Styl życia

Temat numeru: Mordercy Daniela Pełki już nie żyją

Nie żyje Mariusz Krężołek, który odsiadywał dożywocie za współudział w zabójstwie pasierba, czteroletniego Daniela. Jego ciało znaleźli strażnicy w więzieniu Full Sutton. Nie wiadomo, czy było to samobójstwo, czy ktoś „pomógł” mu w zejściu z tego świata. Ciało 36-latka znaleziono wczesnym rankiem 28 stycznia podczas rutynowej inspekcji cel. Rzecznik służby więziennej podał, iż, mimo podjętej reanimacji skazańca, nie udało się go odratować. Dodał on, że w takim wypadku podjęto dochodzenie przez niezależną komisję, która wyjaśni okoliczności tego zdarzenia.

Temat numeru: Mordercy Daniela Pełki już nie żyją

Niektóre z brytyjskich gazet napisały, że Krężołek powiesił się w swojej celi. Rzecznik więzienia nie chciał jednak potwierdzić tej wersji zdarzeń.

Przed ojczymem matka

To kolejny już zgon osoby odpowiedzialnej za straszliwą śmierć Danielka. W lipcu ubiegłego roku powiesiła się w więziennej celi matka Danielka, Magdalena Łuczak. Kobieta zabiła się dokładnie w urodziny chłopca. Kobieta znęcała się nad czterolatkiem wspólnie z Krężołkiem i podobnie jak on, była skazana na dożywocie. 29-letnią Magdalenę Łuczak skazano na dożywocie w roku 2013. Uznano ją współwinną głodzenia i zabójstwa swego czteroletniego syna Daniela z poprzedniego związku. Kobieta trafiła do zakładu karnego Foston.

Kiedy wczesnym rankiem strażnicy robili obchód, zobaczyli leżącą na podłodze Łuczak. Wezwano natychmiast sanitariuszy, potem lekarzy. Na ratunek było już jednak za późno, skończyło się na wypisaniu aktu zgonu. Więzienie Foston Hall w Derbyshire uznawane jest za jedno z najcięższych na Wyspach. Szefostwo zakładu karnego chwali się nowoczesnym systemem monitoringu, co zapobiegało skutecznie wielu samobójczym próbom podejmowanym przez skazańców. Okazało się, że nie zawsze się udawało.

Strach przed grypserą

Łuczak była, jak zapewniali szefowie tej placówki, pod stałą ochroną strażników. Nie jest bowiem tajemnicą, że grypsera pod każdą szerokością geograficzną nie toleruje takich typów, które atakują dzieci. Stephen Linnehan, który reprezentował w sądzie Łuczak, tak o niej mówił podczas jednej z rozpraw: „Przyjechała do tego kraju po lepsze życie, a straciła wszystko”.

Morderca Daniela Pełki znaleziony martwy w więzieniu

Nie wiedział wtedy, jak prorocze słowa wypowiadał. Zupełnie jakby przewidział jej śmierć. Obawiano się też, że kobietę mogą dopaść wyrzuty sumienia za to, co zrobiła i może zdecydować się na ostateczny ruch. Na rozprawie jednak, jak opisywali dziennikarze, nie widać było w jej zachowaniu najmniejszych oznak tego, że cierpi z powodu śmierci swojego synka. Komisja, która bywa powoływana automatycznie w takich sytuacjach, nie stwierdziła udziału osób trzecich w tej śmierci.

images

Sprawę więc po jakimś czasie uznano ostatecznie za zamkniętą. O tej morderczej parze, Łuczak i Krężołku było głośno kilka lat temu na Wyspach, ale szczególnie wśród Polonii tu mieszkającej. Mordercy i sadyści dopuścili się tak nieludzkiego zachowania, że nawet najstarsi gliniarze, potem prokuratorzy nie mogli uwierzyć, że to się działo naprawdę. Śmierć czteroletniego Danielka obnażyła też niedostatki brytyjskiej opieki społecznej, niską w wielu przypadkach wrażliwość nauczycieli, kuratorium i innych ludzi odpowiedzialnych za dzieci. Powstał o tej sprawie specjalny raport, winnych jednak, praktycznie tylko poza polską parą, nie znaleziono.

Bestie, nie ludzie

Bestialstwo matki Daniela i jej partnera było niewyobrażalne. Sąd koronny w Birmingham, który rozpatrywał sprawę, nie miał wątpliwości, co do winy Polaków. Ci ostatni zaś do końca szli w zaparte, zwalali winę jedno na drugiego. Tłumaczyli, że chłopiec był chory, nieszczęśliwie upadał, ranił się, a tymczasem oni stosowali wobec niego tortury niczym rodem ze Średniowiecza, nakazując mu np. jedzenie… soli. Oboje dostali dożywocie, mogli starać się o wcześniejsze wyjście zza krat po odsiedzeniu 30 lat.

Już żadne z nich nie skorzysta z tego prawa, wszystko wskazuje na to, że oboje prawdopodobnie sami wymierzyli sobie ostateczny wyrok. Być może dopiero za kratami tchnęły ich wyrzuty sumienia, może dopadły ich koszmary zachowań, jakie zafundowali chłopcu. Tego się już niestety nigdy nie dowiemy. W grudniu 2014 roku sąd drugiej instancji oddalił ich prośbę o złagodzenie wyroku. Decyzja zapadła szybko, sędziowie bowiem nie mieli wątpliwości, że takim bestiom nie należy się żadna łaska, dlatego ich wyroki utrzymano w mocy.

Brytyjska prasa opisywała już podczas procesu, że polska para będzie miała przegrane życie za kratami, bo współwięźniowie, zaprawieni w bojach rasowi mordercy i bandyci nie tolerują za kratami takich jak oni, ludzi, którzy zabili niewinnego chłopca. Wobec skazanych na dożywocie Polaków zastosowano specjalne środki ochrony, by uchronić ich przez zemstą współwięźniów. Przenoszono ich z jednego do drugiego zakładu karnego. Okazało się, że nie można było jednak obronić ich, jak wszystko na to wskazuje, przed ich własnym działaniem.

Koszmar małego Daniela

Wielu mieszkańców Wysp, nie tylko Polaków tu mieszkających, z przerażeniem do dziś wspomina tę sprawę, jak to Łuczak i Krężołek pastwili się do tego stopnia nad Danielkiem Pełką, że chłopiec w końcu skonał w potwornych męczarniach.

Nie mieściło się w głowie ludziom, że Łuczak była przecież matką Daniela, jeśli tylko zasługiwała na takie określenie, z kolei Krężołek był jego ojczymem. Ich „opieka” nad chłopcem zakończyła się jego śmiercią w marcu 2012 roku. Opisy tortur, jakie zaaplikowano Danielowi, a które przedstawiano z detalami w sądzie w Birmingham, wywołały szok w całym kraju. Bo opiekunowie chłopca wpychali mu sól do gardła, licząc, że to go zabije. Chłopiec trzymany był w niewielkiej komórce w domu jak najgroźniejszy więzień.

Konał na oczach ludzi

Najtragiczniejsze w tym wszystkim było to, że malec konał niemal na oczach swoich kolegów, koleżanek i nauczycieli. Wszyscy bowiem wiedzieli, że wygłodniały Daniel podkradał koleżankom i kolegom kanapki w szkole, wygrzebywał resztki jedzenia ze śmietników. Podczas procesu matka Daniela i jej partner przysięgali, że nie zabili chłopca, jednak dowody przeciwko nim były tak mocne, że wyrok nie budził najmniejszych wątpliwości. Opis cierpień sprawianych chłopcu przypominał najwymyślniejsze tortury. Całymi dniami głodzono go, zmuszano do wykonywania karnych ćwiczeń, zamykano go w pomieszczeniu przypominającym trumnę, wreszcie podtapiano go.

Nie chcieli widzieć prawdy

Czterolatek przychodził do szkoły posiniaczony, był małomówny, wystraszony i bardzo chudy. Nauczyciele widzieli, jak wyciągał ze śmietnika resztki jedzenia i potem jadł je ukradkiem. Zgłosili swoje spostrzeżenia opiece społecznej, ale ta nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości.

Podobnie jak lekarze pogotowia i policja, która w latach poprzedzających śmierć Danielka, aż 30 razy była wzywana na interwencję do domu Polaków. Służbom wystarczyły tłumaczenia Łuczak, że syn ma siniaki, bo się po prostu przewrócił. Jedna z pomocnic nauczyciela w szkole Daniela opowiadała niemal ze łzami w oczach, że chłopiec przypominał w ostatnim okresie swojego życia „worek kości”, tak był zagłodzony.

Samobójstwo czy samosąd na matce Daniela Pełki?

– To było nieludzkie, co opiekunowie zrobili z tą niewinną istotą – grzmiała z kolei sędzia Justice Cox, która skazała polska parę na dożywocie. Oskarżeni przyjęli w całym procesie taką taktykę: „to nie ja, to mój partner” i nawzajem oskarżali się o dręczenie i głodzenie Daniela. Dr Mohammad Pathan, badający ten przypadek mówił o swoistym fenomenie, że przez bardzo długi czas Daniel był „niewidzialny” dla otoczenia. Miał na myśli przede wszystkim nauczycieli i dyrekcję jego szkoły, a także pracowników opieki społecznej, którzy odwracali głowę, udając, że nie dzieje się z chłopcem nic złego.

Na jakimś etapie totalnie zawiódł system opieki społecznej, dopiero w sądzie okazało się, że Krężołek był trzykrotnie karany na Wyspach i sześciokrotnie aresztowany, między innymi za napady i włamania. Gdyby odpowiedni urzędnicy zainteresowali się osobą ojczyma chłopca i zostałby on objęty natychmiastowym nadzorem różnych służb, a nie przymykali oczy – Daniel mógłby żyć. Urzędnicy jednak nie chcieli grzebać w jego życiorysie, jak to się wszystko skończyło, wiadomo, śmierć w męczarniach Daniela.

Gdzie byli urzędnicy?

A przecież urzędy sprawujące opiekę nad dziećmi, podobnie zresztą jak i policja oraz szkoła miały podejrzenia, że chłopiec jest traktowany fatalnie. Wyglądał przecież jak „ostatnie nieszczęście”, był wiecznie smutny, głodny, wychudzony. Kiedy trafił do szpitala ze złamaną ręką żaden z oglądających go i badających lekarzy nie pomyślał, że z Danielem dzieje się coś tragicznego, nie postawiono w stan alarmu policji.

Jakimś dziwnym zrządzeniem losu urzędnicy brali za dobrą monetę tłumaczenia matki Daniela i jej partnera, że chłopiec jest głodny z powodu schorzenia genetycznego, a złamanie ręki nie było wynikiem katowania malucha, tylko – jak to wyjaśniała Łuczak – wypadkiem podczas niewinnej zabawy w domu.

Ważył tylko 9,5 kilograma

W momencie śmierci w marcu 2012 roku Daniel ważył tylko 9,5 kilograma, odpowiada to przeciętnej wadze półtorarocznego dziecka! Co było bezpośrednią przyczyną śmierci Daniela? W tej materii opinia koronera była taka: zgon spowodowały obrażenia głowy, chłopiec był rzucany przez „opiekunów” o ścianę. Kiedy nie mogli go zagłodzić, gdy nie pomagała „kuracja” z użyciem soli poszli na całość, zrobili sobie z chłopca piłkę do rzutów. Chłopiec stracił wtedy przytomność i dopiero po 30 godzinach Łuczak wezwała pogotowie.

Na ratunek było już niestety za późno, bo Daniel już wtedy nie żył. Po zakończeniu sprawy śmierci Daniela posypały się jedynie dyscyplinarne kary na pedagogów i ludzi z opieki społecznej, a urzędnicy i policjanci zapewniali, że monitoring poprawi się na tyle, że żadne dziecko nie padnie już ofiarą takich nieludzkich praktyk. Brytyjscy dziennikarze zajmujący się tą sprawą nie wierzyli jednak w zapewnienia urzędników, podawali, jak wysokie wynagrodzenie dostawali szefowie placówek oświatowych, które powinny mieć na uwadze dobro dzieci, a którzy tych posad nie stracili.

Marek Piotrowski

author-avatar

Przeczytaj również

Eurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemEurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemDlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Dlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Nauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuNauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuPoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkolePoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkoleFirma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj