Sprawiedliwości zadość? Finansista z City wyrzucony z pracy za jazdę na gapę

Osoby, piastujące wysokie stanowiska, często spotykają się z zarzutami o manipulacje i nadużycia, z których wiele ma uzasadnienie. Rzadko jednak bywa, aby przedstawicieli wyższych sfer dotykała ta sama każąca ręka sprawiedliwości, co zwykłych śmiertelników. W przypadku Jonathana Paula Burrowsa było jednak inaczej.

Dyrektor zarządzający w BlackRock Asset Management Investor Services najpierw niespodziewanie stracił pracę, a potem dostał zakaz wykonywania obowiązków służbowych. Okazało się, że topowy finansista skąpi na bilety kolejowe i przez pięć ostatnich lat do pracy jeździł „na gapę”.

Jak czytamy w oświadczeniu wydanym w sprawie Burrowsa przez komisję dyscyplinarną, jego zachowanie „nie licuje z wykonywaną przez niego funkcją oraz standardami, jakie powinni spełniać przedstawiciele tej profesji”.

Burrows został złapany na gorącym uczynku w zeszłym roku, kiedy podróżował z East Essex do Londynu. Wsiadając na stacji Stonegate udało mu się dostać do pociągu bez biletu. Kiedy natomiast wysiadał na Cannon Street w Londynie, przez bramkę przedostał się „odbijając” oysterkę. Cała podróż wyniosła go jedynie 7,20 funta (a nie 21,50 gdyby zakupił właściwy bilet).

Niska cena biletu wzbudziła podejrzenia kontrolera. Burrows ostatecznie przyznał się do jednorazowego oszustwa ale władze linii kolejowych Southeastern postanowiły jednak zbadać sprawę głębiej. Okazało się, że finansista nie opłacił pełnej kwoty biletu od 2009 roku.

Po zawarciu ugody z przewoźnikiem, mężczyzna co prawda nie przyznał się do unikania opłat, ale mimo to zgodził się zapłacić najwyższą w historii Southeastern karę 43 tysięcy funtów.

Mimo, że sprawa nie trafiła do sądu, komisja dyscyplinarna była nieprzejednana. Burrows nie krył rozgoryczenia. „Szanuję decyzję komisji, ale żałuję, że moja ponad 20-letnia kariera, która do tej pory przebiegała bez zarzutu, dzisiaj się kończy” – powiedział poruszony.