Życie w UK

Temat numeru: Anglik odebrał Polce dziecko

Miał za sobą prawo, wyroki polskich sądów, które nakazywały oddanie mu córki. A jednak Brytyjczyk nie doczekał się sprawiedliwości, dlatego postanowił działać sam. I zadziałał, odzyskał swoją pociechę. Craig Michael wynajął byłego komandosa z brytyjskich sił specjalnych i z jego pomocą odzyskał córkę, którą porwała jego była żona Marta Świniarska.

Temat numeru: Anglik odebrał Polce dziecko

Craig najbardziej wspomina dramatyczny moment podczas akcji w Polsce, kiedy zabrał już córkę za rękę i gnał z nią co sił do samochodu, a w tym czasie jego człowiek potraktował gazem pieprzowym dziadka małej, który się nią opiekował.

Miesiące przygotowań

Operacja była i błyskawiczna i skuteczna, ale jej planowanie zajęło Brytyjczykowi długie miesiące. W końcu dopiął swego, ma przy swoim boku pięcioletnią ukochaną Crystal. Jak zapewnia, jego akcja była jak najbardziej legalna. Nie nam oceniać jego postępowanie, bo chodzi przecież o dziecko, jednak w świetle prawa jego najmłodsza córka została porwana przez swoją matkę.

Kobieta zrobiła to mimo tego, że sąd stanął po stronie ojca małej. Stało się to, co się stało, Cristal została wywieziona do Polski. Kiedy więc Craig nie mógł liczyć na stróżów prawa, postanowił odzyskać córkę własnymi siłami. Stąd pomysł wynajęcia człowieka, który służył kiedyś w siłach specjalnych.

– Mój człowiek potraktował dziadka małej gazem pieprzowym, ja w tym czasie chwyciłem córkę na ręce i w nogi, byle jak najszybciej do samochodu – opowiadał na gorąco akcję na polskiej ziemi w Opolu Craig brytyjskim dziennikarzom.

Potem pognali drogami przez Czechy do Austrii, tam wsiedli do samolotu i byli w domu, na Cyprze. 35-letni Craig z trudem powstrzymuje łzy, kiedy opowiada o tym, jak stracił coś najcenniejszego. A mimo to nie załamał się, postanowił walczyć i jak mówi – wygrał.

Zobacz także: „Teraz pójdziesz ze mną”. Kolejne próby porwań dzieci – policja apeluje o szczególną ostrożność

Krwawiące serce ojca

Ale przez dwa i pół roku, jak wspomina, jego serce było rozdarte, krwawiło. Obwinia swoją byłą żonę, Martę Świniarską o to, że zabrała z ich domu na Cyprze córkę i mimo nakazu dwóch sądów, by zostawiła małą przy ojcu, wywiozła ją do Polski. Craig mówi, że wydał kilkadziesiąt tysięcy funtów starając się odzyskać córkę. Okazało się, że prawo mu w tym nie pomagało.

– Dlatego mam ogromne pretensje do sądu i Konwencji Haskiej, to one powinny w moim imieniu odzyskać moją córkę. Zawiodły mnie. Ale wszystko, co robiłem, było legalne, miałem przecież w garści nakaz sądowy wydania córki – mówi Craig i dodaje, że obiecał sześcioletniej córce Castalii, że przywiezie jej siostrzyczkę, Crystal. – Obiecałem to jej, a dotrzymanie słowa było dla mnie świętością, zresztą starsza córka pytała o siostrę w każde urodziny – dodaje Craig.

Z Londynu na Cypr

Pochodzący z północnego Londynu Craig czuje się wreszcie szczęśliwy. Jego ojcem jest Cypryjczyk, on sam przeniósł się dekadę temu na wyspę, po tym, jak rzucił pracę sklepowego detektywa, zajął się artystycznym tatuażem i w Limassol otworzył salon. Tam poznał Martę.

– Przyszła do mojego salonu i powiedziała, że ma na ciele niedokończony tatuaż – wspomina pierwsze chwile znajomości Craig. W styczniu 2006 przyszła na świat Castalia, w czerwcu następnego roku urodziła się Crystal. – Byłem jedynakiem i chciałem mieć co najmniej dwójkę dzieci, by nie były nigdy tak samotne jak ja byłem – dodaje.

Mówi, że mieli dość pieniędzy, by prowadzić spokojne, w miarę dostatnie życie. Mieli duży dom, basen w ogrodzie, niedaleko była plaża. Było to, jak sam określa, życie jak z obrazka. Ale w październiku 2011 roku Marta powiedziała mu, że jej dziadek umarł i chce pojechać do Polski. – Powiedziałem jej, w porządku, jedź, ja w tym czasie zajmę się dziećmi. Ale ona chciała je zabrać ze sobą – wspomina Craig.

Córka zaginęła

Po trzytygodniowym pobycie matki z córkami w Polsce cała trójka wróciła na Cypr, bo Craig nie chciał, by Castalia opuszczała dłużej zajęcia w szkole. Jakiś czas potem, kiedy Craig wrócił z Castalią do domu od razu dostrzegł, że obie przepadły.

– Poczułem się fatalnie, nie wiedziałem jeszcze, co się dzieje, biegałem koło domu jak oszalały, nigdzie ich jednak nie było – wspomina tamten nerwowy czas. Craig natychmiast skontaktował się z miejscową policją, ta wpisała obie dziewczynki na specjalną listę osób, które nie mogły z Martą wyjeżdżać z Cypru. Po tygodniu doszły do Craiga informacje, że Marta starała się zabrać Castalię ze szkoły. – Dostałem wtedy telefon od pracownicy szkoły, powiedziano mi, bym dobrze strzegł córkę – dodaje mężczyzna.

Craig od razu wynajął prawnika w Polsce i domagał się na podstawie konwencji haskiej, by mu oddano dziecko. W styczniu 2012 roku sprawa trafiła do polskiego sądu. Marta przyznała się do porwania córki, a jako powód podała fakt, że jej mąż to narkoman, alkoholik i był brutalny wobec niej i ich dzieci.

– To nonsens, ludzie mnie przecież znają, wiedzą jaki jestem, Marta starała się zrobić ze mnie demona – wyjaśnia Craig. Polski sędzia uznał, że Craig jest w porządku, żadne z przypisywanych mu grzechów nie znajdują potwierdzenia w faktach, dlatego nakazał, by Crystal wróciła do ojca.

Gdzie jest Crystal?

Tyle sąd, bo inne polskie urzędy przyznawały, że nie są w stanie zlokalizować Marty i jej córki. – Wydałem ogromne pieniądze na adwokatów, na działania mające na celu odnalezienie mojej córki, wszystko na nic. Wydawało mi się w pewnym momencie, że nigdy już nie odzyskam mojej ukochanej małej – wspomina Craig.

W odruchu desperacji poleciał do Polski, był w rodzinnych stronach byłej żony, chodził po ulicach miasta i pytał przypadkowo napotkanych ludzi, czy nie widzieli jego córki. Wszyscy patrzyli na przybysza, który nie znał języka polskiego jak na obłąkanego. Kiedy wrócił do domu, zżerała go potworna tęsknota i dobijały pytania starszej córki, co z jej siostrzyczką.

– W ich pokoju wszystko było jak dawniej, nawet zabawki zostały na tym samym miejscu, w którym pozostawiła je Crystal, bo starsza po jej zniknięciu nie miała chęci na zabawę – dodaje Craig. I, kto wie, jak jego sprawy potoczyłyby się dalej, gdyby nie wyczytana w jednej z brytyjskich gazet przez matkę Craiga historia o tym, jak to niejaki Gordon Carr, którego syn został uratowany w Laosie z pomocą międzynarodowej organizacji pomagającej w takich sytuacjach, w jakiej się znalazł Craig.

Craig skontaktował się z Adamem ­Whittingtonem, założycielem i szefem wspomnianej organizacji, który obiecał zaangażować się w jego sprawę. I wreszcie Craig z wynajętym ochroniarzem pojechali do Polski. W tym czasie ojciec Craiga Robert zajmował się Casalią.

Ślady szły do Opola

Bardzo szybko namierzyli w Opolu dom dziadków Crystal. Przez kilkanaście dni obserwowali te okolice, czekali na dogodny moment do działania. I taki wreszcie nadszedł. – Czekaliśmy w krzakach kilkadziesiąt minut, to był bardzo nerwowy czas – wspominał Craig. I kiedy doszło do odebrania Crystal i do potraktowania dziadka małej gazem pieprzowym okazało się, że Crystal… nie poznała taty.

– Rzeczywiście to było straszne, ona płakała na mój widok, już zapomniała język angielski, ja z kolei na szczęście znałem po polsku słowo „tata”. I kiedy je wypowiedziałem, ona zaczęła się do mnie uśmiechać – dodaje Craig. Kiedy dotarli wreszcie do Wiednia od razu poszli do cypryjskiej ambasady, tam wystawiono im prowizoryczne dokumenty, na podstawie których mogli polecieć na Cypr. Na lotnisku czekała na siostrzyczkę Castalia.

– Od razu padły sobie w ramiona, to było wzruszające – dodaje Craig. To jeden z tych cudownych momentów w życiu, dla których warto żyć. Niemal od razu po powrocie Crystal wróciła do swojego dawnego życia – Jest taka szczęśliwa w domu, poszła do szkoły, zaczęła się znowu uczyć języka angielskiego – dodaje Craig.

– Gdyby Marta zrobiła to, co jej nakazał sąd, nie doszłoby do tego, co się stało. Nigdy nie chciałem tego robić, ale nie miałem innego wyjścia, mówi. Niedawno Marta została uznana winną porwania córki przez cypryjski sąd i skazano ją na półtora roku więzienia w zawieszeniu na kilka lat.

Przeczytaj też: Jak łatwo da się porwać Twoje dziecko? Przerażający eksperyment

Brawurowa akcja Polki

Równie brawurowa była w roku 2013 akcja pewnej Polki w Egipcie. Alex Abou-El-Ella, czyli po prostu Aleksandra wyrwała córkę porwaną przez męża. Aleksandra i Mona znów żyją dziś na Wyspach. Polka zachowała się niczym agent służb specjalnych. Aleksandra Alex Abou-El-Ella, bo tak się kobieta nazywa, dokonała karkołomnej akcji, uratowała córeczkę, trzyletnią Monę, którą z Wysp porwał do Egiptu jej mąż.

porwaniedzieckaPolka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Polka zachowała się niczym agent służb specjalnych. Aleksandra Alex Abou-El-Ella dokonała karkołomnej akcji, uratowała córeczkę, trzyletnią Monę, którą z Wysp porwał do Egiptu jej mąż

 

Polka była do końca zdesperowana, nie wiedziała, co to strach. Wiedziała tylko jedno: musi zabrać dziecko od męża z Egiptu. To właśnie tam trafiła mała, którą w roku 2011 porwał jej ojciec Egipcjanin. Jak Polka dokonała odbicia córki? Otóż w przebraniu muzułmańskiej kobiety poleciała do Egiptu. Po długich staraniach dotarła do swojej córki Mony.
Aleksandra z angielskiego Slough zignorowała ostrzeżenia Londynu, by pod żadnym pozorem nie lecieć do Egiptu, bo w razie wpadki nikt jej nie pomoże.

Pomocnica James Bond

Jej akcja była możliwa dzięki pomocy Donyi Al-Nahi, pisarki noszącej przydomek James Bond. To ona poradziła Polsce przebranie się za muzułmankę i lot do Egiptu, by dotrzeć do córki, która mieszkała wtedy w miejscowości Kafr el-Dawwar. Al-Nahi pomogła Polsce namierzyć mieszkanie, w którym była Mona. Akcja wyglądała tak, że kobiety czekały w samochodzie, aż Mona pojawi się przed domem z ciotką, która opiekowała się małą.

Kiedy Mona pojawiła się, Polka podeszła do niej i wyrwała ją opiekunce. Dziecko jednak było tak przerażone, że nie wiedziało, co się dzieje, zaczęła płakać. Ale kiedy już była w samochodzie, a ten gnał na lotnisko, rozpoznała matkę. Uspokoiła się wtedy. Nie wszystkie jednak rodzicielskie porwania kończą się dobrze…

Marek Piotrowski

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj