Życie w UK
Ryanair skrócił zimowy rozkład lotów. Dostępnych będzie tylko 40 proc. lotów z zeszłego sezonu
Fot. Getty
Druga fala pandemii koronawirusa zmusiła władze Ryanaira do znacznego okrojenia rozkładu lotów w sezonie zimowym. Tania linia zaoferuje zaledwie 40 proc. lotów dostępnych w zeszłym sezonie.
Ryanair ogłosił, że w sezonie zimowym drastycznie zmniejszy liczbę lotów. Irlandzki przewoźnik zamknie w zimie swoje bazy w Cork, Shannon i Tuluzie, i ograniczy liczbę obsługiwanych połączeń do 65 proc. Jednak linia zmniejszy też liczbę przelotów na tych trasach, które wciąż będzie obsługiwała, w związku z czym połączeń lotniczych dostępnych dla pasażerów będzie ok. 40 proc. w porównaniu do stanu z zeszłego roku.
Michael O'Leary obwinia rządy państw europejskich
Dyrektor zarządzający Michael O'Leary za trudną sytuację w branży lotniczej wini rządy państw europejskich, twierdząc, że „źle zarządzają podróżami lotniczymi w UE”. W podobnym tonie utrzymane jest oświadczenie Ryanaira, w którym linia informuje o wprowadzanych zmianach. „Przy tak ograniczonej przepustowości w okresie zimowym i współczynniku obciążenia wynoszącym około 70 proc., Ryanair spodziewa się, że całoroczny ruch zmniejszy się do ok. 38 milionów pasażerów, chociaż prognozy te mogą zostać jeszcze bardziej obniżone, jeśli rządy UE nadal będą tak źle zarządzać podróżami lotniczymi i nakładać jeszcze więcej blokad” – czytamy w komunikacie.
Trudna sytuacja pracowników Ryanair
Michael O'Leary zaznaczył także, że na skutek cięć w lotach pracownicy Ryanair muszą się niestety szykować na dalsze zwolnienia, wysyłki na bezp łatne urlopy, redukcje godzin pracy i wynagrodzenia. – Biorąc pod uwagę skalę tych cięć [w lotach], nieuniknione jest, że tej zimy wprowadzimy więcej bezpłatnych urlopów i podzielimy pracę w tych bazach, w których uzgodniliśmy skrócenie czasu pracy i płacy, ponieważ jest to i tak lepsze rozwiązanie krótkofalowe, niż masowe zwolnienia. Zwolnień będzie niestety więcej w tych niewielkich bazach, w których nie osiągnęliśmy porozumienia w sprawie czasu pracy i obniżek wynagrodzeń, bo to jedyna alternatywa – zaznaczył O'Leary.