Życie w UK

Temat numeru: Polka przez miłość do Brytyjczyka straciła zdrowie, pieniądze i reputację

Nasza bohaterka w Polsce przeszła poważną operację, myślała, że to już koniec jej życia, bo dopadł ją nowotwór. Doszła do siebie i wtedy zdecydowała się na zmianę w swoim życiu, chciała coś jeszcze osiągnąć, założyć na przykład własny biznes, wszystko to po to, aby zostawić po sobie dobre wspomnienia i jak się uda, zmienić los innych. Polka miała też nadzieję znaleźć partnera życiowego, który będzie z nią w dobrych i złych chwilach życia. W Polsce nie mogła dostać żadnej pracy, zbliżała się do pięćdziesiątki. Zdecydowała się więc na wyjazd do Wielkiej Brytanii. Dlaczego właśnie tu?

Temat numeru: Polka przez miłość do Brytyjczyka straciła zdrowie, pieniądze i reputację

Polka

Bo wcześniej mieszkała 10 lat na Florydzie i mówi dobrze po angielsku. Dopiero po jakimś czasie przekonała się, jak trudno odmienić swój los. Ale od początku…

Nowe życie w UK

Do Anglii Kamila (imię naszej bohaterki zmieniliśmy dla jej bezpieczeństwa) przyjechała trzy lata temu sama. Nie miała żadnej rodziny ani przyjaciół, ale obiecała sobie, że nie będzie starać się o benefity, bo chciała wszystkim i sobie udowodnić, że samotna kobieta, bez faceta, też da sobie radę w obcym kraju. Wybrała Newquey, miasto w Kornwalii. Przez pierwsze dwa tygodnie mieszkała w hotelu i jednocześnie starała się o pracę.

– Ponieważ pracowałam wcześniej jako opiekunka osób starszych, więc zaczęłam poszukiwania w tym kierunku. Jednak wszystkie agencje pytały mnie o minimum trzy lata doświadczenia na Wyspach, nie chciały honorować mojego doświadczenia i referencji z Florydy – opowiada. Jedyne na co mogła liczyć, to ciężkie przypadki z dźwiganiem starszych, schorowanych ludzi w domu opieki. Musiała po jakimś czasie zrezygnować, bo odezwały się problemy z kręgosłupem i po kobiecej operacji.

Za resztę pieniędzy, które zabrała z Polski wynajęła pokój, ale właściciel, który mieszkał na dole budynku zaczął wyłączać jej wodę i mówił, że może brać prysznic u niego w mieszkaniu, a jak będzie dla niego miła, to da jej referencje, które potrzebuje do każdej agencji pracy. Stanęło na tym, że przez tydzień nie mogła się praktycznie umyć, nie chciała bowiem ryzykować brania pryszniców u faceta, który popalał cały dzień marihuanę, co czuć było w całym domu. Nasza bohaterka postanowiła wtedy wyprowadzić się do innego, większego miasta – Exeter. Tu wynajęła pokój u Polaka.

Co po Brexicie stanie się z tymi Polakami, którzy potrzebują stałej opieki medycznej NHS?

„Oszczędzali” na wynagrodzeniu

Pracowała jako opiekunka osób starszych z zamieszkaniem w jednej z agencji. Pracowała po 12-14 godzin dziennie z chorą psychicznie babcią, ale płacono jej tylko za 8 godzin. Kiedy upomniała się o resztę pieniędzy, powiedziano jej, żeby zapomniała o referencjach do innych agencji, potrzebnych do pracy w tym zawodzie. Spróbowała więc pracy w domu opieki w Alpinghton.

Pracowników było tam za mało, cierpieli na tym chorzy. Pewnego razu, kiedy chciała nakarmić chorą kobietę, usłyszała, że jej rodzina chce, by już umarła, więc nie ma tego robić. Zrezygnowała z pracy, bo nie mogła na taką postawę przystać. Zachowała tylko podbitą przez menadżera kartkę z godzinami pracy. Ponieważ nie wypłacono jej po raz kolejny pieniędzy, zawiadomiła o tym sąd pracy. I po trzech miesiącach pieniądze się znalazły. Potem były dorywcze prace jako pakowacz kalendarzy w magazynie oraz w call centre.

Miała problemy z Polakiem, u którego wynajmowała pokój, bo zaczął domagać się coraz większych opłat, a kiedy wyprowadzała się, skonfiskował część jej mebli, strasząc na odchodne kolegami, gdyby przypadkiem dochodziła swojego. W tej sytuacji Kamila zmuszona była sprzedać swoje mieszkanie w Polsce. Postanowiła, że musi zmienić życie i otworzyć własny biznes, by skończyć z poniżającą, ciężką pracą i pomiataniem nawet przez rodaków.

 

27-letnia Polka zamordowana w egipskim kurorcie! [wideo]

Partner na horyzoncie

Sprzedała mieszkanie w Polsce i przeprowadziła się do Plymouth. Tu wynajęła małe mieszkanie, zapisała się na kursy kosmetyczne i stylistki paznokci z myślą o otworzeniu swojego salonu piękności. Poznała wtedy sympatycznego, jak jej się wydawało Anglika. Po krótkiej znajomości Brytyjczyk wprowadził się do jej mieszkania. Ona za nie płaciła, podobnie jak za jedzenie.

Przez dwa miesiące mieszkali razem z jego synem, dla którego Polka gotowała i opiekowała się nim. Sądziła, że znalazła wreszcie życiowego partnera. Płaciła za ich wspólne podróże, kupowała mu ubrania, bo narzekał, że musi płacić kartę kredytową swojej byłej żony. Anglik był bardzo miłym człowiekiem, szczególnie w momentach kiedy odwiedzali ich pracownicy „social services”, którzy pytali Polkę, jak ją traktuje i czy przypadkiem nie bije tak jak swojej poprzedniej żony.

Kobieta nie mogła uwierzyć w te opowieści, ponieważ wszystko toczyło się normalnym torem, nie było podejrzanych zachowań Anglika, przeciwnie – nie brakowało z jego strony wyrazów sympatii i słów miłości na każdym kroku. Zaczęła szukać lokalu, który można by wynająć na salon piękności. Jej partner jednak bardzo ją przekonywał, by wynajęła lokal w North Prospect, należącego do Plymouth Community Homes, gdzie do dzisiaj pracuje on jako menager.

Nie lubią obcych

Polka nie wiedziała, że ta część miasta jest zamieszkana przez ludzi nastawionych wrogo do emigrantów ze Wschodniej Europy. Podejrzewa, że jej partner od początku to ukartował, by zaszkodzić jej biznesowi. Jej pracownice też były przez niego zastraszane. Kiedyś jedna z klientek wyszła z salonu z rozjaśniaczem na głowie i zaskarżyła Polkę, by ta za zniszczenie jej włosów zapłaciła dziesięć tysięcy funtów.

Jenny sprawę wygrała, bo miała nagranie CCTV, ale niekorzystna opinia o jej biznesie już poszła w świat. Jakiś czas potem przeprowadziła się do wynajmowanego domu przez jej brytyjskiego partnera. Zamieszkali tam z jego synem, a druga jego pociecha wpadała na weekendy. Okazało się wkrótce, że Anglik dostał wiadomość od swojego adwokata, że Sąd Rodzinny zadecydował o zabraniu mu jednego syna i umieszczeniu go w rodzinie zastępczej.

Theresa May zabroni imigrantom z UE sprowadzać swoje rodziny do Wielkiej Brytanii?

Potwór, nie człowiek

Ta wiadomość zmieniła go w potwora, którym jak się okazało był już od dawna, tylko umiejętnie odgrywał rolę cudownego partnera, żeby mógł dzięki Polce urządzić sobie mieszkanie i w ten sposób pokazać, że jest dobrym tatusiem i może zatrzymać przy sobie syna. Zaczęło się ubliżanie, zastraszanie, agresywne traktowanie w łóżku, a nawet wyrzucanie Polki na ulicę razem z jej rzeczami.

Kiedy kobieta chciała dzwonić na policję, usłyszała: „Ja jestem Anglikiem ty Polką, nikt ci nie uwierzy, jak będziesz rozrabiać, to cię wyrzucą z tego kraju, a ja nigdy nie zapomnę, że przez ciebie straciłem syna”. Uciekła wtedy Kamila do domu jego ojca, który „dał” jej swoje nazwisko jeszcze przed otworzeniem salonu, by było jej łatwiej biznes prowadzić. Zamieszkała w pokoju na poddaszu i zaprzyjaźniła się ze starszym panem. Usłyszała wtedy od niego prawdę o jego synu, a jej partnerze, że był draniem, który pomiatał i bił swoje partnerki.

Kiedy Charles (tak ma na imię starszy pan) zadzwonił do syna z pytaniem: „Kiedy Kamila może odebrać swoje meble, obrazy i dekoracje z twojego domu?” usłyszał, że umowa najmu jest na jego nazwisko i wszystko tutaj jest jego, a policja, jeśli chce, może sobie przyjeżdżać do woli. Te słowa tak strasznie wzburzyły Charlesa, że powiedział, że to nie jest jego syn, tylko potwór i nie chce go więcej widzieć, a na dodatek zmieni testament, żeby nic nie dostał po jego śmierci.

Parę miesięcy później Charles dowiedział się, że ma raka i zostało mu parę miesięcy życia. Ponieważ Kamila dostała od niego sześć tysięcy funtów na otwarcie salonu, oświadczył, że nie chce żeby komuś te pieniądze oddawała, ponieważ była to jego inwestycja, szczególnie po tym, jak jego syn znęcał się nad nią i ją poniżał. Jej partner zrozumiał, że jeżeli nie pogodzi się z Kamilą, to straci pół domu po umierającym ojcu.

Zaczął więc błagać ją, by ta do niego wróciła, obiecywał, że chce być z nią do końca życia. Niestety kobieta nie wyczuła jego kolejnej gry i zgodziła się na powrót, ponownie z nim zamieszkała. Zaczęła go namawiać, żeby zapomniał o przeszłości i zaczął się spotykać znowu z ojcem, bo życie Charlesa dobiega końca.

Miał inną na boku

Okazało się jednak, że jej partner ma na boku inną kobietę. Po jakimś czasie zaczęła się ona nawet pojawiać w ich domu, kiedy tylko Kamila szła do pracy. Życie tej ostatniej zamieniło się w koszmar. Była obrażana na każdym kroku, Anglik ubliżał jej, a oglądając grę na swoim wielkim telewizorze, gdzie części ciała eksplodują na cały ekran, mówił: „Jak pójdziesz na policję, to tak skończysz”. Straszył Polkę, że wykończy ją i jej biznes, jak od niego odejdzie i wtedy wyrzucą ją z Wielkiej Brytanii.

To nie wszystko, bo zaczął też zastraszać pracowników jej salonu piękności, by wykonywali prace tak, aby żaden klient po fatalnej usłudze tam już nie wrócił. To sprawiło, że od Kamili odeszła jej najlepsza fryzjerka, namówił też kosmetyczkę, by naderwała klientce skórę przy woskowaniu i robiła inne czynności tak, by tylko zaszkodzić reputacji zakładu. Klientki zaś namawiał do umieszczania złych opinii o salonie Polki na Facebooku i Grouponie.

W atmosferze zastraszania odchodziły kolejne pracownice. Na swoje nieszczęście Polka zatrudniła w swoim interesie m.in. córkę jej partnera, której ojciec obiecał, że jak wykończą Jennę to ona przejmie zakład. A to była inwestycja Polki, wpakowała w nią około 30 tysięcy funtów, m.in. w remont i sprzęt. Ostatnia fryzjerka przyszła do pracy tylko na trzy dni, podpisała umowę z dwutygodniowym wypowiedzeniem, odprawiała zainteresowanych klientów do „po świętach”, przesłała SMS-a, że więcej nie przyjdzie do pracy i pisała o właścicielce na Facebooku: „Kamila jest wstrętną, rządzącą suką pomiatającą pracownikami”.

Po wyprowadzeniu się od partnera Jenny zamieszkała z tyłu salonu, bo nie stać jej było na wynajęcie pokoju, miasto zaś odmówiło pomocy, ponieważ na Polkę miał być zarejestrowany salon piękności o określonej wartości. Jenna dopiero po jakimś czasie dowiedziała się, że władze były w błędzie, bo wartość biznesu, który nie przynosi zysków jest tylko wartością sprzętu, a na taka sumę wzięła ona kredyt.

Po pół roku mieszkania w salonie, Jenny zaczęła sprawę od nowa z inną urzędniczką z władz miasta. Pokazała jej list z Plymouth Community Homes wzywający ją do sądu za nielegalne mieszkanie w lokalu biznesowym, grożono cofnięciem umowy najmu i konfiskatą 20 tys. funtów włożone w remont. W ostatniej chwili organizacja PATH pomogła jej, dając pokój dla ludzi znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej.

Sytuacja dziś jest taka, że Polka ma trudności z płaceniem rachunków, nie ma klientów i pracowników i tylko cud może ją uratować przed przejęciem lokalu przez jej byłego, znęcającego się nad nią partnera. – Właśnie zmieniłam nazwę salonu, żeby pozbyć się złych opinii o tym miejscu i dać szansę na nowy początek dla wynajmujących ludzi. Nie wiem jednak, czy tacy się znajdą – zastanawia się Polka. 

Cezary Niewadzisz

Pijany Polak w centrum miasta krzyczał, że pozabija wszystkich muzułmanów! Trafił przed sąd

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Polska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiKursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?Kursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj