Życie w UK

Temat numeru: Zabójca Marty Ligman staje przed sądem

Marzyła o przyjeździe na Wyspy od momentu, gdy w internecie poznała swojego chłopaka. Pojechała do Londynu, znalazła tam pracę, ale w stolicy Wielkiej Brytanii dopadła ją również śmierć. Jak wszystko na to wskazuje – śmierć zadał jej ukochany. W maju tego roku szokująca informacja wstrząsnęła mieszkańcami brytyjskiej stolicy. Z kanału Grand Union w Londynie wyłowiono walizkę, w niej było ciało młodej kobiety. Policja podejrzewała, że czarna walizka znajdowała się w wodzie od dwóch tygodni, a dostrzeżono ją w rejonie Delamere Terrace, nazywanego mieszkańców Londynu „małą Wenecją”.

Temat numeru: Zabójca Marty Ligman staje przed sądem

Tego makabrycznego odkrycia dokonali przypadkowo mieszkańcy jednej z barek zacumowanych przy brzegu kanału. Upchnięte do walizki ciało morderca zawinął w biały materiał.

Ofiara to Polka

Dość szybko policjanci ustalili, że zamordowaną była 23-letnia Polka Marta Ligman. Mieszkała w Brent przy Buckingham Road. Kilkanaście godzin później zatrzymano trójkę mężczyzn podejrzanych o udział w zabójstwie. Dwóch z nich (mieli odpowiednio 30 i 34 lata) zwolniono po pierwszym przesłuchaniu. Trzeci pozostał jednak za kratami, oskarżono go o zabójstwo Marty. Tym podejrzanym o mord jest 38-letni Tomasz Kocik, 12 października ma się rozpocząć jego proces. Kocik oczekuje na rozprawę w więzieniu w Wandsworth. Śledczy są przekonani, że zgromadzą dla sądu wystarczające dowody, by skazać Kocika za zabójstwo.

Pomagał szukać Martę

Już dziś wiadomo, że nim prowadzący dochodzenie skierowali na niego uwagę, Kocik pomagał… szukać zaginionej. Ale to nie wszystko. Z informacji, które przeniknęły już do opinii publicznej jednoznacznie wynika, iż starał się opóźniać odnalezienie zwłok, sugerując, że Marta wciąż żyje.

Być może policjanci pracujący nad wyjaśnieniem tej szokującej sprawy wiedzą już dokładnie, jak wyglądały ostatnie chwile życia Marty Ligman do momentu odnalezienia jej zwłok 10 maja tego roku. Dziewczyna zaginęła pod koniec kwietnia. Kiedy dokładnie? To też robota dla śledczych. Faktem jest, że dokładnie 27 kwietnia właściciel sklepu, w którym Marta pracowała, otrzymał SMS, z kórego wynikało, że Polka tego dnia nie przyjdzie do pracy. Marta pisała, że musi szybko wracać do kraju, bo jej mama zachorowała.

Właściciela sklepu ta informacja bardzo zdziwiła, bo takich esemesów nigdy wcześniej od swojej pracownicy nie dostawał. Marta mieszkała blisko swojej pracy i jeśli tylko miała jakieś problemy, mówiła bezpośrednio o tym właścicielowi sklepu.

Fałszywka na Facebooku

Zastanawiające od samego początku w tej sprawie było i to, że pod jednym ze zdjęć Marty na jej profilu społecznościowym pod datą 5 maja pojawił się komentarz z jej podpisem. Było to dziwne, bo policjanci, którzy odnaleźli jej ciało (przypomnijmy było to 10 maja) mówili, że musiało ono przebywać w wodzie co najmniej dwa tygodnie. A to by znaczyło, że wspomniany SMS, jak i wpis na Facebooku mógł wysłać i napisać ktoś inny – ktoś, kto miał dostęp do telefonu komórkowego Marty.

Dlatego podejrzenia padły od razu na Kocika, z którym Marta mieszkała. Mężczyzna miał dostęp do jej telefonu komórkowego, do zainstalowanych tam aplikacji, mógł więc z nich swobodnie korzystać. Czy tak zrobił, wiedzą o tym już zapewne śledczy i można oczekiwać, że tą wiedzą podzielą się w sądzie. Na razie wiadomo, że kiedy Marta zaginęła, Kocik oferował jej rodzinie pomoc w poszukiwaniach.

Śmierć Marty była szokiem nie tylko dla jej bliskich. Ci, którzy znali ją nawet tylko przelotnie nie mówili o niej inaczej, jak pracowita, miła, bardzo uprzejma osoba. Wydawało się też, że spełniło się jej wielkie marzenie, kiedy w październiku 2011 roku przyjechała do Londynu, by tam ze swoim ukochanym poznanym trzy lata wcześniej w internecie ułożyć sobie życie. Planowali zamieszkać razem, myśleli o ślubie.

Wydała na siebie wyrok

Kiedy coś jednak zaczęło zgrzytać w tym układzie Marta pomyślała o powrocie do Polski. Być może powiedziała o tym swojemu partnerowi, a ten zareagował w wybuchowy sposób, być może tym wyznaniem kobieta wydała na siebie wyrok śmierci. O tym, że ich związek zaczyna się walić na kilka tygodni przed jej śmiercią opowiadali jej bliscy. Nie wiadomo dokładnie, o co poszło.

Być może doszło w jakimś momencie między nimi do kłótni. Być może potem była bójka, być może Marta została zabita i zabójca zacierając ślady słał dla zmylenia esemesy, robił wpisy na Facebooku, a jej ciało wyrzucił do Tamizy. Być może, być może… To są tylko na razie przypuszczenia, śledczy mają już niewiele czasu, by je wyjaśnić, domknąć definitywnie sprawę i przedstawić ją w sądzie.

Gdzie została zabita Marta?

Policja nie informuje nawet, gdzie Marta mogła zostać zamordowana. Prawdopodobnie nie doszło do tego w mieszkaniu Kocika i Ligman, bo ich współlokator, też Polak, niewiele mógł powiedzieć śledczym o zwyczajach panujących w tym domu. Obecność tego sublokatora, jak się podejrzewa, mogła sprawić, że zabójca wolał nie ryzykować. Dlatego dokonał mordu w jakimś innym ustronnym miejscu. Marta pochodziła ze wsi Trzeciewiec koło Bydgoszczy, gdzie skończyła szkołę handlową. W brytyjskiej stolicy pracowała w polskich delikatesach „Delicja” w londyńskim Harlesden.

Pracodawca chwalił ją za punktualność i pracowitość, klienci za miłą obsługę. Wiadomo tylko, że na jej ciele znaleziono wiele obrażeń. Patolodzy badający zwłoki ofiary nie chcieli jednak ujawnić szczegółów sekcji. Nie wiadomo więc nawet, co było bezpośrednią przyczyną śmierci kobiety. Wiele okoliczności tej sprawy wciąż otacza mgła tajemnicy. Jak choćby jej rzekomy wpis z początków maja tego roku, w którym opisała relację ze swoim partnerem jako skomplikowaną.

Kto wyznawał miłość?

Ale też w chwili, gdy zaginęła, miała swojemu ukochanemu wyznać na Facebooku miłość, dziękując mu za wszystko, co dla niej zrobił. Zdaniem policji jednak Marta już wtedy nie żyła. Prawdopodobnie Kocik, dla zmylenia śledczych, sam umieścił ten wpis. Zdaniem specjalistów nie będzie specjalnych problemów, by to wyjaśnić.

W sieci był „Mariuszem”

Dziennikarze tabloidu „Daily Mail” dotarli do profilu podejrzanego o morderstwo Marty. Na Facebooku przedstawia się jako „Mariusz”. Zdaniem dziennikarzy strona należy do oskarżonego Tomasza Kocika. Z informacji zawartych na profilu dowiadujemy się, że para spotykała się od kilku lat, że Marta przyjechała do Londynu właśnie specjalnie dla niego. Pracowała w polskich delikatesach. Jej szef wspominał, że Marta chciała wyjść za mąż, założyć rodzinę, mieć dzieci.

Przełomowy był 27 kwietnia, kiedy to Marta miała wysłać mu SMS, w którym napisała, że wraca do Polski, by zaopiekować się chorą matką. Od tamtej pory jej pracodawca nie miał od niej żadnej wiadomości. I kolejny sekret, ten tajemniczy wpis z 5 maja, w którym Marta pisała na profilu Tomasza o ich wielkiej miłości. Było to prawdziwe wyznanie miłości, pisane prostym językiem „od serca”. Problem w tym, że według policji miała już wtedy nie żyć.

Policja szuka pomocy

Detektyw Simon Ashwin, który kierował dochodzeniem w tej sprawie nie krył problemów, na jakie napotykał na każdym kroku. Brak było na przykład świadków zabójstwa, niewiele wiadomo było o związku Marty ze swoim partnerem. Dlatego apelował do wszystkich, którzy cokolwiek wiedzieli w tej sprawie, by skontaktowali się z londyńską policją. Nie wiadomo, jaki był oddźwięk tego apelu. Mama Marty po raz ostatni miała rozmawiać z córką 28 kwietnia. Chwilę potem rozmawiała też z jej chłopakiem. Ten ostatni zapewniał, że Marta spakowała się i wyjechała do Polski odwiedzić chorą mamę. Do kraju jednak nigdy nie dotarła.

Tajemniczy telefon

Potem w środku nocy był telefon z Londynu, który obudził rodziców Marty. Ktoś mówił, że ich córka nie żyje, że znaleziono jej ciało w Tamizie w walizce. Tajemniczy głos oznajmiał, że ludzie ci powinni jak najszybciej przyjechać do Londynu, by załatwić formalności pogrzebowe. O tej rozmowie pani Ewa, matka zamordowanej Marty opowiadała jednej z pracownic Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dobrczu i, jak zapewnia jej rozmówczyni, nie wierzyła w śmierć córki.

Mama Marty pracuje w szkole w Dobrczu. Chciała jednak jechać do Londynu, by sprawdzić, czy Marcie nic złego się nie stało. Z mężem pojechała najpierw na policję do Bydgoszczy, by tam zgłosić zaginięcie córki w Londynie. Na komendzie jednak tego zgłoszenia nie przyjęto. Za to dzień później wszystko było już niestety jasne. Ciało zaginionej 23-letniej Marty znaleziono w Tamizie. Co do tego brytyjska policja nie miała wątpliwości.

Cały Trzeciewiec trząsł się wkrótce od tej bulwersującej sprawy. Bo wszyscy się tam znają. Znają też rodzinę zamordowanej, która mieszka tam niemal od dwóch dekad. Sąsiedzi wspominają Martę jako wyjątkowo spokojną, fajną dziewczynę. Nie mogą pojąć, dlaczego spotkała ją taka tragedia na obczyźnie. Będziemy śledzić postępowanie w sprawie śmierci Marty i relacjonować czytelnikom „Polish Express” aż do aktu oskarżenia – nie pozwolimy, aby pamięć o spokojnej, miłej dziewczynie, która szukała miłości i szczęścia na Wyspach przedwcześnie umarła, tak jak przedwcześnie zgasło jej życie.

Marek Piotrowski

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Rekordowa liczba pasażerów na lotniskach w UK. Chaos na drogach i na koleiRekordowa liczba pasażerów na lotniskach w UK. Chaos na drogach i na koleiRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRejestracja w Holandii i uzyskanie numeru BSNRząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajek
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj