Życie w UK

Temat numeru: Więzienie dla polskich cwaniaków za szmuglowanie ludzi

Chcieli skorzystać z okazji, jaką było szturmowanie ludzi z wielu części świata do Wielkiej Brytanii. Zamiast jednak sowitej zapłaty czterech polskich kierowców skazanych zostało przez brytyjski sąd na pięć lat więzienia za próbę szmuglu imigrantów na Wyspy.

Temat numeru: Więzienie dla polskich cwaniaków za szmuglowanie ludzi

W czerwcu ubiegłego roku informowały o tej szokującej sprawie wszystkie media w Europie, a my po artykule, w którym opisaliśmy ten haniebny proceder, otrzymaliśmy pismo od prawników oskarżonych kierowców, w którym próbowano nas zastraszyć i wyciągnąć grubą kasę, ale – jak widać – nie udało się i nic nie przeszkodziło, aby sprawiedliwości stało się zadość. Podczas rutynowej kontroli natrafiono na 68 nielegalnych imigrantów. Wpadka nastąpiła w międzynarodowym porcie Harwich w hrabstwie Essex.

Imigranci zostali stłoczeni w czterech polskich ciężarówkach. Oskarżycielka w procesie Polaków, Laura Kenyon, wyjaśniała, że nasi kierowcy szmuglowali 35 afgańskich Sikhów, w tym jedenaścioro dzieci, 22 dorosłych Chińczyków, dziesięciu Wietnamczyków, w tym czworo dzieci oraz jedną Rosjankę. Wśród imigrantów były między innymi dwie ciężarne kobiety i piętnaścioro dzieci. Udzielono im pomocy medycznej, na szczęście żadna z tych osób nie wymagała hospitalizacji. Ciężarówki przypłynęły kilka godzin przed odkryciem ładunku z Holandii nie jest jasne, skąd samochody przyjechały do tego kraju.

Szmuglerski kwartet

Przed brytyjskim sądem stanęło czterech mężczyzn, BBC podaje ich nazwiska, to: 45-letni Dariusz Mokrogulski, 45-letni Dariusz Drożdż, 40-letni Grzegorz Czechowski oraz 39-letni Radosław Ćwikła. Już podczas lutowej rozprawy Polacy przyznali się do winy, do próby przemytu ludzi. Dysponując dowodami oraz przyznaniem się do winy Chelmsford Crown Court zdecydował o skazaniu kierowców na 5 lat pozbawienia wolności. – Ten wyrok ma na celu nie tylko ukaranie nas, ale także powstrzymanie innych przed łamaniem prawa – stwierdzili polscy kierowcy w rozmowie z BBC. Sędzia Charles Gratwicke wyjaśniał, że była to dobrze zorganizowana operacja, a nasi mieli za to otrzymać określone pieniądze za przewiezienie nielegalnych imigrantów na teren Wielkiej Brytanii. Padały duże sumy, ponad 20 tysięcy dolarów za przemycaną parę, którą organizatorzy przemytu mieli w „opiece” od startu do mety.

Polscy kierowcy skazani na 5 lat. Przemycali imigrantów

Tysiąc funtów od łebka

Nie wiadomo, albo też brytyjski sąd nie chciał ujawnić, na jaką „dolę” mogli liczyć polscy kierowcy. Jeden z nich zeznał, że miał otrzymać tysiąc funtów za jedną osobę. Podczas procesu padło też, że każdy z kierowców manipulował przy zapisach czasu jazdy swoją ciężarówką, wszystko po to, by ukryć miejsce, w którym zabierano nielegalnych. Podejrzewa się, że ostatecznym miejscem przeznaczenia szmuglowanych ludzi był Newark w Nottinghamshire. I tak oto zamiast sowitej prowizji za przerzut ludzi Polacy trafili za kraty. Mogą i tak mówić o szczęściu, bo podczas tej czerwcowej operacji żaden ze szmuglowanych nie zmarł, takie wypadki miały miesce wcześniej, wtedy wymiar kary byłby znacznie wyższy. Nie wiadomo, czy sądowi udało się dotrzeć do mocodawców tego intratnego biznesu, nie jest bowiem tak, że kierowca zbiera przypadkowych ludzi. To na pewno była skoordynowana operacja, a polscy kierowcy byli tylko ostatnim ogniwem w całym łańcuchu, byli tylko kurierami.

Nie posłuchali ostrzeżeń

Polacy zdecydowali się dorobić do pensji mimo wielu ostrzeżeń władz brytyjskich, że tego rodzaju proceder zagrożony jest surowymi karami. Wszystko po to, by odstraszyć potencjalnych amatorów takiego biznesu. Nie jest bowiem tajemnicą, że Wyspy są jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc w Europie, jeśli chodzi o nielegalną imigrację. Wpływ na to ma fakt, iż po postawieniu nogi na brytyjskiej ziemi przepadamy z widoku śledczych, łatwo tu o anonimowość. Jeśli dodatkowo szmuglowany ma na Wyspach znajomego lub kogoś z rodziny, może od razu liczyć na wsparcie. Jest też i drugi powód, dla którego Wielka Brytania jest atrakcyjna dla legalnych i nielegalnych przyjezdnych. Kiedy ci drudzy załatwią już swoje sprawy, mogą starać się o socjal, a ten na Wyspach jest bardzo dobry. Ubiegłoroczna wpadka z udziałem polskich kierowców była szeroko opisana w miejscowej prasie. Podkreślano jej ogromną skalę i nieludzkie warunki, w jakich przyszło tym ludziom podróżować. Imigranci zamknięci byli w ciężarówkach niczym zwierzęta w klatkach.

Ludzie zamiast lodówek

Oficjalnie, jak podawała brytyjska prasa, nasi wieźli na Wyspy wyprodukowane w Polsce lodówki. Przypuszcza się, że brytyjscy celnicy mieli już wcześniej cynk o nadciągającej kontrabandzie, dlatego po otwarciu ciężarówek nie byli specjalnie zaskoczeni widokiem przerażonych ludzi. Bernard Jenkin, konserwatywny poseł z rejonu Essex, a więc z tego, w którym doszło do odkrycia, mówił o wielkiej skali przemytu i o zagrożeniu dla zdrowia i życia tych, którzy z pomocą Polaków starali się dotrzeć na Wyspy.

Polski kierowca podejrzany o przemyt 18 imigrantów z Wietnamu

Mogli skonać w drodze

Do tragedii brakowało niewiele, bo po odkryciu kontrabandy kilkoro nielegalnych zabrano do szpitala w Colchester, ludzie ci bowiem narzekali na bóle brzucha i mieli problemy z oddychaniem. Na szczęście, po krótkotrwałym pobycie pod opieką lekarzy można było stwierdzić, że ich życiu nic już nie zagraża. Tym nielegalnym grozi deportacja do ich ojczystych stron, jeśli jednak zdecydują się na złożenie wniosków o azyl, brytyjskie służby rozpoczną procedury, a to zajmuje niekiedy bardzo długi czas.

Od wszystkich w momencie ich pojmania pobrano odciski palców, sprawdzono też, czy przypadkiem nie ma ich nazwisk na liście poszukiwanych przestępców, a w szczególności terrorystów. Pomocne są w tych procedurach bazy danych Unii Europejskiej. Potem rozpoczną się procedury ich wydalenia z Wielkiej Brytanii. Wcześniej jednak brytyjskie służby sprawdzają, czy nie przemycano tych ludzi do niewolniczej pracy, bo i takie wypadki zdarzały się w przeszłości.

Jak to bywa w takich wypadkach szczegółów pada niewiele, wręcz żadne, bo po całej sprawie brytyjski Home Office ograniczył się tylko do podania liczby zatrzymanych z wyszczególnieniem liczby dzieci, kobiet i mężczyzn. Polscy kierowcy odpowiadali za próbę przemycenia na Wyspy nielegalnych imigrantów. To bardzo ciężki zarzut i obrona w takim wypadku jest o tyle bezradna, że nie można się tłumaczyć tym, że ktoś bez wiedzy kierowcy znalazł się w naczepie.

Prawdopodobnie ludzi tych załadowano do ciężarówek na terenie Holandii, a potem ciężarówki ruszyły na prom i dojechały do Wielkiej Brytanii. O szczegółach dochodzenia w sprawie tego przemytu wiadomo niewiele. Być może nasi „pękli” w śledztwie i dostali taki, a nie inny wyrok. Za przemyt „żywego towaru” mogli dostać więcej. Po wpadce każdy z polskich kierowców trafił na oddzielny posterunek, by uniemożliwić kontakt między nimi.

Po tym wydarzeniu rzecznik Stena Line, właściciela promu, na pokładzie którego wieziono nielegalnych, powiedział, że załadunek odbył się w porcie Hook of Holland w Holandii. Brytyjscy śledczy nie potwierdzili tej informacji. O tym, że taki przemyt może mieć tragiczny finał przypomniała brytyjska prasa opisując zdarzenie w tym samym Essen, kiedy to po odkryciu w kontenerze 35 nielegalnych okazało się, że jeden z nich, 40-letni Meet Singh Kapoor zmarł.

Po likwidacji „Dżungli” czyli dzikiego obozowiska nielegalnych imigrantów we francuskim Calais prawdopodobnie zalew uchodźców na Wyspy będzie mniejszy. Można więc powiedzieć, że polscy kierowcy wchodząc w ten intratny, ale też – jak się okazuje – niebezpieczny interes wstrzelili się w dobry czas. Polacy pokazali, że nie obcy jest im przemyt papierosów, narkotyków, żywności, ale także ludzi.

Nie wiadomo czy odstawiona na Wyspy przez polskich kierowców grupa nielegalnych miała tu już załatwioną pracę czy zostali sprzedani jako niewolnicy do najgorszych prac w tym kraju. Polscy kierowcy, poza zarzutami szmuglowania ludzi, odpowiadali też za narażanie ich na utratę zdrowia i życia. Bo podróż w naczepie przez wiele godzin w bydlęcych warunkach z obowiązkiem zachowania ciszy, by nie doszło do wpadki, mogła się zakończyć tragicznie.

„Karuzela” się kręci

Pewnie będzie tak, że nawet po wydaleniu nielegalnych imigrantów przechwyconych przez brytyjskie służby wielu z nich ponownie podejmie próbę dotarcia do Wielkiej Brytanii. Szlak przerzutu nielegalnych z Holandii do Harwich nazywany jest „karuzelą”, bo ci, którzy wpadają na Wyspach robią wszystko, by podjąć znowu próbę dostania się do tego kraju.

Linia promowa z Holandii do Wielkiej Brytanii cieszy się wielkim zainteresowaniem. Tym szlakiem wysyła się ogromne ilości towarów, podróżuje wielu ludzi. Pewnie z tego tłoku chcieli skorzystać polscy kierowcy. Nie jest tajemnicą, że przemyt ludzi to jedna z najbardziej dochodowych gałęzi przestępczej branży. Nie dziwi też, że w ten biznes wchodzą też nasi rodacy.

W Wielkiej Brytanii kwitnie handel dziećmi. Polacy na razie poza podejrzeniem

Ryzykują wiele, bo jeżdżąc po Europie są świadomi tego, że przemyt jest zakazany, przemyt ludzi tym bardziej. O tym, że takie próby nielegalnego dostania się na Wyspy są wyjątkowo niebezpieczne i często kończą się śmiercią, świadczy niedawna historia w Harwich z dwóch nielegalnych imigrantów. Kiedy zdali sobie sprawę, że nie dostaną się w kontenerze, skoczyli z dużej wysokości do morza, by wpław dotrzeć do brzegu. Do pokonania mieli kilkaset metrów.

24-letni Albańczyk Artur Doda został pocięty potężną śrubą promu, zaś jego starszy o trzy lata kolega utonął. – Na pewno wielu z tych, których znajdujemy w porcie będą znowu chcieli się do nas dostać – mówil Giles Young, pracownik straży granicznej w międzynarodowym porcie w Harwich.

author-avatar

Przeczytaj również

Polscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieOrędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj