Ryanair nie wpuścił na pokład chorego dziecka, które leciało na pilną operację

Irlandzka firma nie zgodziła się na zabranie chorego dziecka, które miało lecieć na pilną transplantację nerki, ponieważ rodzina zjawiła się na lotnisku zbyt blisko do czasu odlotu. Sztywne procedury Ryanair mogły odebrać dziecku szanse na normalne i zdrowe życie.

Mediom nie udało się ustalić tożsamości dziecka, wiadomo natomiast, że miało ono wraz z rodzicami jak najszybciej dostać się do szpitala La Paz w Madrycie, z Gran Canaria na Wyspach Kanaryjskich. Okazało się, że w szpitalu znalazł się dawca nerki. Żeby transplantacja się udało, kluczowy był czas.

Niestety rodzina dziecka, która pojawiła się na lotnisku usłyszała, że na wprowadzenie ich na pokład jest już za późno, ponieważ minął wymagany czas konieczny na przeprowadzenie odprawy. Jest to tym bardziej dziwne, że proces rezerwacji biletów na samym lotnisku trwał dość długo, a decyzja została podjęta po konsultacji z centralą Ryanair.

Tania linia lotnicza przyznaje, że do podobnego zdarzenia doszło, odmawia jednak podawania szczegółów związanych ze zdarzeniem. W wystosowanym komunikacie możemy przeczytać, że firma dołożyła wszelkich starań, żeby pomóc rodzinie w tej sytuacji, nie wyjaśniła natomiast, na czym ta pomoc polegała.

Ostatecznie rodzina chorego dziecka skorzystała z innej linii lotniczej, której samolot wylatywał 70 minut później.

Madrycki szpital przyznaje, że cała sytuacja mocno zaniepokoiła lekarzy i personel medyczny, a cały incydent wywołał „godziny bolesnego oczekiwania” na samolot z Wysp Kanaryjskich.

Szpital odmawia komentarzy na temat obecnego stanu zdrowia dziecka i tego, czy ostatecznie przeszczep się udał.