Życie w UK

Strach czytać, a jeszcze większy – wracać

Czytanie enuncjacji prasowych, słuchanie i oglądanie wiadomości w polskich mediach na temat cen, to zajęcie dla ludzi o mocnych nerwach.

Strach czytać, a jeszcze większy – wracać

Czytelnicy i słuchacze niemal codziennie otrzymują solidną porcję informacji o kolejnych podwyżkach, które właśnie nadeszły lub nadejdą. I nie chodzi tu o podwyżki płac czy emerytur. Wielu rodaków, którzy wrócili do kraju z emigracji do kraju, po kilku miesiącach a nawet tygodniach powtórnie wybiera los emigranta.
Tak jeszcze nie było. Rok 2008 jest rokiem największej drożyzny o 10 lat. Podwyżka cen żywności osiągnęła niespotykany wcześniej poziom. Wszystko zaczęło się na dobre już jesienią ub. roku. Wskutek klęski nieurodzaju, i choć akurat nie wystąpiła ona w Polsce, to jednak najbardziej odbiła sie na naszym kraju. Staliśmy się największym eksporterem żywności w Europie. Musiało wpłynąć to na wzrost cen na rynku wewnętrznym. W ubiegłym roku wzrosły one średnio o 8 procent. Jak informuje portal Bankier.pl, przeciętna polska rodzina wydaje średnio aż 26 proc. swojego budżetu na żywność.

Rzepak jak ropa

Niektóre produkty zdrożały nawet dwukrotnie, np. za jabłka w styczniu 2007 r. musieliśmy zapłacić 2,10 zł, a obecnie 4 zł i więcej. Masło zdrożało o 40 proc., a chleb o 50 procent. W kolejce czeka wieprzowina – jej cena wzrośnie o 10 procent, a wszystko dlatego, że od 20 lat mamy najniższe pogłowie trzody chlewnej. Nie inaczej będzie z drobiem – rosną ceny pasz, więc tylko patrzeć jak podrożeje. Smażenie na oleju też wyjdzie nam drożej niż dotychczas, bo ceny tego produktu pójdą w górę. Popyt nań rośnie, ponieważ jest składnikiem biopaliw, nie trzeba dodawać, że rzepak też będzie drożał – z tego samego powodu. Jeśli już mowa o paliwach, to nic dobrego nie czeka właścicieli samochodów, ponieważ tradycyjne paliwa drożeją i drożeć będą nadal, bo aut na ropę przybywa – olej napędowy w Polsce kosztuje już 4,50 zł, czyli o 20 proc. więcej niż przed dwoma laty. Tymczasem cena baryłki podskoczyła właśnie ze 128 dolarów na 140, choć taką cenę miała osiągnąć według prognoz dopiero za kilka miesięcy.

Fryzjerzy, poczta, autobusy

Podwyżki cen paliw i gazu (17 procent) generują kolejne – jeszcze w tym roku wzrosną ceny energii elektrycznej i usług. Z tego powodu drożej będzie w zakładach fryzjerskich, więcej zapłacimy za bilety komunikacji miejskiej.
Jak informuje Bankier.pl jeszcze w tym miesiącu bilet miesięczny w Warszawie na wszystkie linie, w tym metro, będzie kosztował 78 zł, czyli o 12 zł więcej. Podwyżki zapowiadano zresztą od dawna, bo tramwaje i metro napędzane są – jak wiadomo – prądem, a autobusy olejem napędowym i gazem.
Ceny usług pocztowych również idą do góry. Poczta Polska za najczęściej wysyłane listy, czyli te o wadze do 50g, pobierać będzie opłatę wyższą o 7,5 proc, a list czy kartka z pozdrowieniami będą kosztowały 1,45 zł, czyli o 10 gr więcej niż do tej pory. Przesyłki kurierskie już podrożały.
Do tego wszystkiego dochodzi rosnąca inflacja, która sytuuje się obecnie w granicach 4 procent, zmniejszając siłę nabywczą. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie silna złotówka, dzięki której możemy taniej importować różne dobra z zagranicy. Najbardziej poszkodowani są emeryci i renciści, ponieważ waloryzacja nie jest w stanie dogonić inflacji. Nawet osoby, których emerytura wynosząca ponad tysiąc złotych budziła zazdrość, dziś po opłaceniu rachunków resztę mogą wydać jedynie na jedzenie – o zakupie odzieży nie ma już mowy. Ale są też emeryci i renciści, których dochodom daleko nie tylko do tysiąca złotych, lecz do 500 zł. Dla nich nadchodzą najgorsze czasy.

W UK ceny rosną wolniej

Na Wyspach jedzenie również drożeje. Od ubiegłego roku podstawowe artykuły żywnościowe zdrożały o 19 procent, natomiast w stosunku do roku 2006 o 31 procent. Niektóre sery „przybrały na cenie” nawet i 41 procent, np. słynny „Blue Stilton” – donosi bezpłatny, londyński dziennik Metro. Paliwa w ciągu niespełna roku podrożały o 17 – 20 pensów na litrze. Ceny energii elektrycznej i gazu są wyższe o 15 – 17 procent w stosunku do lat ubiegłych. O 10 procent droższe jest metro i autobusy.
Sporo osób, które wróciły do Polski z emigracji, rozważa ponowny wybór losu emigranta. – W Anglii, owszem, są też podwyżki, ale w stosunku do zarobków nie są one zbyt dotkliwe – mówi Anna Rogus, która wraz z mężem wróciła do rodzinnego Rzeszowa po siedmiu latach pobytu na Wyspach. Wróciła, bo uznała, że 2,5 tysiąca złotych, które mąż zarobi w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego plus oszczędności wystarczą na dostatnie życie w Polsce. – Chyba wrócimy do Southampton, bo na życie w Polsce nas nie stać.

Janusz Młynarski
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Ekopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życie
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj