Święta Madonna

Jedna z największych gwiazd muzyki pop może uchodzić za osobę bardzo „religijną”, a sprowadza się to głównie do silnej potrzeby przynależności do grupy wyznaniowej. Obecnie rozważa przystąpienie do Opus Dei.

Niemal każdy występ Madonny spotykał się do tej pory z krytyką ze strony Kościoła katolickiego. Podczas „The Confessions Tour” artystka w bardzo jaskrawy sposób nawiązywała do symboli religijnych tego wyznania. Mogliśmy ją zobaczyć na scenie „wiszącą” na krzyżu w cierniowej koronie wysadzanej rubinami. A swoją piosenkę „Like a Virgin” zadedykowała samemu papieżowi. Jej prowokacyjne zachowanie wydaje się celowym obalaniem mitu świętości Kościoła katolickiego. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę jej przynależność do sekty kabalistycznej, od której się niedawno odcięła, możemy odnieść wrażenie, że piosenkarka ma silną potrzebę przynależności religijnej. Obecnie rozważa ona przystąpienie do instytucji Kościoła katolickiego – Opus Dei, która najbardziej skupia się wokół misji ewangelizacyjnej i propagowania świętości. W przypadku Madonny branie pod uwagę takiej opcji religijnej może zakrawać na niezły żart. Zwłaszcza, że wszelkie nawiązania do katolickich świętości, którymi oczarowywała publiczność na swoich koncertach, sugerowały raczej jej zdystansowany stosunek do zasad tej grupy wyznaniowej. Czy po udanych negocjacjach z przedstawicielami Opus Dei mamy się spodziewać innego wizerunku Madonny? Wydaje się to raczej niemożliwe. Gdyby artystka pojawiła się na scenie bez prowokacyjnych nawiązań do katolicyzmu, przestałaby już być Madonną. A do jej nowego skromnego, czy – jeszcze gorzej – świętego wizerunku nikt nie potrafiłby już podejść poważnie. Zaistniała w naszej świadomości przełamując wszelkie tabu, zarówno religijne jak i seksualne. Jesteśmy zbyt przywiązani do jej roli prowokatorki, na której się osadza prawie cała jej kariera i poniekąd również ogromny sukces.