Życie w UK

Romska mafia

Od wielu lat mafia polskich Romów w Londynie prowadzi ciemne interesy, których ofiarami są zarówno Polacy, jak i Brytyjczycy.

Romska mafia

 

 
Od wielu lat mafia polskich Romów w Londynie prowadzi ciemne interesy, których ofiarami są zarówno Polacy, jak i Brytyjczycy. 
 
Centrum dowodzenia mieści się w jednym z apartamentów na Horn Lane w Londynie, a ojcem chrzestnym grupy jest polski Rom, który podaje się za Hindusa Druga część centrum dowodzenia znajduje się w Słupsku, to stamtąd idą dyspozycje dla werbowników w innych rejonach Polski, głównie na Pomorzu, na Mazurach, województwie lubuskim i na Podkarpaciu. Werbownicy ogłaszają się w gazetach, portalach internetowych, umieszczają karteluszki na przystankach lub innych miejscach, gdzie zazwyczaj przebywa dużo ludzi. Z tych ogłoszeń wyczytać można, że poszukiwani są pracownicy do grup remontowo-budowlanych w Londynie, przy czym język angielski nie jest wymagany. Oszuści mają też świetne rozeznanie wśród bezrobotnych bez stałego miejsca zamieszkania. Pomagają przy załatwieniu meldunku, opłacają wyrobienie dokumentów, wysyłają do fryzjera, kąpią, nawet nowe ubrania przed wyjazdem kupują. Po przyjeździe wszyscy muszą oddać dokumenty.
 
Najpierw remonty,
później kradzieże
Rzeczywiście początkowo pracują przy remontach, praca jednak szybko się kończy i przyparci do muru stają przed wyborem: wracać do Polski lub zgodzić się na propozycję „pracodawców”, czyli okradanie sklepów. Najbardziej pożądanymi łupami był sprzęt RTV, AGD, laptopy, elektronarzędzia itp., ale drobiazgami też nie gardzili. Witkowi z Jeleniej Góry udało się uciec ze złodziejskiej brygady, ale jak sam mówi, wcześniej sporo nakradł. – W zamian za to miałem wyżywienie, papierosy i mieszkanie. Kasy zero, najwyżej czasem jakieś drobne. Kiedy chciałem normalnie z tym skończyć i wrócić do Polski, chcieli mnie przypiec lokówką. Kumple, którzy byli w takiej samej sytuacji jak ja, pokazywali mi ślady przypalania, krępowania. Wróciłem do Polski na paszport tymczasowy, wcześniej zgłosiłem na policji w Londynie, że skradziono mi go w metrze.
Witek opowiada, że takich sztuczek, jakich nauczyli go Romowie, nawet sobie nie wyobrażał. – Proszę mi uwierzyć, że potrafią ukraść wszystko i całkowicie bezkarnie. To naprawdę jest mistrzostwo świata. Bo jak można wynieść ze strzeżonego przez kamery i ochronę sklepów 10 telewizorów palzmowych? Albo paletę z komputerami? Potrafią nawet neutralizować alarmy.
Przekręty bankowe
Witek jest jednak wyjątkiem, ponieważ mało kto ma odwagę, żeby podjąć próbę wyplątania się z tej sytuacji. Większość z ofiar gangu uważa, że bez dokumentów, które byli zmuszeni oddać „pracodawcom” nie są w stanie nic zrobić. Dokumenty są dla gangsterów nie tylko gwarancją, że ich podopieczni nagle nie znikną, paszport i dowód, służą też do przeprowadzania kolejnych szwindli np. zakładania kont w bankach. Często bez wiedzy właścicieli dokumentów. Gangsterzy mają znajomości wśród polskiego personelu zatrudnionego w niektórych bankach. Dzięki temu bez zbędnych formalności uzyskują karty i piny. Dokonują zakupów i wywożą do Polski sprzęt RTV, komputerów, ale przede wszystkim telefonów komórkowych. Biorą też kilkutysięczne kredyty.
Sami okradają
swoich lokatorów
Gang polskich Romów to również prawdziwy potentat jeśli chodzi o czerpanie zysków zarówno z wynajmu, jak i obrotu nieruchomościami na terenie Wielkiej Brytanii. – Na paszporty zabrane „pracownikom” wynajmowane są domy w agencjach nieruchomości – mówi jeden z Romów mieszkający od kilku lat w Bristolu. Romowie przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii całymi rodzinami. Dość szybko otrzymują azyl, jeśli pochodzą spoza UE, no i lokum – bez względu na to, skąd przybywają. Po otrzymaniu mieszkania liczna rodzina wyjedża, a zostaje tylko jeden z jej członków, który oferuje tanie pokoje do wynajęcia. Z tych ofert korzystają najczęściej Polacy, ponieważ z „właścicielami” mogą dogadać się w ojczystym języku. Niektórzy dysponenci domów sami okradają lokatorów, po czym zawiadamiają policję, a ta wystawia nakaz natychmiastowego opuszczenia mieszkania. Za jakiś czas sytuacja się powtarza – spotyka to następnych mieszkańców. Depozyty, rzecz jasna zwracane nie są. Innym sposobem naciągania niczego nieświadomych przyjezdnych jest oferowanie mieszkań i domów, których nie ma. Potencjalny lokator po obejrzeniu zdjęć budynku spisuje umowę, wpłaca pieniądze z góry, np. 1000-1200 funtów, dostaje klucz i idzie pod wskazany adres. Już na miejscu klucz może wyrzucić, bo we wskazanym miejscu nie ma nic lub stoi zupełnie inny budynek. Jeszcze inny sposób pozyskiwania domów to wyszukiwanie niezamieszkanych budynków – wprowadza się tam cała rodzina, najczęściej z dużą gromadą dzieci. One są gwarancją, że urzędnicy z City Council czy innych instytucji nie wyrzucą nowych lokatorów z domu. Dość szybko nabiywają prawo do tego budynku, po czym ekspediują rodzinę do kraju, a w jej miejsce pojawiają się lokatorzy, którzy płacą za wynajem. Zdarzają się potentaci, którzy mają nawet kilkanaście takich domów w jednej dzielnicy. Zajmowanie mieszkań przyznanych przez city council jest nielegalne i od czasu do czasu wpadają kontrole. Oszuści są wtedy eksmitowani, ale sobie tylko wiadomymi sposobami uzyskują kolejny dom. Nadkomisarz Jacek Bujarski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku potwierdził, że miejscowi funkcjonariusze zajmują się sprawą romskich gangów i dokonywanych przez nich oszustw oraz wymuszeń. – Naszymi dotychczasowymi spostrzeżeniami i sugestiami podzieliliśmy już ze stroną angielską.
 
Janusz Młynarski
 
author-avatar

Przeczytaj również

KE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaMężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujeMężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujePięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billPięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagi
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj