m.in. dostawy towarów na Wyspy (w tym choćby paliwa do reaktorów nuklearnych), liczba kontroli celnych towarów wzrośnie z 17 mln na rok do 350 mln, a wskutek zaostrzenia polityki imigracyjnej w wielu sektorach brytyjskiej gospodarki zabraknie rąk do pracy.
„Imigranci mogą być potrzebni po Brexicie! Wszystko zależy od potrzeb brytyjskiej gospodarki”
O tym, że Theresa May coraz bardziej odchodzi od idei twardego Brexitu, mówi się już powszechnie w kuluarach. Aktywni są na tym polu przede wszystkim brytyjscy dyplomaci, którzy wiedzą, że opuszczenie Unii bez podpisania stosownej umowy wygeneruje dla Wielkiej Brytanii ogromne koszty. W takim bowiem wypadku Brytyjczycy musieliby zacząć stosować przepisy celne ustanowione przez Światową Organizację Handlu (WTO), a to oznacza w praktyce, że musieliby oni zacząć płacić cło od towarów i usług eksportowanych do UE. A przypomnijmy, że taryfy te są bardzo różnorodne i wahają się od 4,1 proc. do aż 32 proc. (np. samochody objęte byłyby stawką cła równą 9,8 proc., a wyroby zbożowe stawką 12,8 proc.).