Życie w UK

Temat numeru: Kto wygra wybory w PL? Czy to w ogóle ważne dla Polaków w UK?

W Polsce kampania prezydencka w pełni, kandydaci zabiegają o głosy jeżdżąc po kraju, a ci najodważniejsi czy też najbardziej zdeterminowani odwiedzają również Wyspy. Dlaczego tylko niektórzy kandydaci decydują się na otwarte spotkania z emigracją? Czyżby pozostali bali się niewygodnych pytań? A może uważają, że o nasze głosy, głosy 600 tysięcy obywateli RP nie warto zabiegać?

Temat numeru: Kto wygra wybory w PL?  Czy to w ogóle ważne dla Polaków w UK?

W roku 2005 wybory prezydenckie wygrywa Lech Kaczyński. Frekwencja w miastach wyniosła 52, 4%, na wsi do urn poszło 45% obywateli, a obwody umieszczone zagranicą odwiedziło 71,4% obywateli. Rok 2010. Wybory wygrywa Bronisław Komorowski, a frekwencja w obwodach zagranicą wynosi ponad 73%, w sytuacji kiedy w Polsce to tylko nieco ponad 55%. Dlaczego więc politykom ubiegającym się o najważniejszy urząd w Polsce nie zależy na naszych głosach?

TRUDNE PYTANIA
W czasie kampanii wyborczej podstawą jest obiecać obywatelom tak dużo jak tylko możliwe, i nieważne czy obietnice są realne czy nie, ważne, żeby wyborca uwierzył, że, gdy kandydat obieca gruszki na wierzbie, to te gruszki za jego kadencji na pewno wyrosną. Kandydaci pokazują się w mediach zawsze w otoczeniu rozentuzjazmowanych obywateli.

Nigdy nie ma relacji ze spotkań, gdzie często padają kłopotliwe pytania. Jako gazeta czytana przez większość Polaków na Wyspach wiemy, że na ewentualnych spotkaniach wyborczych tu na Wyspach kandydaci nie mogliby liczyć na miłe i łatwe pytania, więc wielu omija Wyspy „szerokim lukiem”.
W Waszym imieniu drodzy czytelnicy, „Polish Express” postanowił zadać kilka kłopotliwych pytań głównym kandydatom na urząd Prezydenta RP.
Pytanie do Bronisława Komorowskiego:
– W Pana programie dużą wagę odgrywa słowo „dialog”, stąd pierwsze pytanie. Podczas 5-letniej kadencji spotkał się Pan z Polonią w USA, ale czy znalazł Pan czas na choćby jedno spotkanie z emigracją na Wyspach? Jest nas tu ponad 600 tys., czy zatem dialog tak, ale nie ze wszystkimi? Czy Polacy którzy wybrali imigrację, stracili prawo do zabierania głosu w sprawach dawnej ojczyzny?
Pytanie do Andrzeja Dudy:
Tak reklamowana Pańska wizyta w Londynie, pokazywana przez główne polskie media miała jednak wymiar bardzo skromny, gdyż spotkał się Pan jedynie ze swoimi zwolennikami w bardzo wąskim gronie, stąd moje pytanie: czy obawiał się Pan niewygodnych pytań ze strony imigrantów, którzy nie należą do zwolenników PiS? Czy nie jest to dzielenie tych, co wyjechali na lepszych i gorszych? Czy, gdyby Pan wygrał wybory, też będzie się Pan spotykał tylko z wybranymi?
Pytanie do Janusza Korwina–Mikke:
W wyborach do Europarlamentu głosił Pan tezy zbliżone do tych prezentowanych przez lidera UKIP Nigela Farage’a. Czy w kwestii ograniczenia swobodnego przepływu osób w UE też podziela Pan jego stanowisko? Trudno to wywnioskować z Pana programu, gdyż na Pana stronie pod hasłem „zarysy programu” można znaleźć motto: „Tak naprawdę dobrym Czerwonym jest martwy Czerwony. Każdy cowboy to wiedział i wie…”, ale poza tym nic więcej. Czy oznacza to zatem, że zabić „czerwonego” to jedyne co ma dla Pana znaczenie? Jak w takim razie wyobraża Pan sobie bycie prezydentem w kraju, gdzie oprócz czerwonych są też czarni i różowi?
Pytanie do Magdaleny Ogórek:
Jednym z głównych haseł Pani kampanii jest zmiana polskiego prawa. Jako że kryzys demograficzny jest w naszym kraju faktem, a Polki wolą rodzić dzieci na emigracji, to jak zamierza Pani zmienić prawo, by bycie rodzicami nie wiązało się dla młodych z problemami finansowymi i nie tylko? Jak zamierza Pani zatrzymać Polaków w kraju w sytuacji kiedy 40 % młodych deklaruje chęć wyjazdu?

Pytanie do Janusza Palikota:

Wielu emigrantów, którzy wracali do Polski po kilku miesiącach lub latach przyjeżdża znów na Wyspy, gdyż pomysł, by za zarobione pieniądze otworzyć własny biznes ze względu na przepisy i urzędników jest drogą przez mękę. Był Pan przewodniczącym komisji Przyjazne Państwo i niewiele udało się zrobić. Czy zatem uważa Pan, że wygrywając wybory prezydenckie można zrobić więcej?

Pytania do Pawła Kukiza:
Przez wielu jest Pan postrzegany jako kandydat niepoważny, bo na każdym kroku przykleja się Panu łatkę „muzyk o ekstremalnych poglądach”. Jak chce Pan walczyć z tym stereotypem? Sztandarowym hasłem Pańskiej kampanii jest postulat JOW (Jednomandatowe Okręgi Wyborcze) i podkreśla Pan, że taki system jest np. w Wielkiej Brytanii. Czy uważa Pan, że JOW-y to lek na całe zło w Polsce? Czy nie uważa Pan, że to za mało jak na program kandydata na prezydenta?

Odpowiedź Pawła Kukiza:
Scenariusz polskiej kampanii prezydenckiej – narzucony przez media – jest o tyle dziwny, że w systemie gabinetowo- parlamentarnym, jaki w naszym kraju funkcjonuje, wymaga się od kandydatów, by zajmowali stanowiska w sprawach, na które prezydent nie ma wpływu lub, które ze względu na specyfikę ordynacji wyborczej są nierealne do zrealizowania. Kandydat może obiecać praktycznie wszystko, a i tak nikt go z obietnic nie rozliczy.

Moje stanowisko jest inne. Należny zająć się najistotniejszą kwestią, na którą prezydent może mieć realny wpływ. Stąd moja główna obietnica przeprowadzenia referendum w sprawie zmiany ordynacji wyborczej. Czy JOW-y są lekiem na całe zło? Na pewno nie, ale bez ich wprowadzenia i przywrócenia odpowiedzialności posłów przed wyborcami inne działania nie będą bądź możliwe do przeprowadzenia, bądź nie będą skuteczne.

To tak, jakby remont starego domu rozpocząć od malowania ścian w momencie, w którym dach jest dziurawy jak szwajcarski ser. Chcę obiecać Polakom to, co jest realne do zrobienia przez prezydenta i jest punktem wyjścia do dalszej naprawy kraju.

Pytanie:
Jaka jest Pańska wizja stosunków z Polakami za granicą? Czy obywatele, którzy zdecydowali się wyjechać w poszukiwaniu lepszej przyszłości do innych krajów, mają prawo zabierać głos w sprawach dotyczących dawnej ojczyzny?

Odpowiedź:
Nie tylko mają prawo zabierać głos w sprawach Polski, ale mają taki obowiązek! Spojrzenie na ojczyznę z zewnątrz, z innej perspektywy, pozbawionej wewnętrznych przekłamań rzeczywistości jest bezcennym źródłem informacji dla przedstawicieli narodu podejmujących decyzje dotyczące rozwoju kraju.
REASUMUJĄC
Na wysłane kandydatom pytania otrzymaliśmy TYLKO JEDNĄ ODPOWIEDŹ. Z biura Janusza Korwin-Mikke otrzymaliśmy zaproszenie na spotkanie wyborcze, jednak termin był dość odlegly, co spowodowałoby, iż materiał mógłby ukazać się dopiero po wyborach, a to nie miałoby większego sensu.
DLACZEGO NIE GŁOSUJEMY?
Większość polityków uważa, że o głosy imigrantów nie trzeba zabiegać, bo mało osób chce głosować. Powody są dwa. Lokale wyborcze są w dużych miastach, a to uniemożliwia łatwy do nich dostęp, gdyż nie wszyscy z nas mieszkają w dużych aglomeracjach. Ogólne zniechęcenie do udziału w wyborach, które zdaniem wielu obywateli i nie tylko na imigracji nie przyniosą większych zmian. Nastawienie Polaków i ogólne obrzydzenie do klasy politycznej trudno będzie zmienić, bo rządzący starają się jak mogą, by te bardzo negatywne uczucia w rodakach trwały.
W rozmowach, jakie przeprowadziłem z Polakami w UK, najczęstszymi odpowiedziami na pytanie o udział w wyborach były:
„Panie poszedłbym na wybory, ale nie ma na kogo głosować” oraz „A po co iść, jak i tak nic się nie zmieni?”.
W opracowaniu przygotowanym przez Centrum Badań nad Migracjami dr Magdalena Lesińska zwraca uwagę na pewien problem, który może spowodować, że ku zaskoczeniu wielu polityków imigracja może mieć duży wpływ na wyniki wyborów.

DLACZEGO JEDNAK WARTO ZAGŁOSOWAĆ?
Politycy mówią o imigracji tylko wtedy, kiedy chcą kreować się na takich, którzy pamiętają o wszystkich Polakach i szanują tych, którzy wybrali życie poza krajem. O hipokryzji tej klasy nikogo nie trzeba przekonywać. Od czasu słynnych słów Lecha Kaczyńskiego o nieudacznikach, którzy nie mogli znaleźć pracy w kraju i dlatego wyjechali – upłynęło już 9 lat.

W następnych wyborach imigranci zmobilizowali się i wielu z nas wzięło udział w wyborach parlamentarnych.
„Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz”. To słynne powiedzenie Mahatmy Gandhiego jak ulał pasuje do relacji polityków z imigracją.

Czas, gdy się z nas śmiali już minął, teraz nastał czas gdy nas ignorują, a czas gdy wygramy będzie wtedy, gdy pokażemy, że potrafimy się zjednoczyć i mieć wpływ na wybory w naszym dawnym kraju. Liczny udział imigrantów w wyborach na pewno zostanie zauważony przez media i będzie to manifestacja tego, że 600 tysięcy Polaków w Wielkiej Brytanii też ma coś do powiedzenia.

W 2011 roku po raz pierwszy w obwodach zagranicznych wprowadzono możliwość głosowania korespondencyjnego, co znacznie ułatwia sam proces głosowania (nie trzeba udawać się do lokalu wyborczego, a kartę do głosowania, po wcześniejszej rejestracji na listę wyborców, której dokonujemy na stronie konsulatu, otrzymujemy pocztą i po wypełnieniu wrzucamy do skrzynki pocztowej).

Lesińska pisze w swoim opracowaniu: „Ten tryb oddania głosu nie cieszył się jednak bardzo dużym zainteresowaniem wśród obywateli polskich głosujących zagranicą, skorzystało z niego 16 440 wyborców (13,7%).

Możliwym powodem takiego stanu rzeczy mogła być niedostateczna informacja o nowym trybie głosowania.

 

Cezary Niewadzisz

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj