Praca i finanse

Temat numeru: Sukcesy imigrantów

W obcym kraju już samo pochodzenie umieszcza każdego w przedziale pociągu drugiej klasy, który niestety nie pozwala obcokrajowcom rozwinąć odpowiedniej prędkości w wyścigu po najlepsze posady.

Temat numeru: Sukcesy imigrantów

W związku z tym całe życie imigranta nabiera innego tempa i posuwa się z inną prędkością. Oczywiście nie jest łatwo być imigrantem i żyć na obcej ziemi.

Żyjemy tak bez znajomych, bez rodziny, a przy tym nieustannie dostosowujemy się do niemacierzystego języka, nieznanych przepisów oraz obyczajów i ludzi myślących w wielu sprawach całkowicie inaczej.

Po latach doświadczeń, chcąc nie chcąc, przyzwyczajamy się do swojej pozycji, która zmusza nas do bycia bardziej cierpliwymi, ugodowymi, a nawet wyrozumiałymi w stosunku do okazywanej nam od czasu do czasu niechęci otoczenia.

Nie każdy przeciętny imigrant może przecież marzyć o karierze Wojciecha Szczęsnego czy sławie Jana Pawła II, pomimo to każdy z nas ma swoje osobiste sukcesy, ponieważ słowo „sukces” ma wiele znaczeń. Sukces jest już wówczas, kiedy nie zapominamy o naszych korzeniach, choć stajemy się twardsi i mniej wrażliwi na słowa, które mogą boleć.

W pewnych sytuacjach przecież, jak powiedzieliby to starożytni Rzymianie: „Nie ma nic lepszego nad rozsądne milczenie i panowanie nad sobą”. I jeśli imigrant ma w sobie tę cierpliwość i opanowanie, to jest to właśnie jego osobisty sukces!

Czasami zadziwia fakt, że imigranci w dzisiejszych czasach coraz częściej i odważniej sięgają po nowe roszczenia, próbując dostosować pod siebie państwo, do którego przyjechali.

Chyba czasami zapominają, że nikt na siłę ich tu nie zapraszał, bo opuszczając ojczyznę dokonali dobrowolnego wyboru i niestety teraz powinni sami sobie radzić ze wszystkimi konsekwencjami tej decyzji.

Spójrzmy prawdzie w oczy: nie wszystkie roszczenia imigrantów są uzasadnione, a sukces imigranta jest wówczas, gdy szanuje on ludzi, u których przebywa, po to by oni nie czuli się obco we własnym kraju
Dokąd zmierza Polska?

Za granicą pod koniec 2012 roku przebywało już 2,1 mln Polaków. Po otwarciu z dniem 1 maja 2014 rynku pracy w Szwajcarii dla krajów z tzw. nowej Europy i po podwyższeniu stawek zarobkowych w Niemczech przewiduje się kolejną falę masowych wyjazdów z Polski.

Starzy imigranci jednak dobrze wiedzą, że na obczyźnie nie jest łatwo. Nie zawsze mają też siłę na kontynuację takiego życia na walizkach i nie czują się komfortowo w obcej rzeczywistości.

I choć woleliby wrócić do siebie, to jednak muszą porzucić te plany z uwagi na zarobki, ponieważ we własnym kraju, nawet po 25 latach upadku komunizmu, w żaden sposób nie widać dla nich żadnej dochodowej perspektywy. Nic więc dziwnego, że marzeniem młodego pokolenia Polaków pozostaje wyjazd z ojczyzny.

Co się stało z naszym krajem, dlaczego jesteśmy wciąż tak bardzo sparaliżowani gospodarczo? Aktualny kryzys ekonomiczny świata to jedno, ale nasza wewnętrzna polityka to drugie. Kogo teraz obwiniamy?

Szczęśliwie wyzwolone z reżimu komunistycznego państwo polskie nadal nie może stworzyć mu godnych miejsc pracy oraz prawdziwie wspomóc rozwój drobnych przedsiębiorców i biedniejszych rodzin.

Czyżby jednym z największych osiągnięć naszych czasów miałoby być porozumienie z Europą w kwestii otwartych granic?

Bowiem to chyba z nich najbardziej dziś korzystamy szukając sposobności na opuszczenie kraju bez perspektyw.

Czyż nie chcieliśmy, by Polska rozkwitła i zmieniła swoje oblicze? Co się stało z tym pięknym krajem nad Wisłą? Do Polski nie chcą przecież wracać nawet bezdomni, którzy posmakowali życia na europejskich ulicach.
Co to jest sukces?
Słowo „sukces” zwykle kojarzymy z wielkimi czynami i osiągnięciami. I chociaż sukces to działanie na najwyższym poziomie własnych możliwości po to, by spełnić swoje plany, to z sukcesami w obcym kraju bywa tak, że z reguły nasze ambicje nagle się kurczą, a sukcesami stają się rzeczy znacznie prostsze, co nie znaczy gorsze.

Ciepłe słowa czy prawdziwe uczucia, wspieranie się wzajemnie na duchu – to dopiero sukcesy w tym wielkim zmaterializowanym świecie! Bo czyż nie dopiero tu, na imigracji odczujemy i zrozumiemy bardziej potrzebę kontaktu i bliskości z drugim człowiekiem?

Kogoś może to zdziwić, ale dla niejednego imigranta wielkim sukcesem dnia może być radość z faktu, że zrozumieliśmy wszystko, o czym mówił do nas sąsiad. Ta prosta satysfakcja z komunikacji może być motywująca i jednocześnie budująca nowe relacje.

Wielkim sukcesem może być także znalezienie mieszkania w dobrej cenie, za które będziemy w stanie regularnie płacić, bez pożyczek i troski o to, że nie damy sobie rady. Samo wyzbycie się strachu życia wśród obcych ludzi jest sukcesem, bo sukcesy na imigracji przyjmują rangę innego wymiaru.

To po prostu zadowolenie z radzenia sobie w codziennym życiu, w nowej rzeczywistości, wśród ludzi, których może rozumiemy i z którymi przebywamy, ale od których tak naprawdę kulturowo jesteśmy i tak co najmniej o całe tysiąc kilometrów dalej.

Pan Jan, 50 lat: „Dla mnie w życiu na obczyźnie sukcesem jest to, że cały czas pozytywnie patrzę na świat. Kiedy tu przyjechałem, to na początku było ciężko. Brak pracy, koszty utrzymania i zakwaterowania były wysokie, każdy to zna.

Pracowałem miesiąc lub dwa, potem znów nie miałem pracy przez miesiąc lub nawet trzy, ale nie zgłosiłem się po żadne zapomogi i benefity. Chciałem dowieść sam sobie, że Polak potrafi się odnaleźć bez niczyjej pomocy. Jestem z tego dumny.

Dziś mam własną, niewielką firmę, samochód dostawczy i dwóch pracowników. Ale nadal podrzucam sam ulotki do prywatnych domów z informacjami o moich usługach budowlanych. Dziś czuję się częścią Wielkiej Brytanii, ponieważ sam doszedłem do wszystkiego”.

Anna, 35 lat: „Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do UK, byłam mile zaskoczona okazywaną mi serdecznością ze strony rodowitych Brytyjczyków.

Mimo opisywanej w prasie niechęci względem obcokrajowców, pracuję tu ze wspaniałymi ludźmi i czuję się potrzebna. Fakt, że pracuję tu znacznie ciężej niż w Polsce, ale za to znacznie więcej zarabiam.

Mam pracę jako kelnerka w kafejce, ale przy tym jeszcze cztery razy w tygodniu dorabiam sobie wieczorami w miejscowym pubie. Pracuję wśród ludzi, uczę się języka i wiem, że zrobiłam już wielkie postępy.

Mam kilku dobrych przyjaciół i po prostu czuję się tu szczęśliwa. Moim największym sukcesem w UK jest moje osobiste szczęście i zadowolenie z siebie”.
Być na swoim miejscu w swoim życiu

 

Dotarłam ostatnio do wywiadu z 2011 roku z autorką książek, panią Romą Ligocką. W czasie swego pobytu w Polsce odniosła się ona do tego tematu: „Sukces jest wtedy… jeżeli cała ludzka kondycja nabiera specjalnego sensu… to to, co w naturalny sposób miewa dziecko, kiedy wie, że jest kochane, chciane i potrzebne.

Potem dorosłe życie pokazuje nam, że coraz mniej jesteśmy chciani, kochani i potrzebni. I zastanawiamy się, po co my się kręcimy na tym wielkim świecie”.

Słowa człowieka, który sam doświadczył życia na imigracji, brzmią przekonująco. Z bogatą nutą życiowej prawdy i doświadczenia Ligocka dodaje: „Sukces to racjonalne poczucie, że jesteśmy na swoim miejscu w swoim życiu.

Sukces – to nie musi być wielka rzecz, wielki pieniądz, ani wielka sława, ale poczucie, że na naszym poletku, w naszym konkretnym życiu nie robimy wszystkiego na darmo, że to (co robimy – przyp. red.) się nam przydaje, a jeszcze jeśli przydaje się innym ludziom, to jest największy sukces”.

Największy sukces to sukces lekarza, który widzi, że jego pacjent, który ledwo dychał, nagle skacze i biega, nauczyciela, który coś tym dzieciom dał (…). Małe sukcesy w życiu są najcenniejsze (…)”. Idąc za tokiem tego myślenia, doceniajmy zawsze nasze małe sukcesy, które tak naprawdę są wielkie.

Obowiązkiem imigranta jest budowanie lepszego świata, więc cieszmy się z faktu, jeśli stajemy się takimi budowniczymi, szanujmy zarówno rodaków jak i tubylców.

Cieszmy się z tych małych sukcesów, jeśli pomagamy koledze, kiedy nie ma na bilet do Polski lub kiedy odwiedzamy brytyjską staruszkę i niesiemy jej radość robiąc zakupy.

Nie wdawajmy się w absurdalne konflikty w kręgach z rodakami i poza nimi. A jeśli jest komuś tu bardzo źle i czuje się dyskryminowany, to na co czeka? Granica w stronę wyjazdu jak i przyjazdu jest przecież tak samo… szeroko otwarta!

Taki wyjazd do siebie być może okazać się prawdziwym sukcesem niezadowolonego z życia imigranta! Bo czyż odnalezienie spokoju emocjonalnego i własnej godności, to nie sprawa honorowa?

author-avatar

Przeczytaj również

Rachunki za najem i energię wzrosły od dekady o 6000 funtówRachunki za najem i energię wzrosły od dekady o 6000 funtówBezrobocie w UK rośnie w obliczu zastoju na rynku pracyBezrobocie w UK rośnie w obliczu zastoju na rynku pracyBiustonosze bez podatku VAT. Apelują o to pracownicy służby zdrowiaBiustonosze bez podatku VAT. Apelują o to pracownicy służby zdrowiaZamknięcie odcinka M25 w maju – gdzie wyznaczono objazdy?Zamknięcie odcinka M25 w maju – gdzie wyznaczono objazdy?Tworzenie deepfake’owych obrazów o charakterze seksualnym będzie przestępstwemTworzenie deepfake’owych obrazów o charakterze seksualnym będzie przestępstwemOsoby niepełnosprawne otrzymają 2800 funtów mniej po przejściu na UCOsoby niepełnosprawne otrzymają 2800 funtów mniej po przejściu na UC
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj