Życie w UK

Świętować czy likwidować?

Przypadający na dziś Dzień Międzynarodowej Solidarności Ludzi Pracy – 1 Maja obrósł w wiele mitów. Większość z nich nie ma nic wspólnego z prawdą, mimo to są tacy, którzy domagają się jego likwidacji.

 

 
 
 
W Polsce i innych „demoludach” kojarzy się źle przywodząc na myśl ponure czasy komunizmu, ale tam, gdzie „najlepszy z ustrojów” nie dotarł, pozostał autentycznym świętem, świętem pracy.
Mamy już pierwsze pokolenie 18-latków urodzonych po 1989 roku. Nie mogą więc pamiętać oni przymusowych obchodów „święta ludzi pracy”, ale starsi pamiętają je doskonale. Im bardziej posunięci w latach, tym wspomnienia bardziej ponure, choć władza ludowa robiła wszystko, by ów dzień – oprócz 22 lipca – był najradośniejszym wydarzeniem w roku.
 
Mity i fakty
Wbrew obiegowym opiniom, 1 Maja – Święto Pracy nie ma nic wspólnego z komunizmem, bo wprowadziła je w 1889 roku II Międzynarodówka, która powstała w opozycji do I-szej, nadto skomunizowanej i zbolszewizowanej. Święto 1 Maja miało i ma upamiętniać m.in. tragiczne wydarzenia, do których doszło na początku maja 1886 roku w Chicago podczas strajku, kiedy to robotnicy domagali się wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia pracy na terenie całego kraju. Strajki w Chicago zaczęły się w połowie lutego 1886 r. Jako pierwsi przerwali pracę robotnicy fabryki maszyn rolniczych „McCormick Harvesting Machine Company”. Odpowiedzią na to było masowe zwalnianie pracowników po to, żeby przyjąć ich ponownie na znacznie gorszych warunkach. I właśnie w Chicago odbyła się masowa demonstracja ludzi pracy, którzy dość już mieli wyzysku. Zorganizował ją Światowy Związek Ludzi Pracy (International Working People’s Association), a uczestniczyło w niej 80 tysięcy robotników, natomiast w całym stanie Illinois, w którym leży Chicago, manifestowało swoje niezadowolenie ponad pół miliona osób.
 
Krwawe początki
Podczas wiecu, który odbył się przed wspomnianą już chicagowską fabryką McCormicka, policja zaczęła strzelać do robotników. W wyniku tej akcji zginęły cztery osoby, a 20 zostało rannych. Następnego dnia na placu Haymarket odbył się kolejny wiec, podczas którego jeden z anarchistów pracujących w fabryce McCormicka, August Spies, wezwał wszystkich robotników, by pomścili zabitych. Na początku wszystko odbywało się spokojnie i nic wróżyło tego, co miało nastąpić później. Kiedy większość demonstrantów rozeszła się do domów, można było sądzić, że tego dnia już nic się nie wydarzy. Na Haymarket Square zostało już tylko kilkaset osób i kiedy policja przystąpiła do rozpraszania tych, którzy jeszcze pozostali, ktoś rzucił bombę w oddział policji. Zaczęła się strzelanina, życie straciło kilku robotników, natomiast od wybuchu bomby zginęło siedmiu policjantów, a kilkudziesięciu odniosło poważne rany. Policji udało się ująć domniemanego zamachowca, ale musiano go wypuścić, ponieważ nie udało się zgromadzić wystarczających dowodów. Państwo jednak nie mogło pokazać swojej słabości i puścić płazem taki zamach. Dlatego też przed sądem znalazło się kilku związkowców i anarchistów, między innymi Albert Parsons, założyciel IWPA oraz znany już nam August Spies. Prokuratorzy nie byli w stanie wykazać związku oskarżonych z zamachem, dlatego oskarżyli ich o działalność wywrotową i nawoływanie do przemocy. Sąd Najwyższy skazał ich na karę śmierci, a wyrok został wykonany 11 listopada 1887 roku na czterech z nich (Albert Parsons, August Spies, George Engel i Adolph Fischer). Jednak sześć lat później wspomniana czwórka została zrehabilitowana – gubernator stanu Illinois John P. Algelt anulował wyrok uznając, że skazani byli niewinni. Pozostałą czwórkę, którą skazano na dożywocie, zwolniono z więzienia.
 
Co ma czerwień do komunizmu?
Kolej na rozprawienie się z kolejnym mitem, według którego barwa czerwona to symbol komunizmu. Tak akurat nie jest, albowiem oprócz Święta Pracy i wielu szlachetnych idei, które zresztą później wypaczono, komuniści zawłaszczyli również i czerwień czyniąc zeń symbol swojej ideologii. Tymczasem czerwona barwa flag nawiązuje do krwi przelanej podczas demonstracji i zanim jeszcze komunizm się zmaterializował, była symbolem walki z wyzyskiem robotników.
W Polsce, a właściwie na terenie nieistniejącej podówczas Polski, pierwszomajowe święto obchodzono po raz pierwszy w 1890 roku. Zarówno wtedy, jak i już w międzywojennej Polsce, było świętem nielegalnym w związku z czym ówczesne władze wysyłały przeciwko demonstrantom policję. Nierzadko dochodziło do krwawych potyczek z uczestnikami pierwszomajowych wieców i pochodów.
 
Najważniejszy dzień w PRL
W czasach Polski Ludowej pierwszy dzień maja był jednym z ważniejszych świąt państwowych. Jak już się rzekło, majowe święto miało w Polsce długie tradycje. Robotnicy manifestujący przed rokiem 1939 walczyli o swoje prawa, domagając się poprawy warunków pracy i płacy. Komuniści, którzy przejęli władzę w Polsce, chcieli wystąpić w roli ich spadkobierców. Oficjalne ustanowienie dnia 1 maja jako święta nastąpiło dopiero w roku 1950. Jednak już wcześniej nie było wątpliwości, że Święto Robotnicze jest najważniejszym z polskich świąt państwowych.
Głównym punktem uroczystości majowych był pochód. Brali w nim udział wszyscy najważniejsi dygnitarze państwowi – jeśli pochód odbywał się w stolicy lub regionalni (lokalna wersja obchodów). Władze poruszały niebo i ziemię, żeby pochód był jak najbarwniejszy i jak najbardziej spektakularny. Punktem centralnym każdych obchodów była „trybuna honorowa”. Służyła ona do prezentacji wspomnianych dygnitarzy oraz ich autopromocji. „Ludowo-robotniczym” akcentem każdej trybuny było zaproszenie na nią „zwykłych” ludzi, którzy w domyśle musieli spełniać jeden warunek – należeć do PZPR bądź ściśle z nią współpracować.
„Odwilż” roku 1956 przyniosła kosmetyczne zmiany w obchodach świąt państwowych. Sporządzone wtedy wytyczne dotyczące pochodów i akademii mówiły o ograniczaniu liczby portretów przywódców partyjnych, którymi w latach ubiegłych bogato dekorowano sale i transparenty. Podkreślano, że udział społeczeństwa w pochodach ma się opierać na całkowitej dobrowolności. Nie zmieniało to faktu, że święto majowe po roku 1956 było taką samą tubą propagandową, jak przed tym rokiem.
 
1 Maja vs 3 Maja
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt, charakterystyczny dla opisywanego święta. Zaledwie dwa dni po 1 maja następował dzień rocznicy ogłoszenia Konstytucji 3 maja. Władze komunistycznej Polski zabroniły obchodów rocznicowych z okazji powstania drugiej na świecie i pierwszej w Europie ustawy zasadniczej. Było to spowodowane obrzydzeniem aparatu PZPR do wszystkiego co samorządne, demokratyczne, suwerenne i antyrosyjskie. Drugą przyczyną była obawa przed konkurencją dla dnia 1 maja. Oficjalna delegalizacja Święta Konstytucji nastąpiła jednak dopiero w roku 1951. Stało się to na skutek sytuacji sprzed pięciu lat, podczas której w Krakowie rozpędzono patriotyczną manifestację studentów i uczniów szkół średnich. Odtąd aparat władzy wiedział, że wśród peerelowskich świąt nie ma miejsca dla 3 maja.
Symboliczna w materii niewygody władz, spowodowanej bliskością 1 i 3 maja, może stać się scena z serialu Stanisława Barei „Alternatywy 4”. Dzielnicowy tłumaczy w tej scenie gospodarzowi domu Aniołowi, jak należy przybrać mieszkania w sztandary narodowe na 1 maja. Obaj rozmówcy rozumieją się do pewnego momentu, ale gdy gospodarz zaczyna mieć wątpliwości w pewnej kwestii, z ust sierżanta padają znamienne słowa:
„Drugiego to jeszcze mogą sobie wieczorem powisieć, ale żeby mi trzeciego to żadna nie wisiała. Rozumiemy się?”.
 
Jedni chcą, inni nie chcą
 
Jeśli chodzi o polskich polityków, to ich opinie, jeśli chodzi o kultywowanie 1 maja, są wręcz skrajne. Prawicowa Unia Polityki Realnej jest za likwidacją. Jej członkowie widzą w tym symboliczne zerwanie z komunizmem. Felietonista „Najwyższego Czasu” pokpiwa sobie:
„Po operacji plastycznej preambuły sankcjonującej państwowe świętowanie dnia świętowanego niegdyś przez Narodowo-Socjalistyczną Partię Robotniczą Niemiec (NSDAP, reaktywowaną w Berlinie 1 maja 1927 r.), KPZR, PZPR itp., czekamy na twórcze uzasadnienie górnolotnymi słowami przywrócenia święta 22 lipca (dla wtajemniczonych – d. E. Wedel). Przynajmniej jest znacznie większa gwarancja, że będzie ciepły, słoneczny dzień. Robotnicy, chłopi i inteligencja pracująca to docenią! Może nawet paroma punktami procentowymi!”
Jarosław Gowin z Platformy Obywatelskiej proponuje, by święto Trzech Króli uczynić dniem wolnym od pracy kosztem święta majowego, ale Sławomir Sierakowski z lewicowej „Krytyki Politycznej” tak ripostuje:
„Poseł PO Jarosław Gowin dał wyraz poglądowi, że jego partia powinna rozważyć wprowadzenie wolnego 6 stycznia zamiast 1 maja. Tak, jakby 1 maja był świętem grilla, początkiem sezonu na szczupaki czy ewentualnie dniem świętego Józefa Robotnika. Tak, jakby nie obchodzono go w Polsce już od 1890 roku, a na świecie od 1889. Tak, jakby po ulicach Londynu, Lizbony czy Pragi nie szły co roku tysiące demonstrantów w obronie swoich praw pracowniczych. Dzień Międzynarodowej Solidarności Ludzi Pracy potrzebny jest szczególnie dziś, w Polsce XXI wieku, gdy pracujący stają wobec tych samych zagrożeń, co w XIX i XX wieku. Jak dawniej odmawia się im prawa do zrzeszania się w związkach zawodowych, nie płaci za nadgodziny i zmusza do pracy za głodowe stawki. W ostatnich latach wiele zmieniło się na lepsze, ale niestety nie w wyniku działań politycznych, lepszego ustawodawstwa czy trafnych strategii rozwoju. To młode pokolenie uwierzyło w znane hasło alterglobalistów „Inny świat jest możliwy” i poszukało go – poza Polską. Ucieczka młodych Polaków i Polek przed polskim dzikim kapitalizmem – wymuszająca na pracodawcach polepszanie warunków zatrudnienia dla tych, którzy pozostają w kraju – jest faktem. Dla nas 1 Maja to walka o sprawiedliwość społeczną, godną płacę, wysokie standardy socjalne, ekologiczne i kulturowe, skuteczną ochronę praw pracowniczych i konsumenckich, zrównoważony rozwój i ochronę praw człowieka. Jest symbolem oporu przed dyktatem ponadnarodowych korporacji. Apelujemy, aby 1 Maja pozostał dniem wolnym od pracy”.
Gdyby w Polsce Święto Ludzi Pracy zlikwidowano, bylibyśmy prawdopodobnie jedynym krajem na świecie, który to uczynił, albowiem jest ono nadal obchodzone w całej Europie, USA i Kanadzie. Dodajmy, że w Niemczech jest celebrowane zawsze z wielkim rozmachem, a patronuje mu SPD – partia Angeli Merkel.
Może więc jednak nie likwidować, a polubić. Tym bardziej, że jest to również święto kościelne – świętego Józefa Robotnika.
 

Janusz Młynarski

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj