Życie w UK

Tajemnice bollywood – odsłona druga

Spotkaliśmy się z właścicielką hinduskiego klubu, w którym za pieniądze tańczy kilkanaście Polek. Jej zdaniem tancerki zatrudnione są na uczciwych zasadach, chociaż dziewczyny wciąż mają o to obawy.

Bollywood po polsku >> 

Słynny pustelnik był w SS? >>

Historię Polek tańczących w hinduskim klubie opisaliśmy w 212 wydaniu „Polish Express”. Kilkanaście dziewczyn od czwartku do niedzieli tańczy bollywood dance dla klientów hinduskiego pochodzenia. Wykonują układy do bollywoodzkich hitów lub pojedynczo tańczą dla konkretnego klienta. Wtedy ci rzucają przed nie banknoty, głównie pięciofuntówki. To ciężka praca.

Po trwającej niekiedy 5, 6 godzin nocy pieniądze są zliczane, a każda dziewczyna dowiaduje się ile zarobiła. Właściciele klubu zabierają 60 procent utargu, reszta stanowi zarobek dziewczyn. Nie ma tu umowy o pracę, tancerki rejestrują jednoosobową działalność. Nie ma też pewności zarobku, ponieważ właściciele nie decydują się na wprowadzenie podstawowej pensji, wypłacanej niezależnie od ruchu w lokalu. Jeśli hojni klienci dopiszą, można zarobić około 300 funtów w ciągu wieczora, jeśli nie – pięć lub dziesięć.

Długi okres próbny

Po publikacji zostaliśmy zaproszeni na rozmowę do klubu, położonego przy jednej z mniej ruchliwych ulic północno-zachodniego Londynu. Wejście prowadzi do niewielkiej dyskoteki, jakich mnóstwo na obrzeżach miasta. Kilkanaście stolików, stół do bilarda, bar, parkiet na kilkadziesiąt osób, miejsce dla didżeja. Klientela mieszana, biało-indyjska. Co piątek imprezy rozkręca tu polski didżej, bawi się grupa mieszkających w okolicach rodaków.

Od dziewczyn tańczących w klubie wiemy, że sala w której pracują, leży w piwnicy. Gdy jednak dochodzimy do prowadzących do niej drzwi, cofa nas hindus w średnim wieku. Za interes i nabór tancerek odpowiedzialna jest tu Polka, około 30-letnia blondynka. W UK mieszka od pięciu lat. Chociaż jest z nami fotoreporter, Polka zastrzega, że nie będzie żadnych zdjęć, prosi również o niepodawanie jej imienia oraz nazwy klubu. Upewnia się też, że rozmowa nie będzie nagrywana.

 

Wątpliwości tancerek, które przedstawiliśmy w poprzednim tekście, dotyczyły głównie zasad zatrudnienia. Kilka z nich pracowało ponad dwa miesiące bez umowy, nie mają też wypłacanej podstawy, więc nigdy nie wiedzą ile danego dnia zarobią.

– To dlatego, że musimy najpierw sprawdzić, czy dziewczyna nadaje się do tej pracy, to taki okres próbny. Po nim, jeśli zdecydujemy się, żeby dziewczyna z nami została, dajemy jej do wypełnienia dokumenty niezbędne przy rejestracji działalności. Sami je wysyłamy, by wszystko było zgodnie z prawem – tłumaczy właścicielka klubu. – Nie ma u nas podstawy, nie płacimy też za taksówkę do domu, ale jeśli ktoś zarabia 300 funtów to chyba go na to stać. Są różne zawody, w których kończy się późno pracę i pracodawca nie odwozi pracowników do domów – dodaje.

Według dziewczyn noce nie zawsze są tak dobrze płatne, martwi je też zakaz pracy dla konkurencji, który jest w kontrakcie podpisywanym z klubem, gdy tancerka zdecyduje się zostać na dłużej.

– To nieprawda, nie zdarza się by ktoś zarobił 10 funtów w ciągu nocy – wyraźnie zaznacza właścicielka. – Zakaz pracy dla innych klubów wprowadziliśmy, dlatego że oferujemy dziewczynom szkolenia i nie ma powodu, by tancerki wykorzystywały zdobytą wiedzę u naszej konkurencji – uważa szefowa klubu.

Jeden klub, dwie kultury

Polka kilka razy powtarza też, że nie wpuści nas do pomieszczenia na dole. Z opisu tancerek wiemy, że dolna sala jest zdecydowanie mniejsza, ściany pokrywają lustra, jest nieduży bar i kanapy. Pośrodku jest parkiet, na którym tańczą dziewczyny. Na ścianach wisi kilka fotografii tańczących Polek.

– Takie, jak ta za panem – zauważa właścicielka zaznaczając, że to między innymi zdjęcia są przeszkodą w pokazaniu nam dolnej sali.

W ramce koło wejścia do klubu wisi fotografia trzech tancerek z Shahidem Kapoor, znaną gwiazdą bollywood, który kilka miesięcy temu wystąpił wspólnie z dziewczynami w Londynie. Dziewczyny mają na sobie kolorowe stroje. Takie same widać na ciałach tancerek w indyjskim teledysku, który wyświetla się na ekranie telewizora zamontowanego pod sufitem w górnej sali.

 

Właścicielka zapewnia, że od powstania klubu, czyli od maja zeszłego roku, stara się o wizerunek miejsca, by nie kojarzyło się, np. ze striptizem. Dużo mówi też o różnicach kulturowych i tolerancji. Jej zdaniem wiele osób nie rozumie, że sala na dole przeznaczona jest dla innej społeczności, która ma własne, odmienne od naszych zasady. Klienci to stałe grono, zapraszani specjalnie przez właścicieli klubu. Podobno są to ludzie zamożni i średnio sytuowani. Organizowane bywają też wyjazdy na prywatne imprezy, odbywające się w domach klientów. Właścicielka potwierdza, że zdarza się, by jeden gość zostawił tancerkom kilkaset funtów w ciągu nocy. Jest też przekonana, że wątpliwości, które opisaliśmy dwa tygodnie temu, pochodzą od jednej tancerki, z którą współpraca nie układa się najlepiej. Właścicielka zarzuca jej, że tańczyła w innym klubie, a poza tym bez słowa pojechała w grudniu na miesiąc do Polski. Z tą dziewczyną udało nam się jednak skontaktować dopiero kilka dni temu.

– Nie chcę się wypowiadać w tej sprawie. I tak na mnie spadły wszystkie oskarżenia i teraz martwię się o pracę – mówi tancerka, nie chcąc ujawnić swojego imienia.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, zarówno od tancerek, które już nie pracują, jak i od tych, które mają być zatrudnione, że szkolenia z tańca przeprowadzane były przez pierwszych kilka tygodni, zaraz po otwarciu klubu. Trener nauczył dziewczyny kilku układów, jednak tancerki nie przekazują wiedzy kolejnym, by te nie zajęły ich miejsca i nie odebrały zarobku.
Na pytanie skąd pomysł na taką działalność, Polka długo myśli. W końcu odpowiada, że nie może nam tego zdradzić, bo to tak, jakbyśmy pytali o przepis na biznes. Chętnie zatrudniłaby dziewczyny z innych krajów, nawet hinduski, ale ciężko je znaleźć. Dopiero parę dni temu jedna zaczęła przychodzić na próbne godziny.

Co to jest bollywood dance?

Taniec związany jest ściśle z kulturą Indii oraz tamtejszym przemysłem filmowym. Pochodzi od tradycyjnych indyjskich tańców, które rozpopularyzowały tawaif – ekskluzywne kurtyzany, które pojawiły się w północnych Indiach w XVI w. We współczesnych produkcjach często elementy hinduskich tańców przeplatają się z kulturą zachodu.

Błażej Zimnak

Bollywood po polsku >> 

Słynny pustelnik był w SS? >>

 

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj