Życie w UK

Równość na papierze

Szokujący napis: „No blacks, no Irish, no dogs”, czyli zakaz wstępu dla „czarnych, Irlandczyków i psów” można było ujrzeć na drzwiach brytyjskich pubów jeszcze 30 lat temu. Rasizm w tej najczystszej postaci zszedł dzisiaj do podziemia. Jednak podszyte nim podziały społeczne wciąż są na Wyspach bardzo głębokie.

 

 
Szokujący napis: „No blacks, no Irish, no dogs”, czyli zakaz wstępu dla „czarnych, Irlandczyków i psów” można było ujrzeć na drzwiach brytyjskich pubów jeszcze 30 lat temu. Rasizm w tej najczystszej postaci zszedł dzisiaj do podziemia. Jednak podszyte nim podziały społeczne wciąż są na Wyspach bardzo głębokie.
 
Na pierwszy rzut oka Wielkiej Brytanii, a zwłaszcza Londynowi nie można zarzucić nietolerancji wobec jakiejkolwiek grupy społecznej. Gwarne ulice wypełnia wielobarwny tłum. Czadory przechadzają się obok turbanów, bujnych afro i nastroszonych na sztorc różowych czy seledynowych irokezów. Nie ma śladów rasowego podziału ani dyskryminacji. Świetnie zaaklimatyzowany wydaje się również pochodzący z Nigerii Obi Ebilan, który od wielu lat układa sobie tutaj życie. Zdobył wielu przyjaciół i dużo lepszą pracę niż na początku. Dziś zajmuje się projektowaniem wystaw sklepowych, gdy jeszcze niedawno był sprzątaczem. Jest w nim jednak to dziwne poczucie, że nie jest u siebie i nigdy nie będzie.
 
Szklany sufit
– To kraj białych ludzi i to się nigdy nie zmieni. Dlaczego zresztą miałoby się zmienić? To naturalne, że nie chcą oddać innym swojej uprzywilejowanej pozycji – mówi z dziwną rezygnacją.
Podział nie objawia się bojówkami skinów uganiającymi się po ulicach za ludźmi o innym kolorze skóry ani nawet najdrobniejszymi wypowiedziami osób publicznych, które mogłyby się wymknąć w niekontrolowany sposób z ich ust w momencie ekscytacji. Panuje wszechogarniająca i mdła polityczna poprawność. A jednak koledzy Obiego z pracy nie pamiętają o jego urodzinach i nie wręczają mu okazjonalnej kartki z życzeniami, jak to czynią między sobą. Nie bywa z nimi po godzinach w pubie. Ma dziwne wrażenie, że słowa „thank you”, które Anglicy zazwyczaj tak hojnie rozdają dookoła za byle co, jemu trafiają się jakoś rzadziej.
– Nie robią tego specjalnie. Nawet tego nie zauważają. Po prostu bezwiednie dają wyraz temu, że uważają cię za kogoś gorszego, odsyłają cię, gdzie twoje miejsce – ocenia gorzko. Sytuacja staje się nawet bardziej wyraźna, gdy rozgląda się po firmach, kto zajmuje stanowiska kierownicze. Tam nie ma czarnych, ani prawie żadnych innych mniejszości etnicznych. Sami biali. Jego pobratymcy zamiatają ulice, sprzątają toalety, ewentualnie wydają resztę w warzywniaku.
– Pracujesz dziesięć lat w jednej firmie, dajesz z siebie wszystko i widzisz jak twoi biali koledzy awansują, a ty stoisz w miejscu. Trzyma cię tam jakiś szklany sufit, którego nie da się przebić – obrazuje. Najgorsze jest to, że ciemnoskóra społeczność jakby pogodziła się ze swoim miejscem w szeregu. Niska pozycja społeczna stała się niejako ośrodkiem identyfikacji z własną grupą. – Jeśli tylko zdobędziesz choć trochę lepszą pracę, zostajesz wykluczony. Stajesz się obiektem zawiści, nienawiści, a nawet prześladowań – dzieli się swoimi doświadczeniami Obi.
 
Złe spojrzenia
Nawet jednak ci, którzy osiągnęli sukces zawodowy, wciąż mają codzienną świadomość tego, że są inni, nie u siebie. Mark Mendoza zajmuje stanowisko kierownicze w wielkiej międzynarodowej korporacji w City. Pozycji społecznej pozazdrościć mógłby mu niejeden Anglik z dziada pradziada. Mimo to wciąż czasami czuje się społecznym wyrzutkiem. – Bywa, że ludzie patrzą na mnie podejrzliwie na przykład w metrze. Sytuacja pogorszyła się znacznie po zamachach terrorystycznych. Większość osób nie rozpoznaje, kto jest z Indii, kto z Pakistanu, a kto z Iranu. Dla nich mam „ten” kolor skóry, więc pewnie chcę ich zabić – zauważa. Podkreśla też, że Londyn to nie Anglia. Wystarczy pół godziny drogi poza jego granice i człowiek odnajduje się w świecie, w którym wszyscy są biali i o innych kulturach mają niewiele pojęcia. Przypomina sobie ze zgrozą, gdy kiedyś odwiedził wraz z kolegą jego rodziców w podlondyńskim Stansted. Ojciec znajomego nazwał go „mieszańcem”.
– Przedtem nawet nie wiedziałem, że takie słowo istnieje. Mimo że chyba wcale nie chciał mnie obrazić, poczułem się bardzo źle. Ale takie uwagi wynikają chyba z ignorancji – tłumaczy sobie. Jego zdaniem osoby, które nie wychowują się od urodzenia w wieloetnicznym i multikulturowym środowisku, nigdy już nie będą uważali ludzi takich jak on, za coś naturalnego. Zawsze będzie u nich obecne to delikatne zdziwienie, rezerwa i podejrzliwość. Ale nawet wielobarwny tłum przelewający się ulicami stolicy jednością wydaje się tylko z pozoru.
– Kiedy rozejrzysz się dookoła to dostrzegasz, że wszyscy chodzimy po pracy do tego samego pubu, ale biali stoją w grupkach z białymi, Hindusi z Hindusami, Azjaci z Azjatami. Te środowiska na gruncie towarzyskim wcale się nie przenikają – punktuje. Jak wynika z badań, tylko 6 procent białej populacji może się pochwalić, że ma wśród swoich przyjaciół kogoś o innym kolorze skóry. – Nawet mieszkamy w innych dzielnicach. To po prostu rasowa segregacja – ocenia Mark.
 
Pieniądz czyni wolnym
– Sytuacja mniejszości etnicznych nie jest jednolita – podkreśla Henry Bonsu, dyrektor etnicznego Colorful Radio. – Społeczności z Indii i Chin zdają się sobie radzić stosunkowo dobrze. Gorzej jest z Afrykanami, chociaż nie najgorzej mają się ci z niegdyś brytyjskiej Afryki Wschodniej. Zdecydowanie upośledzeni społecznie są przybysze z Karaibów i Bangladeszu – rozróżnia. Według niego poprawić sytuację finansową i pozycję na rynku pracy tych starszych, jest już trudno. Skupić się więc należy na młodych.
– Sporo inwestycji należy poczynić w system edukacji. Nie chodzi tylko o pieniądze, ale o szkolenie nauczycieli i pedagogów, żeby mieli wiedzę na temat innych kultur, byli świadomi uwarunkowań społecznych, jakie kształtują niektórych z ich uczniów – wskazuje. Ostrzega jednak, że bez inicjatywy samych zainteresowanych niewiele da się zmienić na lepsze.
– Jeżeli rodzice sami nie wykażą zainteresowania edukacją swoich dzieci, to nauczyciel sam niewiele wskóra. Jeżeli większość społeczności nie uczestniczy w wyborach, to kto ma wybrać ich reprezentantów do władz? – pyta retorycznie.
„Mimo swojej pozycji piątej najpotężniejszej ekonomii świata, Wielka Brytania wciąż jest krajem społecznej nierówności, wykluczenia i izolacji” – podsumowuje swój tegoroczny raport rządowa Commission for Racial Equality. „Panuje etniczna segregacja co do miejsc i warunków zamieszkania, więzów społecznych i pozycji zawodowej. Czasem skutkuje to przemocą na ulicach, najczęściej jednak niewidzialnymi barierami pomiędzy społecznościami, które żyją w osobnych, równoległych światach” – brzmi końcowa refleksja.
– Nawet jeżeli imigranci są biedni w porównaniu z brytyjskim standardem życia, to i tak mają w Wielkiej Brytanii dużo lepiej, niż w krajach swojego pochodzenia. Dlatego nie wracają, a przecież nikt ich tu siłą nie trzyma – protestuje przeciw pesymistycznemu obrazowi podziałów społecznych prof. Christian Dustman, specjalista od imigracji z University College London.Według niego ich niska pozycja społeczna tutaj wynika z niskich kwalifikacji zawodowych, które przywieźli ze sobą ze swoich słabo rozwiniętych krajów. Dopiero ich drugie lub trzecie pokolenie będzie w stanie wyrównać szanse.
– Na tle pozostałych krajów europejskich sytuacja mniejszości etnicznych wygląda w Wielkiej Brytanii i tak najlepiej – podsumowuje optymistycznie Henry Bonsu.
– Należy tylko życzyć brytyjskiej gospodarce dalszego wzrostu, bo ogólny dobrobyt materialny jest tym, co czyni ludzi wolnymi – stwierdza.
 
Jaromir Rutkowski
 
author-avatar

Przeczytaj również

Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj