Życie w UK
Skazani pedofile i gwałciciel bez żadnego nadzoru – “mają prawo do prywatności”
Nazwiska setek gwałcicieli i pedofilów zniknęły z policyjnego rejestru przestępców seksualnych. Powód? Ochrona ich praw człowieka.
Dokładnie 679 nazwisk – w tym 170 należących do gwałcicieli i 157 pedofilów – zostało usuniętych ze specjalnego policyjnego rejestru, w którym zbierane są dane o przestępcach seksualnych. Według pierwotnych założeń mieli oni figurować w tej ewidencji tak długo, jak będą żyli. Stało się jednak inaczej.
W 2012 do sądu wpłynął grupowy wniosek, w którym 1289 osób żądało usunięcia ich danych z rzeczonego rejestru. Mniej więcej połowie się powiodło. Sąd Najwyższy uznał, że zgodnie z Europejską Konwencją Praw Człowieka mają oni „prawo do prywatności”. Warto dodać, że wśród nich były osoby, które gwałciły dzieci, dokonywały aktów kazirodztwa czy rozprowadzały dziecięcą pornografię w internecie.
O mały włos od tragedii – młode Austriaczki cudem uciekły przed gwałtem
Decyzja sądu spotkała się rzecz jasna z oburzeniem rodzin ich ofiar. Założyciel stowarzyszenia National Victims Association David Hines zwraca uwagę, że ci ludzie będą poruszali się po ulicach naszych miast całkowicie anonimowo i bez żadnej, choćby najmniejsze kontroli. „Moim zdaniem ich nazwiska powinny pozostać w rejestrze. Decyzja Sądu szkodzi bezpieczeństwu publicznemu” – skomentował wyrok.
Obecnie w Wielkiej Brytanii w rejestrze przestępców seksualnych znajduje się około 50 tysięcy nazwisk. Na mocy Sexual Offences Act z 2003 roku wszyscy gwałciciele i pedofile skazani na przynajmniej 30 miesięcy więzienia mieli figurować w jego zapisach. Bezterminowo i bez możliwości rewizji.
Najniebezpieczniejsi z nich musieli na bieżąco informować policję o zmianie swojego miejsca zamieszkania i nie tylko, a reszta raz do roku musiała stawić się na lokalnym posterunku.
Gwałt na dzień dobry – tak wygląda fala w walijskiej armii
Niestety, jak się okazało, wyspiarskie prawo nie przystawało do regulacji unijnych.