Życie w UK

Temat numeru: Polacy skatowali brytyjskiego profesora za £2000

Czterech polskich bandziorów brytyjski sąd skazał w sumie na 64 lata. Była to kara za wtargnięcie do londyńskiego domu jednego z profesorów, którego okrutnie skatowano. Najbardziej szokujące było to, że ten bandycki kwartet nigdy nie powinien dostać się na Wyspy, tylko gnić za kratami w Polsce.

Temat numeru: Polacy skatowali brytyjskiego profesora za £2000

Paul

Brytyjczycy są załamani, nie mogą uwierzyć, że bezkarnie zalewa ich fala kryminalistów z krajów Europy Środkowej i Wschodniej, w tym także niestety z Polski.

Skatowany w domu
Ofiara ataku z 11 sierpnia roku 2014 Paul Kohler, to szanowany obywatel, naukowiec, ślady pobicia przez polskich bandytów na twarzy ma jeszcze do dzisiaj. Polscy kryminaliści z lubością go katowali, grozili też jego żonie Samancie MacArtur. Kiedy przestępcy słuchali wyroku, mieli już miny nietęgie.

Dwóch z nich dostało po 19 lat odsiadki, dwóch pozostałych po 13 lat więzienia. „Bohaterami” przestępczego rajdu, którzy zarobili po 19 lat byli: Pawel Honc i Mariusz Tomaszewski, z kolei Oskar Pawłowicz i Dawid Tychon mają następne 13 lat spędzić za kratami.

Sędzia Susan Tapping ogłaszając wyrok przypomniała, że Polacy wtargnęli do domu Kohlera licząc na solidne łupy, jak wyjaśniali w śledztwie. Pomylili jednak najwyraźniej adresy, bo to nie ten dom miał być, jak się podejrzewa, obiektem ich ataku. Kohler został zaskoczony przez intruzów podobnie jak jego żona oraz trzy z ich czterech córek.

Połamana szczęka, wybity bark, pokancerowana twarz, bandyci z lubością okładali tego spokojnego mężczyznę, który bronił swojego domu i swojej rodziny oraz godności. Kiedy sędzina odczytywała wyrok Honc, Tomaszewski, Pawłowicz i Tychon milczeli jak grób, na ich twarzach pojawił się strach. Zdali sobie sprawę, że najlepsze lata spędzą za kratami.

Nie jestem mściwy, ale to dobry wyrok, przecież oni naruszyli mój i mojej rodziny spokój, a tak naprawdę nigdy nie powinno ich być w naszym kraju – komentował już poza sądem wyrok Kohler.

Nie skaczę z powodu tego wyroku z radości, mam nadzieję, że skazani przemyślą swoje dotychczasowe życie, tylko od nich zależy, jak potoczą się potem ich losy. Mam też nadzieję, że czas zaleczy te rany, nie tylko fizyczne, jakich ja i moi najbliżsi doznaliśmy – dodawał.
Musieli pomylić adres
Pytany o to, czy dowiedział się, dlaczego to właśnie on stał się celem ataku, doszedł do wniosku, po rozmowie z policjantami prowadzącymi sprawę, że polska banda pomyliła adresy i stało się. – Jestem przekonany, że tak właśnie było, że pomylili adresy, ja nigdy nie obnosiłem się z żadnym bogactwem, to musiał być zły adres – mówił Kohler.

Prokurator Charles Evans mówił z kolei w sądzie o potwornym strachu Kohlera po tym, jak został on napadnięty. Bał się autentycznie o życie swoje i swoich bliskich. Atak bandziorów zaczął się w momencie, kiedy Kohler tylko otworzył drzwi. W tym czasie jego córka Eloise ze swoim przyjacielem Geraintem byli na górze.
Kominiarki i rękawiczki
Kiedy w drzwiach pojawiło się czterech typów w kominiarkach i w lateksowych rękawiczkach na rękach, widać było, że to profesjonaliści w swoim fachu.
– Nie mówili nic, nie grozili, o nic na początku nie pytali, tylko na Kohlera spadł grad uderzeń, bili go pięściami i kopali po całym ciele – mówił Evans.
Kiedy jeden z bandziorów krzyknął: „gdzie są pieniądze?”, a Kohler odpowiedział mu: „to zły adres”, bicie wcale nie ustało. Bandyci byli jeszcze bardziej rozjuszeni, widać, że do szału doprowadziła ich pomyłka, jak podejrzewali śledczy zajmujący się tą sprawą.

Kohler, który jest kierownikiem Wydziału Prawa w Szkole Afrykanistyki i Studiów Orientalnych w Londynie powalony został na podłogę. Wtedy jeden z osiłków usiadł mu na klatce piersiowej i walił z całych sił po twarzy. – Kohler wspominał w śledztwie, że ten typ okładając go bez przerwy miał z tego radość.

Traktował katowanie jak rozrywkę – dodawał Evans. Podczas tego kilkuminutowego zaledwie napadu bandyci grozili też Kohlerowi pałką, domagali się od niego wydania gotówki, choć dostali informację, że takiej nie ma w domu. W tym czasie dwóch napastników wpadło na górę, tam sterroryzowali żonę Kohlera, jego córkę i jej przyjaciela.

Kiedy kobieta, którą bandyci chcieli przywiązać do krzesła próbowała uciec, jeden z bandziorów chwycił ją za włosy i z wyraźnym wschodnioeuropejskim akcentem zagroził, że jeśli jeszcze raz to zrobi, to będzie po niej. Więcej szczęścia miała 24-letnia Eloise i Geraint. Korzystając z zamieszania schowali się w łazience, zablokowali drzwi i zadzwonili z komórki na policję.
Skatowali za 2 tys. funtów
– Kohler nie miał bladego pojęcia, dlaczego właśnie jego dom stał się celem ataku – mówił prokurator Evans i dodawał, że łupem bandziorów padły dwa laptopy i dwa telefony komórkowe. W sumie, jak podliczono, wartość ich „skarbów” nie przekroczyła dwóch tysięcy funtów.

Policja zresztą szybko odzyskała zrabowane przedmioty. Kohler podczas rozprawy dumnie patrzył prosto w oczy napastnikom, wcześniej złożył wyczerpujące zeznania, na ich podstawie sąd nie miał wątpliwości, jak potraktować tych drani.
Napaskudzili Polakom
Kohler mówił też podczas procesu o tym, ile zła zrobili bandyci polskiej społeczności na Wyspach. Po nagłośnieniu tej sprawy podniosła się w brytyjskiej prasie wrzawa, ciskano obelgi pod adresem wszystkich przebywających na Wyspach Polaków.

Sam Kohler mówił, że nie ma nic do Polaków, do tej fali imigrantów, którzy przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii. Ma tylko złość do takich jak ci, którzy go pobili i naruszyli spokój jego rodziny.
Padło też stwierdzenie, że ci bandyci nigdy nie powinni postawić nogi na brytyjskiej ziemi, byli bowiem doskonale znani policji i polskim sądom. W Polsce byli poszukiwani za przestępstwa, a mimo to bez trudu wyjechali sobie poza granice kraju.

Tego nie mogą pojąć zwykli Brytyjczycy. Jeden z bandytów uciekł w Polsce z więzienia, inni byli skazywani za poważne przestępstwa, takie jak rabunki i napady z bronią w ręku.
Wzmocnić kontrole
Ujawnienie tych rewelacji wzmogło naciski na brytyjskie władze, by wreszcie lepiej sprawdzano tych, którzy przyjeżdżają na Wyspy. Apelowano też o lepszą współpracę krajów unijnych, by tacy bandyci jak wspomniana polska czwórka nie mogła bezkarnie poruszać się po Europie.

Atmosferę dodatkowo podsycała sprawa zabójstwa dziewczynki Alice Gross, zamordowanej przez Litwina Arnisa Zalkalnsa, który – jak się okazało – był już w swoim kraju skazany za morderstwo, a mimo to przyjechał do Wielkiej Brytanii. Brytyjska policja nie miała problemów z ujęciem polskich bandytów.

Po tym jak Eloise zadzwoniła na 991, mundurowi byli na miejscu błyskawicznie i aresztowali Mariusza Tomaszewskiego i Pawła Honca, którzy mieli jeszcze krew na rękach. Sześć dni później ujęto prowodyra tej akcji Dawida Tychona.

Jechał on kradzionym samochodem. Miał przy sobie spory zapas narkotyków. Sprawiał wrażenie kompletnie zaskoczonego, w bagażniku auta był pojemnik z gazem, który mógł być używany podczas napadów.

Czwarty z oprychów, Oskar Pawłowicz wpadł dopiero po miesiącu, osaczono go w Leominster, Herefordshire. Cała czwórka miała bardzo bogatą kryminalną przeszłość, chodzili w Polsce na siłownię, szprycowali się sterydami, wspomagali się narkotykami i alkoholem.
Uciekł do Anglii
Tychon uciekł z Polski w roku 2012, udało mu się zbiec z zakładu karnego, gdzie odsiadywał wieloletni wyrok za kradzieże i napady. Jego prawa ręka, czyli okrutny kibol Tomaszewski, przyjechał na Wyspy w roku 2013 zaraz po tym, jak skończył odsiadywanie ośmioletniego wyroku. Przez polską policję określany był jako wyjątkowo groźny bandzior.

Pochodzi z Krakowa i jest zagorzałym fanem miejscowej drużyny piłkarskiej Cracovii. Uważany był za jednego z najbardziej okrutnych kiboli, który karał swoich wrogów w ulicznych starciach na ulicach podwawelskiego grodu.

Z kolei Pawłowicz, to ograniczony typ, łysol, który uciekając z domu Kohlera nie miał już na głowie kominiarki, nie było więc potem problemów z rozpoznaniem jego facjaty uchwyconej przez jedną z kamer w pobliżu domu napadniętego.

Po tym wydarzeniu podniosła się kolejna wrzawa, mówiono, że kosztowny program ochrony brytyjskich granic legł w gruzach, skoro bez problemów tacy ludzie jak czwórka bandziorów mogła przyjechać na Wyspy.

Wspominano o takich paradoksach, jak powoływanie się na prawa człowieka ludzi, którzy dopuścili się przestępstw na Wyspach i unikali przez to deportacji do swoich krajów.
Półtora tysiąca bestii
Szacuje się, że około półtora tysiąca najgroźniejszych kryminalistów z wielu krajów Europy, w tym z Polski bezkarnie chodzi po ulicach brytyjskich miast i miasteczek.

– To kolejny argument za tym, by lepiej kontrolować nasze granice, by ograniczyć przemieszczanie się takich ludzi, którzy nie powinni się u nas pojawić – grzmiał konserwatywny poseł Peter Bone. Brytyjska prasa z lubością opisywała członków polskiego kwartetu bandyckiego.

Dawid Tychon ma zaledwie 30 lat, ale jest już rasowym bandziorem. Ma na sumieniu liczne napady, kradzieże, handel narkotykami, choć przyłapany przez brytyjską policję przekonywał, że jest tylko zwykłym kierowcą ciężarówki. W Polsce posługiwał się podczas napadów bronią, napakowany, bo sterydami powiększał swoje mięśnie i klatkę piersiowa.
Dnia nie przepracował
Z kolei wspomniany Tomaszewski zaraz po zakończeniu odsiadywania kary przyleciał na Wyspy. Podjął pracę na lotnisku Heathrow i od razu ją… zakończył. Pierwszego dnia bowiem upił się, zażywał narkotyki, wywalono go od razu.
Jego była żona, która rozwiodła się z nim w roku 2003 i w Austrii rozpoczęła nowe życie z małym synkiem, opowiada, że to wyjątkowo okrutny typ, lepiej mu schodzić z drogi. – Ten facet jest szalony, gdyby była tylko możliwość, powinno się go trzymać przez cały czas za kratami – opowiadała kobieta.

 

Marek Piotrowski

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmu23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmuZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiCzy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Czy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Tesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiTesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonówRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonów„Tanie” linie lotnicze nie zawsze są najtańsze. Dlaczego?„Tanie” linie lotnicze nie zawsze są najtańsze. Dlaczego?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj