Styl życia
Robisz sobie selfie? Uważaj, bo możesz być chory psychicznie
Lekarze z amerykańskiego stowarzyszenia psychiatrów wpisali robienie selfie na listę zaburzeń emocjonalnych. Jeśli robisz sobie zdjęcie więcej, niż 3 razy dziennie możesz być chory.
Korzenie selfie sięgają XIX wieku. Pierwszy fotograficzny autoportret wykonał Robert Cornelius w 1839 r. siadając na fotelu przed obiektywem na nieco ponad minutę, a następnie samemu zakrywając obiektyw. Ale wzrost popularności “samojebek” wiąże się z aparatem Kodak Brownie. Już w 1900 roku ludzie robili zdjęcia swoim odbiciom w lustrze, ale jeszcze nie wysyłali ich na Instagrama czy Twittera…
Ostatnio lekarze wpisali selfie na listę zaburzeń osobowości. Uznali, że robienie sobie samemu zdjęć świadczy o chwiejności emocjonalnej. Amerykańscy naukowcy wyróżnili trzy stopnie nowego zaburzenia:
Stopień pierwszy – osoba robi sobie zdjęcia przynajmniej 3 razy dziennie, ale nie publikuje ich w Internecie;
Stopień drugi – osoba robi sobie zdjęcie przynajmniej 3 razy dziennie i publikuje je w Internecie;
Stopień trzeci – osoba odczuwa niekontrolowaną ochotę na robienie sobie zdjęć w ciągu całego dnia i umieszczanie zdjęć w Internecie co najmniej sześć razy dziennie.
W UK wydaje się więcej na walkę z nadwagą, niż na… policję
Problem dotyczy w większej mierze mężczyzn, niż kobiet. Płeć piękna od dziecka ma wmawiane, że musi zawsze ładnie wyglądać i ma się podobać otoczeniu. Jeśli dojdzie do tego wszechobecny kult szczupłego i wysportowanego ciała, to nie ma się dziwić kobietom, że robią sobie zdjęcia i wrzucają do sieci oczekując oceny otoczenia. Chcą w ten sposób potwierdzić sobie, że się podobają ludziom
Znany jest przypadek Brytyjczyka Danny’ego Bowmana, który chciał się zabić, ponieważ nie podobał się sobie na selfie. Mężczyzna w ciągu 10 godzin zrobił sobie ponad 200 zdjęć i wybrał z nich jedno, na którym wyjdzie atrakcyjnie. Uznał jednak, że na żadnym nie wyszedł tak dobrze, żeby zasługiwać na dalsze życie.
Rewolucyjna aplikacja pozwoli Ci śledzić opóźnienia w metrze!
Opisany wyżej przypadek trzeba traktować jako jednostkowy, ale jednak trzeba pamiętać o tym, że świat realny jest ważniejszy od wirtualnego.