Życie w UK

Temat numeru: Czy Anglik zamordował polską „królową pomidorów”?

W tym związku było wszystko: wielkie namiętności, ogromne pieniądze, pożeranie leków, alkohol, kłótnie i wreszcie zbrodnia, jak pisała w maju 2009 roku europejska prasa o śmierci 36-letniej Polki.

Temat numeru: Czy Anglik zamordował polską „królową pomidorów”?

Ciało tej bizneswoman, mieszkającej w Wielkiej Brytanii, znaleziono pięć lat temu w wannie w pięciogwiazdkowym hotelu „Bristol” – w samym sercu Paryża.

Przez kilka dni francuska i brytyjska policja, wspomagane przez Interpol poszukiwały przyjaciela ofiary, Brytyjczyka Iana Griffina. Podejrzewano go o zamordowanie Polki.

Tło zbrodni, jak pisano wtedy, było niejasne. Dziś podejrzany o ten czyn upiera się, że mordu nie było, a mówi to po wyjściu na wolność.

Królowa pomidorów

Ofiarą była Kinga Legg, jej panieńskie nazwisko brzmiało Wolf, Legg to po jej brytyjskim mężu, z którym wytrzymała tylko kilka lat.

Była właścicielką firmy Vegex z polskiego Opatówka trudniącej się eksportem pomidorów m.in. na rynek brytyjski. Bazą firmy w Anglii jest Oxshott w Surrey.

Klientami Vegexu są największe sieci supermarketów w Wielkiej Brytanii. Firma dostarcza na tamtejszy rynek 300 milionów sztuk pomidorów rocznie, a odbiorcami były największe supermarkety.

W niewielkim Opatówku, położonym siedem kilometrów od Kalisza – skąd pochodziła Polka – na ulicach mówiono wtedy tylko o jednym.
– Ta informacja nas poraziła – mówili mieszkańcy Opatówka, którzy znali Kingę osobiście. To była sympatyczna, zawsze uśmiechnięta osoba.

Miała głowę pełną pomysłów i wielu ludziom pomogła – dodawali. Poszukiwanym za jej śmierć był 39-letni biznesmen Ian Griffin mieszkający pod Londynem. W przeciwieństwie do Kingi nie wiodło mu się w interesach, w przeszłości ogłoszono go nawet bankrutem.

Zdaniem francuskich śledczych Polka zmarła na skutek licznych ran zadanych jej tępym narzędziem, konkretnie była to podstawka do nocnej lampy lub inny przedmiot.

Narzędzia zbrodni nigdy jednak nie zidentyfikowano. Jej mocno posiniaczone zwłoki znalazła pokojówka.

Wszystko zaczęło się pod koniec maja 2009 roku, kiedy to Polka zameldowała się w paryskim pięciogwiazdkowym hotelu.

Jej angielski przyjaciel przyjechał z Londynu luksusowym porsche 911 kilkadziesiąt godzin później. Gdy po znalezieniu zwłok w hotelu wszczęto alarm, po mężczyźnie i jego sportowym aucie nie było śladu.

Alkohol, bójka i śmierć

Wygląd hotelowego apartamentu, jak opisywała francuska prasa dowodził, że doszło tam do zaciętej walki – meble były powywracane, telewizor kompletnie rozbity, firanki zerwane z okien, na podłodze i ścianach mnóstwo śladów krwi.

Ustalono, że para wypiła duże ilości alkoholu. Ani personel hotelowy, ani goście nie słyszeli w tym krytycznym czasie odgłosów walki lub kłótni.

Rzecznik paryskiej policji już wtedy mówił, że kobieta miała problemy osobiste i że była bardzo majętna, skoro stać ją było na zatrzymanie się w hotelu, w którym apartament kosztuje 1000 funtów za dobę.

W „Bristolu” pomieszkuje śmietanka towarzyska, najbardziej znani politycy. Hotel znajduje się w pobliżu Pałacu Elizejskiego – rezydencji prezydenta Francji.
Po ucieczce Brytyjczyka zrobiono blokadę dróg, ale nie tylko. Informacje o poszukiwanym rozesłano też do francuskich portów, obawiając się, że morzem będzie chciał uciec nawet na inny kontynent. Griffina w końcu ujęto i to nie na Czarnym Lądzie czy w Azji, ale na Wyspach.

Po dwóch latach batalii prawników przekazano go francuskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Do procesu jednak nigdy nie doszło, sprawa z czasem przestała poza bliskimi ofiary interesować innych, ale jeśli ktoś sądził, że Ian Griffin wciąż siedzi za kratami w oczekiwaniu na sądowy finał swojego czynu, jest w błędzie…

Otóż ma się teraz całkiem dobrze, wyszedł na wolność za kaucją i na francuskiej prowincji mieszka ze swoją przyjaciółką gotowy – jak się zarzeka – stawić się na każde wezwanie sądu.

Wypuszczenie go na wolność było dla wszystkich zaskoczeniem, przede wszystkim dla rodziny ofiary mieszkającej w Polsce, ale też dla samego Griffina. Po korzystnej decyzji Anglik mógł z ulgą opuścić ponure paryskie więzienie. Nie tylko wyszedł na wolność, ale odzyskał też swój paszport.

I nie ma żadnych ograniczeń w poruszaniu się po świecie. Zaraz po wyjściu ze łzami w oczach opowiadał o pierwszych chwilach na wolności dziennikarzowi „The Mail on Sunday”:

– Zaledwie kilka dni wcześniej dzieliłem ponurą celę z mordercą, który zastrzelił jakiegoś faceta. Trafiłem też do więziennego szpitala w stanie śpiączki, myślałem już, że skonam. Teraz jestem na wolności ze swoją partnerką – wspominał.

– Mógłbym uciec na najdalszy kraniec świata, ale nie zrobię tego, zostanę we Francji, by oczyścić swoje imię. Tracy i ja jesteśmy zaręczeni i chcemy mieć dzieci we Francji. – To jest coś, o czym mogłem tylko do niedawna marzyć – dodał.

Mgliste tłumaczenia

Jak wyjaśniał, zaraz po wyjściu na wolność, otworzyli butelkę szampana z przyjaciółką, wypili ją z radością, to były takie „cudowne chwile”.

Nie chciał początkowo wracać do toastów szampanem w tamtą tragiczną majową noc 2009 roku, kiedy to raczył się trunkiem z Kingą Legg.

Wolał na początek opowiadać o swoim szczęściu, o swej narzeczonej Tracey Barker. Pierwszą noc na wolności, mówił, spędzili w hotelu tańszym od tego, w którym doszło do tragedii.
– Prawda jest taka, że byłem bardzo zakochany w Kindze, planowaliśmy nawet małżeństwo – mówi Griffin. Po naszym pobycie w Paryżu mieliśmy pojechać na południe kraju, tam wynająć jacht i popływać po morzu. – Weekend był wspaniały – wspomina Griffin i zapewnia, że oboje byli wtedy w  dobrych humorach.

Ale w tamtą poniedziałkową majową noc doszło między nimi do sprzeczki w niewielkiej knajpce przy Avenue George V, kilka kroków od miejsca, w którym po wyjściu na wolność zatrzymał się z 32-letnią  Baker. O swoim związku z Polką mówi, że był on niemal od samego początku bardzo burzliwy.

Może przez to, że oboje zażywali benzodiazepine, środek tonizujący zachowanie, który u wielu wywołuje jednak wręcz odwrotne reakcje. Poza tym ostro pili, a to mogło dać piorunującą mieszankę.
– Kinga stawała się coraz bardziej zaborcza, często atakowała mnie z furią, fizycznie też – dodaje.
Potwierdzeniem jego słów ma być raport  policji z brytyjskiego Surrey, która odnotowała aresztowanie Legg w październiku 2008 roku po tym, jak Polka rzuciła się na Griffina z nożem. – Tamtą noc w Paryżu wspominam jako koszmar, ona wpadła w furię, kiedy tylko wróciłem do hotelu.

Walnęła mnie najpierw szminką w twarz, potem poprawiła pięścią, a na ręku miała spory pierścionek – mówi. Potem Kinga miała się uspokoić, on wtedy wziął kąpiel, następnie poszedł spać.

Testy toksykologiczne po wszystkim wykazały w organizmie Polki obecność wielu leków na rozcieńczenie krwi, co mogło, zdaniem biegłych być powodem obfitego krwotoku.

Co było potem?

Griffin mówi, że z ostrym kacem obudził się następnego dnia i zobaczył przyjaciółkę, która nie dawała oznak życia.

Wpadł wtedy w panikę, po prostu uciekł. Kiedy opuszczał hotelowy apartament zostawił na drzwiach tabliczkę z napisem: nie przeszkadzać, a w recepcji powiedział, by pokojówka nie wchodziła do pokoju, bo jego przyjaciółka chce odpoczywać.

Poprosił też, by mu podstawiono jego porsche i ruszył przed siebie. Kilkanaście godzin później pokojówka znalazła ciało Polki.

Kobieta miała liczne obrażenia na ciele, powodem śmierci, jak opisali biegli było wykrwawienie się. – Kochałem Kingę, byłem zdruzgotany jej śmiercią – powtarza Griffin i dodaje, że uciekł od razu do Wielkiej Brytanii.

– Przysięgam, że to ona była porywcza w naszym związku, gdyby nie jej bojowe usposobienie, nigdy nie doszłoby do tej tragedii – utrzymuje. W tym czasie policja obu krajów Francji, Wielkiej Brytanii i Interpolu szukały go po całej Europie.

Szybko ustalono, że uciekł do Wielkiej Brytanii, bo tam zarejestrowano operacje jego kartą kredytową.

Po kilku dniach natrafiono na niego w lesie na obrzeżach Macclesfield. Griffin schował się w namiocie. – Kiedy policjanci zbliżali się do mnie, myślałem o popełnieniu samobójstwa – wspomina.

Aresztowano go i po dwuletniej prawniczej batalii został wydany władzom francuskim,  było to w maju 2011 roku. Griffin trafił do Fresnes, jednego z najsilniej strzeżonych więzień w Paryżu.

Lata całe w piekle

– Nic się nie działo w tym więzieniu, tylko czekałem, co ze mną zrobią. A tam było piekło, bójki między więźniami były na porządku dziennym, a odsetek samobójstw wśród osadzonych jest przerażający – wspomina swój pobyt za kratami Griffin.

Bałem się nawet wyjść z celi, obawiałem się, że któryś z trzymanych tam drani zamorduje mnie dla zabawy – dodawał.

Griffin utrzymuje, że podawano mu niewłaściwe leki na poprawę samopoczucia psychicznego.

Od ich zażywania miał najpierw dostać potwornych boleści w nodze, potem zaś zapadł w śpiączkę, trafił do szpitala, otarł się dosłownie o śmierć.

Cudem wyszedł z tego, a potem było jak w bajce, bo oto nagle szefostwo więzienia oznajmiło mu: „jesteś wolny”, oddano mu paszport, wyszedł z więzienia.
Będąc jeszcze na Wyspach odnowił znajomość ze wspomnianą Baker, która była kiedyś jego dziewczyną. Kobieta odwiedzała go bardzo często w Paryżu.

Odwiedzali go też za kratami jej rodzice, Bernard, architekt i Janet, projektantka wnętrz. Oboje wierzyli w jego niewinność, podtrzymywali na duchu.

– Szczególnie Tracy dodawała mi sił w tym trudnym momencie mojego życia, miałem jej zdjęcie nad łóżkiem w swojej celi – dodaje Griffin.

Mówi, że został zwolniony, bo sędzia uznał, że po wyjściu na wolność nie będzie sprawiał zagrożenia dla innych. Teoretycznie powinien do procesu o zbrodnię siedzieć za kratami, ale jego prawnicy wywalczyli dla niego wolność.

– Wiem, że śmierć Kingi musi był odpowiednio wyjaśniona, mnie też na tym bardzo zależy.

Nie będę mataczył, stawię się na każde wezwanie sądu – zarzeka się Griffin. Jak mówi – pójdzie na jej grób i złoży tam kwiaty, będzie wspominał tylko dobry czas spędzony z Kingą.

Będzie to jednak trudne, nie ma bowiem pozwolenia na kontakt z jej rodziną, która wciąż go przeklina i nie rozumie decyzji o wypuszczeniu go na wolność. Poza tym nie wie też, gdzie w Polsce Kinga została pochowana.

Marek Piotrowski

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj