Życie w UK

Temat numeru: Potraktowali Polaków jak śmieci, ale kara ich nie ominie

Uznali, że jest lepszy sposób na zarabianie niż ciężka praca. Okradali rodaków ściągając ich do Wielkiej Brytanii i teraz za swój proceder odpowiedzieli. Erwin i Krystian Markowscy zostali skazani na szęść lat więzienia za krzywdy, jakie wyrządzili rodakom. I jeszcze po 2,5 roku więzienia za oszukiwanie ich, że do pracy zwerbowała ich legalna firma. Oszuści mamili Polaków dobrze płatną pracą w magazynie Sports Direct w Shirebrook. Jednak bezwzględnie ich wykorzystali i oszukali – łącznie na ponad 40 tys. funtów. Na Wyspy ściągnęli w sumie 18 osób.

Temat numeru: Potraktowali Polaków jak śmieci, ale kara ich nie ominie

Sportdirect

Sposób braci na nabijanie sobie kabzy był prosty. Kradli wynagrodzenie, które należało się ludziom ściągniętym do pracy. W ten sposób podpadli pod ustawę o współczesnym niewolnictwie. I za to było po sześć lat więzienia. Ale to jeszcze nie cała kara, bo zarobili dodatkowo po 2,5 roku za podszywanie się pod kogoś innego, Erwin i Krystian podawali się za uprawnionych pośredników pracy. Oszuści wyszukiwali w Polsce ludzi, którzy chcieliby wyjechać do pracy do Wielkiej Brytanii. Otwierali konta bankowe na ich nazwiska i w ich imieniu ściągali większość należnego im wynagrodzenia z firmy w Shirebrook. Zamiast 265 funtów zostawiali rodakom po 90 funtów na tydzień, a reszta szła do kieszeni oszustów.

Dość wyzysku i oszustwa

Proceder runął, kiedy jedna z poszkodowanych osób poszła na policję i opowiedziała o wszystkim śledczym. Wskazała też miejsce swojego zamieszkania razem z innymi Polakami. Warunki były tam fatalne, różniły się od tych, jakie obiecywano im przed wyjazdem z Polski. Sędzia Steven Coupland z Nottingham nie szczędził mocnych słów braciom, a ich działania określił jako sprytny i cyniczny sposób na życie. Manipulując i zastraszając rodaków mieli z tego korzyści majątkowe.

Przy okazji tej głośnej sprawy wypowiedział się też rzecznik prasowy firmy Sports Direct. Mówił, iż pojmanie i przykładne ukaranie oszustów dało wyraźny sygnał, że jego firma nie będzie tolerować takich działań. 
Bracia znaleźli się w Shirebrook dzięki Transline, agencji, która zajmowała się rekrutacją pracowników. Rzecznik Transline wyjaśniał, że bracia nie mieli jednak nic wspólnego z tą firmą.

Prawie jak Kanada

Bracia roztaczali przed werbowanymi wspaniałe perspektywy, obiecywali wiele: opłacenie podróży, dobrą pracę, wygodne mieszkanie, ale po przyjeździe Polaków do Wielkiej Brytanii konfliskowano im paszporty i inne dokumenty, potwierdzające ich tożsamość. Bracia byli sprytni, wyrachowani oraz bezwzględni. Nie „patyczkowali się” z rodakami, którzy znaleźli się na obczyźnie, oszukiwali ich na zarobkach, sami zaś napychali sobie kabzę.

Wydawało im się, że nikt nie wpadnie na ślad oszustwa, werbowali przecież do szanowanej firmy, która należy do brytyjskiego miliardera Mike Ashley’a, a której centrala znajduje się w Shirebrook w Derbys. Krystian i Erwin zabierali po przyjeździe na Wyspy Polakom nie tylko paszporty i inne dokumenty podróży, ale także karty kredytowe zaraz po tym, jak tylko swoim ofiarom założyli konta.

Zwerbowani pracownicy musieli, jak wyszło na jaw na rozprawie w sądzie, podpisywać umowę zawieraną rzekomo z agencją pracy. Tyle, że zamiast 265 funtów, jakie ci ludzie zarabiali tygodniowo bracia wypłacali im zaledwie jedną trzecią poborów. Markowscy działali ostrożnie w swoim procederze, wybierali z bankomatów tylko po dwa tysiące funtów dziennie, by nie przekraczać limitów, by nikt nie zorientował się, że dokonują jakiś podejrzanych operacji finansowych.

Polacy zmuszali rodaków do niewolniczej pracy w Sports Direct! Teraz posiedzą w więzieniu…

Angielskiego „ni w ząb”

Co ciekawe, obaj bracia, którzy chcieli uchodzić za bystrzaków, języka angielskiego prawie nie znali, a już na pewno nie na tyle, by posługiwać się nim w sądzie. Dlatego przydzielono im do pomocy tłumaczy. Sędzia Steven Coupland, który wymierzył karę obu oszustom nie krył swojego oburzenia z procederu, jaki prowadzili ci Polacy.

Mówił, że okradali ludzi, którzy ciężko pracowali i żyli w koszmarnych warunkach. – Niektórzy ze ściągniętych do pracy mieszkali w warunkach nie nadających się tak naprawdę do życia – mówił wspomniany sędzia i dodawał: „traktowali swoich rodaków jak śmieci, dawali im tylko niewielką część ciężko przez nich zarobionych pieniędzy”.

Prokurator Luke Blackburn z kolei powiedział w sądzie, że bracia ukradli w sumie, bo tak to trzeba nazwać nie 35 tysięcy, jak wstępnie ustalono, ale dokładnie 41,570 funtów w okresie jednego roku. Zdaniem prokuratury obmyślili swój plan wcześniej, przygotowali go w najdrobniejszych detalach, a potem tylko kasowali pieniądze od wciągniętych w pułapkę rodaków. I tak działali od marca 2015 do lutego 2016.

38-letni Erwin z Cedar Road w Forest Fields i o trzy lata od niego młodszy Krystian z Harcourt Road w tym samym mieście byli zaskoczeni, że brytyjskie służby ich namierzyły, aresztowały i postawiły przed sądem. Publika przysłuchująca się tej sprawie w sądzie w Nottingham nie mogła uwierzyć, że takie rzeczy jeszcze się dzieją we współczesnym świecie i to w kraju, który ma sprawną policję, świadomych ludzi i dobre sądy.

A jednak… Sprawa ujrzała światło dzienne 31 stycznia ubiegłego roku, kiedy to jedna z poszkodowanych osób powiedziała w końcu: dość wyzysku i oszustwa i poszła złożyć skargę na posterunek policji przy Radford Road w Nottingham. Osoba ta powiadomiła również, że mieszkała w jednym z mieszkań przy pobliskim Radford Boulevard razem z kilkoma Polakami w fatalnych warunkach. Mężczyzna powiedział od razu, że został wynajęty do pracy dla firmy Sports Direct, ale jego pieniądze „kontrolują” bracia Erwin i Krystian Markowscy.

Bili i zastraszali

Dodał on, że był świadkiem, jak bracia bili niektórych pracowników i zastraszali ściągniętych do pracy Polaków. Na szczęście policjanci od razu poważnie potraktowali ten sygnał i kilka patroli udało się pod wskazany adres. A potem sprawa trafiła w ręce śledczych. Wspomniany sędzia Steven Coupland mówił, że bracia mamili ludzi spełnieniem ich marzeń o dobrych warunkach życia, dobrej pracy i godnym wynagrodzeniu. Na miejscu nic jednak nie było prawdziwe, tylko obietnice bez pokrycia, koszmarne warunki i licha zapłata za ciężką pracę. Zamiast godnych warunków do mieszkania, były stare materace zalane moczem, a w wielkim pokoju dla kilku ludzi było tylko jedno łóżko.

Podejmując pieniądze bracia korzystali z kart kredytowych naciągniętych ludzi, by nie przekroczyć limitu na swoich kartach. Praktyka była taka, że nigdy nie oddawali ludziom całej wypłaty, tylko mniej niż jedną trzecią wynagrodzenia. Sędzia precyzyjnie wyliczał przestępstwa popełnione przez Polaków, a więc nie tylko wykorzystywanie ich w pracy i okradanie z pieniędzy, ale też oszustwo, bo nie pracowali oni dla agencji, której nazwa widniała na dokumentach podpisywanych przez oszukanych.

Polka urodziła dziecko w toalecie – ze strachu przed zwolnieniem z pracy!

Za to ostatnie przestępstwo, jak podkreślał sędzia bracia dostali 2,5 roku więzienia (poza sześcioma latami za pierwsze z tych przestępstw). – Kontrolowaliście dokładnie tych ludzi, zabraniając im kontaktować się z innymi osobami, zastraszaliście ich, ograniczaliście im możliwości poruszania się po mieście, w któryn ich rozlokowano – wyjaśniał sędzia. – Pozostawiliście ich na pastwę losu, oni byli niemal całkowicie odizolowani od normalnego świata, pozostawało im tylko chodzenie do pracy, by zarabiać na swoich „panów” – dodawał sędzia.

Traktowany jak śmieć

Najbardziej wstrząsające były zeznania jednego z poszkodowanych, który żalił się śledczym, że był traktowany nawet nie jak najgorszy człowiek, ale jak śmieć – wspominał sędzia. „Ale kto przebywa w tym kraju, nawet ten najbardziej izolowany jest przez nasze prawo chroniony i to prawo w końcu stanęło po jego stronie, po stronie pokrzywdzonego” – brzmiały słowa sędziego.

Erwin Markowski, który zmieszany na sali sądowej siedział koło tłumacza miał w swoim życiorysie i dobry czas, na co zwracał uwagę sąd. Otóż sędzia odczytał list od jego córki, która opisała go jako troskliwego ojca, który w pewnym momencie jej życia jako jedyna osoba zajmował się nią będąc i matką i ojcem jednocześnie. Biorąc pod uwagę ten fakt i to, że sam kiedyś ciężko pracował i miał trudne warunki finansowe dostał taki, a nie inny wyrok, brzmiało w uzasadnieniu sędziowskiej decyzji o ukaraniu oszustów.

– Zakładamy, że początkowo nie miała to być działalność obliczona na wykorzystywanie innych, ale od stycznia 2015 roku taka właśnie zaczynała się stawać, a potem już był to ich proceder – dodawał sędzia. Sędzia wyjaśniał też, że Krystian Markowski również miał wcześniej jaśniejszą stronę swojego życia. Ten mężczyzna ma syna, który jest bardzo z nim zżyty i teraz bardzo będzie mu brakować ojca.

Pamiętać o pokrzywdzonych

– Te wszystkie okoliczności oczywiście brałem pod uwagę przy orzekaniu o karze. Pamiętać jednak trzeba przede wszystkim o pokrzywdzonych przez oskarżonych, oni przeszli trudne chwile w naszym kraju – wspominał sędzia Coupland. Już po zakończeniu sprawy wypowiedziała się detektyw Sarah Fearn z policyjnej grupy z Nottinghamshire, zajmującej się najgroźniejszmi przestępstwami: Markowscy systematycznie okradali ludzi, oni z tego żyli. To, co robili to było współczesne niewolnictwo, a na nie nie ma przyzwolenia.

Jak ujawnili brytyjscy dziennikarze, którzy zajmowali się tą aferą, pracujących Polaków przeszukiwano, czy przypadkiem czegoś nie wynieśli z zakładu, dostawali oni nie dość, że wynagrodzenie poniżej minimalnych stawek przewidzianych prawem, to jeszcze ich z tego bracia okradali. W sądzie pokazano dokładnie oszukańczy proceder obu braci.

Zwerbowanych Polaków posłano do pracy w Shirebrook via Transline, firmę zajmującą się pozyskiwaniem pracowników do Sports Direct. Rzecznik Transline: „Ci dwaj bracia nie mieli żadnych układów z Transline” i dodawał, że dochodziły sygnały na policję, iż działa jakaś grupa wykorzystująca Polaków. – Podjęliśmy liczne działania, między innymi polegające na sprawdzeniu przepływów pieniędzy na dziwne konta, resztą zajęła się już potem policja – dodawał rzecznik Transline.

Największy brytyjski związek zawodowy, Unite, zgłosił na policję od razu, po otrzymaniu pierwszych sygnałów, iż dochodzi do nieprawidłowości i wykorzystywania ludzi, aby natychmiast wszcząć dochodzenie w tej sprawie. Asystent sekretarza generalnego związku, Steve Turner, porównał zachowania Markowskich do sytuacji przedstawionych w powieściach Dickensa. – Szokuje, że to wszystko działo się w Wielkiej Brytanii i to w XXI wieku – dodawał.

Jakub Mróz

Zagłodzeni, brudni i chorzy – polscy niewolnicy uwolnieni z brytyjskiego obozu pracy

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Nauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuNauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuPoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkolePoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkoleFirma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj