Życie w UK

Temat numeru: Wygrał na Wyspach, nie wróci do Polski

Miał za sobą fatalną z punktu wymiaru sprawiedliwości przeszłość. Mimo surowego zakazu, wyjechał z Polski i zaczął nowe życie na Wyspach. Tu zmienił się i to na korzyść, a teraz najważniejsze jest to, że wygrał batalię o prawo do pozostania w tym kraju.

Temat numeru: Wygrał na Wyspach, nie wróci do Polski

Poli

Dlatego 29-letni Karol Cieczka może się uważać za wielkiego szczęściarza, bo w dzisiejszych czasach, po Brexicie, kiedy brytyjskie służby starają się wyłuskiwać jak najwięcej osób z ciemną przeszłością i odsyłać ich jak najszybciej do ich ojczyzn – wygrał walkę o swoją przyszłość.

Londyński Królewski Trybunał orzekł, że Karol Cieczka nie powinien być deportowany do Polski, bo zmienił się i to na lepsze. Innymi słowy deportacja Polaka została zablokowana, może spokojnie sobie żyć jak to robi od lat w Wielkiej Brytanii.

Polacy, którzy rzucali bekonem w meczecie, zostaną deportowani z UK?

Zablokowana ekstradycja

29-latek żył sobie spokojnie przez siedem lat najpierw w Mildenhall, potem w Ipswich. Wydawało mu się, że nic nieprzyjemnego w życiu go nie spotka. Nie wchodził w konflikt z prawem, uczciwie pracował. A jednak z Polski przyszły o nim informacje, brytyjskie służby zaczęły działać i kiedy dogrzebano się do jego życiorysu – jego pobyt na Wyspach wydawał się już skończony.

Wezwanie do odsiadki

Z dokumentów wynikało, że Cieczki poszukuje sąd Lublinie za przestępstwa, które popełnił, kiedy miał 17 i 18 lat. Konkretnie było to wezwanie do… odsiadki. Co prawda nie za długiej, bo chodziło o rok z niewielkim okładem, ale odesłanie 29-latka do Polski byłoby dla niego dramatem, jego życie ległoby w gruzach. Pewnie już Cieczka zapomniał o grzechach swojej młodości, ale nie polski wymiar sprawiedliwości.

Prawdą jest, że sprawiedliwość nie wykazuje nigdy pośpiechu, ale list gończy za Polakiem wciąż nad nim „wisiał”. Na szczęście dla niego brytyjski sąd podszedł do sprawy bardzo życiowo, sędzia powiedział, że Cieczka jako młody chłopak miał złe początki, ale korzystnie zmienił się od czasu, kiedy przybył na Wyspy.

I to przesądziło o pozostawieniu Polaka w tym kraju, bo tu sobie już na nowo ułożył życie. Inna też sprawa, że z korzyścią dla Cieczki sprawę zawaliły polskie urzędy. Wykazały się one bowiem aż sześcioletnią zwłoką w podjęciu stosownej współpracy z odpowiednią brytyjską agencją, która zajmuje się takimi przypadkami, jak Polak uciekający przed wymiarem sprawiedliwości.

Dzięki polskiej opieszałości

Tak więc Cieczka może z całym przekonaniem podziękować opieszałym polskim urzędnikom oraz sędziemu Justice Mittingowi, który mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że Polak pracował na Wyspach ciężko, opiekował się przez jakiś czas dziećmi jego partnerki życiowej. A za sobą pozostawił nieudane i burzliwe życie.

Przy okazji rozprawy deportacyjnej wyszło na jaw, że Cieczka był skazany za takie przestępstwa jak próbę obrabowania kilkakrotnie tej samej osoby oraz za włamanie. Trafił najpierw za to na kilka miesięcy do policyjnego aresztu. Zwolniono go na wolność pod ścisłymi warunkami. Ciążył bowiem na nim wyrok roku i ośmiu miesięcy za kradzieże oraz cztery miesiące za włamanie. W sądzie powiedziano między innymi, że Cieczka musiał raz na jakiś czas po zwolnieniu zza krat stawiać się na komendzie policji i informować o każdorazowej zmianie miejsca zamieszkania.

„Zapomniał” o wyroku

Prawdą było i to, że w pewnym momencie Polak „zapomniał” o tych obowiązkach i wyjechał do Wielkiej Brytanii. A lubelski sąd wzywał go do odsiedzenia reszty kary sprzed wielu lat. Polskie władze przekazały jednej z brytyjskich agencji informacje o tym, że Cieczka przebywa na Wyspach już w roku 2009. Przez długi czas wokół tej sprawy trwała jednak cisza. Zajęło bowiem Warszawie aż sześć bitych lat nim przesłano odpowiednie dokumenty i wszczęto właściwe procedury. Strona brytyjska zresztą nigdy się nie w dowiedziała, skąd ta zwłoka. Justice Mitting mówił na rozprawie sądowej, że ta sprawa woła dosłownie o pomstę do nieba z powodu nieusprawiedliwionej zwłoki, jaka powstała.

Brexit już dopadł Polaków na Wyspach! W najgorszej sytuacji ścigani Europejskim Nakazem Aresztowania

Czyje prawo najważniejsze?

Brytyjski sąd musiał się w tej sprawie skupić na najważniejszym problemie: czy wydanie Cieczki polskim władzom nie byłoby sprzeczne z jego prawem do posiadania rodziny oraz zachowania życia prywatnego zgodnie z Artykułem 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Sędzia wyjaśniał, iż prawa Cieczki muszą zbilansować obowiązki wynikające z honorowania przepisów innego kraju, w tym wypadku Polski, która wystąpiła o wydanie swojego obywatela.

Musiał, jak się ocenia, przeważyć w tym postępowaniu element ogromnej zwłoki w skompletowaniu dokumentacji jaka powstała z winy polskiej strony i rozpoczęcia odpowiednich procedur. A z drugiej strony w tym czasie toczyło się przecież normalne życie Cieczki na Wyspach i to jak najbardziej uczciwe.

Ważne było i to, na co zwrócił uwagę sędzia, że choć Cieczka już nie mieszka ze swoją partnerką, to jednak nie można powiedzieć, że nie dokonał on zmiany na lepsze swojego życia. Nadal jest uczciwym, ciężko pracującym na Wyspach mężczyzną. Cieczka miał wiele szczęścia, bo obecne podejście brytyjskich służb do Polaków z przestępczą przeszłością jest bezwzględne. Zgodnie bowiem z nakazami władz takie osoby powinny być jak najszybciej deportowane. Brytyjskie służby przypominają przy każdej okazji, że na takie deportacje miejscowi podatnicy wydają ponad 30 milionów funtów rocznie i najlepiej by było, aby takich ludzi nie wpuszczano na Wyspy.

Stąd po każdym przyłapanym na przestępstwie Polaku lub takim, który uciekł z Polski i osiadł na Wyspach wybucha natychmiast gorąca dyskusja i padają pytania w rodzaju: kiedy wreszcie my, Brytyjczycy tak uszczelnimy nasze granice, by zapobiec przedostawaniu się do nas przestępców? Kiedy wreszcie władze poszczególnych państw będą dostarczać nam na bieżąco informacje o tych, którzy wyszli z więzienia lub uciekli z zakładów karnych i mogą szukać na Wyspach schronienia?

Takich spraw szczęśliwie zakończonych dla Polaków, jak historia 29-latka nie jest zbyt wiele. Nie znaczy to jednak, że brytyjscy sędziowie działają bezdusznie. Gdyby bowiem tak było, nie zostałaby na Wyspach Natalia Górczowska, która urodziła tu swojego syna Nathana w marcu 2011 roku. 23-letnia wówczas Polka, matka samotnie wychowująca dziecko też miała być wydalona z Wielkiej Brytanii, bo w Polsce, jako jeszcze nastolatka miała do czynienia z narkotykami i miała tam odsiedzieć za ich posiadanie nieduży w sumie wyrok.

Natalii Górczowskiej, która mieszkała w Thetford, Norfolk, groziło dziesięć miesięcy więzienia po tym, jak wpadła w ręce polskiej policji i potem trafiła jej sprawa do sądu.Kiedy miała 17 lat dostała na szczęście dla siebie tylko wyrok w zawieszeniu, była to kara za posiadanie czterech gramów amfetaminy. Sprawa z czasem jednak „powędrowała” za nią na Wyspy. Na szczęście tym razem to polski prokurator wykazał się pobłażliwością wobec ustatkowanej i uczciwie żyjącej kobiety, która od lat żyła w Wielkiej Brytanii, gdzie ułożyła sobie życie i odstąpił od nakazu aresztowania Natalii.

Przestępcy w UK unikają deportacji! Bo policja ich nie sprawdza

Mogła stracić dziecko

Jak mówił prawnik Polki Kaim Todner, gdyby polskie władze nie wykonały tego ruchu, kobieta miałaby nie lada problemy. Przede wszystkim jednak w końcu mogłaby stracić dziecko, a to byłaby dla niej najbardziej surowa kara.

Natalia wyjechała z Polski do Wielkiej Brytanii rok po tym, jak dostała wyrok dziesięciu miesięcy w zawieszeniu. Nie poinformowała jednak o swoich planach polskich władz, które po jakimś czasie zaczęły jej szukać. Kiedy to nie pomogło – wystąpiły potem o Europejski Nakaz Aresztowania. Z tym ostatnim nie ma żartów, wszczynane są bowiem wtedy poszukiwawcze procedury we wszystkich państwach Starego Kontynentu, absorbuje się setki, jeśli nie tysiące śledczych, by dotrzeć do poszukiwanej osoby i ją aresztować.

Od lat jednak mówi się, że Europejski Nakaz Aresztowania powinien być wystawiany z rozsądkiem i umiarem, głównie w stosunku do tych osób, które popełniły lub podejrzewa się je o dokonanie poważnych przestępstw. W sytuacji jednak, kiedy chodzi o ludzi dostających wyrok w zawieszeniu nie powinno się, zdaniem specjalistów uruchamiać tej procedury, która jest i bardzo kosztowna i kłopotliwa. 

Jakub Mróz

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj