Styl życia

Temat numeru: Jak polskie gangi zarabiają na handlu psami na Wyspach

Trzymane w ciasnych klatkach, niedożywione, często bardzo chore wywożone są z Polski do Wielkiej Brytanii, a ci, którzy zajmują się tym procederem zarabiają naprawdę wielkie pieniądze. Mowa o bezpańskich psach, które między innymi wywożone są z Polski i innych krajów naszego regionu na Wyspy.

Temat numeru: Jak polskie gangi zarabiają na handlu psami na Wyspach

Interes kwitnie nie z miłości do psiaków, robią to macherzy dla pieniędzy. Zjawisko rozkwitło w pełni w roku 2012, kiedy to Brytyjczycy poluzowali i to znacznie swoje przepisy co do możliwości przywożenia do nich psiaków.

Psie targi w Słomczynie
Od tego czasu zaczął się i wciąż trwa zalew polskimi psami brytyjskiego rynku. Jedno z największych targowisk, gdzie bez najmniejszych problemów można kupić psy na „eksport” na Wyspy znajduje się w podwarszawskim Słomczynie. Na tamtejszym wielkim bazarze handluje się wszystkim, co popadnie, samochodami, żywnością, trefnym alkoholem, no i psami.

Podobne targowiska, choć znacznie mniejsze, na których można kupić psy, działają praktycznie w każdym innym polskim mieście. Niechlubną sławę okrył się m.in. bazar w Lipnie. To prawda, że policja urządza na takie miejsca naloty, konfiskuje psiaki, ale nie jest w stanie zlikwidować tego procederu.
Kilkukrotne przebicie
Zdaniem Julie Sanders, z brytyjskiej organizacji „Cztery Łapy” szczeniaczek na polskim targu pójdzie za mniej niż sto funciaków, na Wyspach natomiast ceny czworonogów zaczynają się od 850 funtów, jest więc o co kruszyć kopie. – Psiaki z Polski są często chore, na dodatek są fatalnie traktowane – opowiadała Sanders.

Niektóre są sprzedawane mimo tego, że mają zaledwie cztery tygodnie, choć prawo wyraźnie mówi, iż dopiero co najmniej 15 -tygodniowe szczeniaki mogą być przedmiotem handlu. Kobieta nie ma najmniejszych wątpliwości: odbieranie takich maluchów od matek, potem transportowanie ich setki mil do Wielkiej Brytanii to międzynarodowa zbrodnia, która powinna być tępiona z całą surowością.

Proceder rozkwitł po tym, jak w roku 2012 brytyjskie władze poluzowały przepisy co do możliwości przywożenia psów do ich kraju. Już nie trzeba było czekać, jak kiedyś pół roku po zaszczepieniu przeciwko wściekliźnie psiaka, by wpuścić go do Wielkiej Brytanii. Taka możliwość otworzyła dosłownie wrota handlarzom psów ze wschodniej i środkowej Europy, w tym z Polski.
Zalew psami z Polski
Jak wyliczono między rokiem 2011 a 2012 import psów do Wielkiej Brytanii z Rumunii wzrósł aż o 1150 procent, z Węgier o 507 procent, z Polski o prawie 200 procent. Nowe brytyjskie prawo stanowiło też, że jedna osoba mogła bez problemów przywieźć jednorazowo pięć psiaków. Z takiej możliwości momentalnie skorzystali hurtownicy znad Wisły.
Na wspomnianym już bazarze w Słomczynie można kupić psa każdej rasy, do wyboru, do koloru.
– To ostatnia sztuka, dobra cena – zachwala swój czworonożny towar w Słomczynie prawie 50-letni Marek, który za równowartość 200 funtów oferował miniaturowego pinczera.
– To pewny pies, bardzo łatwy w hodowli, sierści mu nie przybywa, nie pobrudzi mieszkania, co za wygoda – dodaje.
Mężczyzna wygląda na zawodowca w swojej branży, mówi, że jego córka, która mieszka w Szkocji widziała takie same psiaki w cenie około 700 funtów.
Handel odbywa się teraz również poprzez Internet, wtedy odbiorca w Wielkiej Brytanii dostaje psa na określoną stację benzynową lub do zaprzyjaźnionego sklepiku. Potem takie pieski są odsprzedawane z zyskiem, jako towar miejscowego chowu.
Zdaniem przedstawicieli władz brytyjskich w latach 2011-2013 wzrost przywożonych na Wyspy psów wzrósł z dwóch do 12 tysięcy. To tylko oficjalna statystyka, nie jest jednak tajemnicą, że przerzucane z Polski psy mają lewe książeczki, nikt nie jest w stanie się połapać, co do ich wieku i stanu zdrowia.
Jeden z londyńskich polityków Jim Fitzpatrick, mówi wprost, że obecne przepisy dotyczące sprowadzania psów do Wielkiej Brytanii to czysta fikcja, skoro handlarze i tak robią, co chcą, a jakiekolwiek unormowania i ograniczenia mają za nic.
Lipne dokumenty dla psa
– Wielu nieświadomych obywateli naszego kraju kupuje potem takie pieski sądząc, że dostali odpowiednie dokumenty dla swojego czworonoga, wszystko to jednak fałsz i obłuda – mówi Jim Fitzpatrick.
Z kolei przedstawiciele organizacji zajmującej się ochroną zwierząt zwracają uwagę na ogromne ryzyko rozprzestrzeniania się wścieklizny na Wyspach, choć oficjalnie pozbyto się jej na angielskiej ziemi w roku 1922.
David Bowles, z RSPCA, Królewskiego Towarzystwa do Walki z Okrucieństwem wobec Zwierząt zwraca uwagę, że gangi zajmujące się szmuglem i handlem psami dostrzegły szybko możliwości brytyjskiego rynku.
– Oni robią szybko bardzo duże pieniądze na tym procederze – mówi Bowles i zwraca uwagę na możliwość zalania brytyjskiego rynku przez chore stworzenia.
Problemy mają też potem brytyjscy właściciele psów. Jeśli bowiem będą chcieli zarejestrować kupionego z niepewnego źródła psiaka u weterynarza, a ten stwierdzi, że zwierzę nie ma mikroczipa lub nie było zaszczepione, grozi zwierzęciu sześciomiesięczna kwarantanna za którą na dodatek będzie musiał płacić właściciel psiaka.
– Tak naprawdę nie ma sensu, nie warto dobijać targu z podejrzanymi ludźmi, którzy oferują psy, nie jest to dobre ani dla zwierzęcia, ani dla jego właściciela – dodaje.
– Handel psami idzie cały czas, najlepszy jest rynek brytyjski, tam się najlepiej zarabia na psach – mówi z wyraźnym zadowoleniem w Słomczynie Mateusz, mieszkaniec podwarszawskich Marek, który odstawia „towar” zaprzyjaźnionym kierowcom ciężarówek, które jeżdżą na kierunku brytyjskim.
Obławy na pokaz
To prawda, że od czasu do czasu polska policja zlikwiduje jedną, dwie, czy nawet kilka nielegalnych psich farm lub miejsc, w których trzyma się zwierzęta przed wysyłką. Ale to nie załatwia sprawy.

Głośna była jakiś czas temu sprawa likwidacji takiego punktu w Gościszewie, ale przez to nie ukrócono procederu handlu psami, bo handlarze za nic mają policyjne naloty organizowane wspólnie z inspektorami ochrony zwierząt. Możliwości zarobienia szybkich i łatwych pieniędzy jest zbyt wielką pokusą, by ludzie zaślepieni dobrym zarobkiem zrywali z tym procederem.
Niektóre psie dostawy przechwytują jeszcze w Dover brytyjscy celnicy. Ich zdaniem wielu kierowców ciężarówek dorabia sobie przerzutem psów na Wyspy. Świetny dodatek do pensji, mówią jedni, inni zaś walą wprost, że gdyby tylko mogli, rzuciliby w cholerę normalne dostawy towarów i zajęliby się tylko szmuglem psiaków. „To są prawdziwe kokosy” – nie kryją.
Facet i pięć piesków
Niekiedy zdumiewa brytyjskich celników, kiedy ciągnący na Wyspy Polacy mają ze sobą w samochodzie po pięć psów. To nie z miłości do zwierząt, jak była mowa tyle może jeden człowiek przywieźć bez problemów czworonogów do Wielkiej Brytanii.
Takie pieski umieszcza się potem w oczekiwaniu na klienta w zaprzyjaźnionych miejscach. Jedną z takich „dziupli” dla psów zlikwidowano w garażu w południowej Walii, w Llanelli.
Bo każdy psiak zaraz po przyjeździe na Wyspy „dostaje” momentalnie ceny, mniej więcej jego wartość zaczyna się od tysiąca funtów w górę.
Brytyjski rynek – chciał czy nie chciał – otworzył się na handlarzy psami. Ci ostatni tylko czekali na taką zachętę. Sharon Edwards, inspektor odpowiedzialna we władzach Londynu za zdrowie zwierząt nie ma wątpliwości, że zalew nielegalnymi psami jest zatrważający, sprawia jej i jej kolegom oraz koleżankom po fachu wiele problemów.
– Paszporty dla zwierząt miały w założeniu ucywilizować handel zwierzętami, miały sprawić, że w ręce nabywcy trafia zwierzę zdrowe, z odpowiedniego źródła. Tymczasem to my daliśmy możliwość działania gangom zajmującym się przemytem zwierząt.

Inna sprawa, że brytyjskich nabywców jakoś dziwnie nie zastanawia, że oferuje się im np. psiaka po cenie pięciokrotnie niższej od oficjalnej. Każdemu człowiekowi powinna się w tym momencie zapalić czerwona lampka, że jest coś nie tak. Rzadko jednak ktoś powiadamia o tym policję czy służby weterynaryjne.

Dodaje ona, że wystawiane w Polsce lub innych krajach Europy Wschodniej zaświadczenia dla psów są najczęściej lipne, przede wszystkim podaje się błędny wiek czworonoga, po to, by mogły stać się one przedmiotem handlu.
Pic zamiast prawdy
– Powiedzieliśmy prawdzie na tym polu już „do widzenia” – dodaje ze smutkiem Edwards, która niedowiarkom radzi obejrzeć niektóre miejsca w Dover, gdzie spotkać można małe szczeniaczki przyjeżdżające samochodami z m.in. z Polski.

Oddzielone od matek, zestresowane tracą naturalny system obronny organizmu, stają się albo zamknięte w sobie, lub zachowują się nienaturalnie agresywnie.

W porcie w Dover tamtejsi weterynarze napatrzyli się na dramaty takich psów, przyznają jednak, iż z uwagi na nowe przepisy nie ma praktycznie szans, by tym zwierzętom jakoś pomóc, by ukrócić proceder handlu zwierzętami.

Pracownicy brytyjskiej organizacji „Cztery Łapy” mówią wprost: handel psami to krociowe zyski, miłośnicy zwierząt też wydają się bardzo zadowoleni, że dobili wspaniałego targu, dopiero w domu przekonują się, że kupili chorego, zestresowanego psa, który nie da im ani radości, ani nie będą mieli z niego żadnego pożytku.
Celnicy z Dover z ironicznym uśmiechem na twarzach mówią, że typowy samochód z handlarzami z Polski to czterech facetów i 20 psiaków, na tyle bowiem zezwala brytyjskie prawo.
Szacuje się, że co piąty Brytyjczyk kupił psa z nieznanego zagranicznego, w tym bardzo często polskiego, źródła.
Caroline Kisko, sekretarz brytyjskiego Związku Kynologicznego apeluje do potencjalnych nabywców psów, by zwracali uwagę na źródło ich pochodzenia i dokumenty, jakie sprzedawcy przedstawiają.
A Brytyjskie Stowarzyszenie Weterynaryjne dodaje, iż powinien być czas ochronny, na przykład 12 tygodni od zaszczepienia psa do chwili wydania mu pozwolenia na wjazd na Wyspy. Tyle, że na apelach sprawa się kończy, a proceder handlu psami kwitnie w najlepsze.

 

Marek Piotrowski

 

author-avatar

Przeczytaj również

Trwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieOrędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Orędzie Karola III na Wielki Czwartek – czym jest Royal Maundy?Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Dieta na Wielkanoc. Jak uniknąć dodatkowych kilogramów?Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj